Ma mieć wielkość Singapuru, być widoczna z kosmosu i produkować energię pozwalającą zaspokoić zapotrzebowanie Szwajcarii – największa elektrownia słoneczna na świecie powstaje właśnie w Indiach, a za projektem stoi miliarder, który zarobił fortunę na węglu. W tle gigantycznego przedsięwzięcia pojawiają się korupcyjne zarzuty.
Adani Group, największy indyjski importer węgla i czołowa spółka górnicza zajmująca się jego wydobyciem, powstała w 1988 roku, z czasem stając się wielobranżowym holdingiem. Zajmuje się również zieloną energią. Spółka-córka grupy – Adani Green Energy Limited (AGEL) – realizuje właśnie projekt Khavda, który będzie największą elektrownią słoneczną świata i jednocześnie największą elektrownią we wszystkich kategoriach.
Park energii odnawialnej Khavda ma generować po ukończeniu 30 GW energii odnawialnej, co wystarczy, żeby zasilić prawie 18 milionów indyjskich domów. Dla porównania moc zainstalowana w polskim Krajowym Systemie Elektroenergetycznym (KSE) osiągnęła w zeszłym roku 66,3 GW (OZE stanowiło 40%).
Projekt realizowany przez Adani Green Energy Limited powstaje w indyjskim stanie Gudźarat, na zachodnim krańcu kraju, pośrodku Wielkiego Rannu – solnej pustyni, która sezonowo zamienia się w rozległe bagna. 20 km od elektrowni przebiega jedna z najniebezpieczniejszych granic świata, oddzielająca Indie od Pakistanu. Park energii odnawialnej powstaje 70 km od najbliższego miejsca zamieszkiwanego przez ludzi.
World's Largest Solar/wind Farm (Hybrid RE Park) will be in India
Which will be as large as Singapore
India is on the verge of a historic achievement in renewable energy. #Thread 🧵(1/7) pic.twitter.com/OIK1Xd1lEN
— Prakash (Modi Ka Parivar) (@Gujju_Er) December 14, 2023
Około 200 kilometrów na południe od terenu budowy elektrowni Khavda w przemysłowym mieście Mundra, położonym nad Morzem Arabskim na wybrzeżu stanu Gudźarat, Adani Group produkuje panele fotowoltaiczne i turbiny wiatrowe dla projektu. To jedno z niewielu miejsc w Indiach, gdzie większość komponentów do pozyskiwania energii słonecznej wytwarza się całkowicie od zera.
Po ukończeniu park energii odnawialnej Khavda będzie zajmował powierzchnię 726 kilometrów kwadratowych. To wielkość porównywalna z terenem Singapuru, lub prawie 1,5 razy więcej niż obszar zajmowany przez Warszawę. Koszt projektu wyniesie co najmniej 2,26 mld dolarów.
Adani Green Operationalizes 1,000 MW Of Khavda Renewable Energy Park https://t.co/3PQat7zV7F pic.twitter.com/TV3GDeT3dw
— NDTV (@ndtv) March 11, 2024
Budowa elektrowni pośrodku solnej pustyni wpisuje się w indyjskie plany osiągnięcia do 2030 roku produkcji 500 gigawatów czystej energii i zerowej emisji netto do 2070 r. Ambitnym planom na przeszkodzie może stanąć rosnąca populacja kraju oraz jej bogacenie się. Pomimo że Indie są trzecim krajem na świecie pod względem zużywanej energii, statystyczny mieszkaniec kraju zużywa o połowę mniej prądu niż światowa średnia.
Od 2000 r. zapotrzebowanie Indii na energię elektryczną podwoiło się. 80% produkcji zapewniają elektrownie węglowe. Sagar Adani – dyrektor Adani Green i siostrzeniec Gautama Adaniego – drugiego najbogatszego człowieka w Azji, który kieruje spółką Adani Group – powiedział w niedawnej rozmowie z CNN, że jego kraj mógłby próbować pokryć cały rosnący popyt na energię odnawialnymi źródłami, ale jest to niewykonalne. Konglomerat kierowany przez jego wuja, buduje zarówno projekty takie jak park Khavda, jak i nowe elektrownie zasilane węglem.
Adani Green kupiło indyjskich urzędników? Śledztwo amerykańskich prokuratorów
W połowie marca tego roku agencja Bloomberga podała informację, że w sprawie Adani Green toczy się śledztwo amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości. Spółka miała przekupić indyjskich urzędników w celu uzyskania zatwierdzenia realizowanych projektów energetycznych. "Financial Times" opisywał z kolei, powołując się na osoby związane z amerykańskim śledztwem, że prokuratorzy federalni rozszerzyli swoje dochodzenie o samego Gautama Adaniego.
Adani Group odrzuciło raport nazywając go fałszywym oraz oświadczyło, że nie otrzymało żadnych informacji na temat śledztwa. Po stronie spółki stanął JP Morgan. – Biorąc pod uwagę wysoki poziom przejrzystości w różnych przetargach na energię odnawialną w Indiach, zakres znacznej korupcji i przekupstwa wydaje się nam bardzo mało prawdopodobny – skomentowała analityczka JP Morgan Love Sharma zgodnie z Economic Times.
– Jeśli chodzi o przepisy amerykańskiej ustawy o zagranicznych praktykach korupcyjnych (FCPA), przepisy antykorupcyjne mogą prowadzić do grzywny w wysokości 2 mln dolarów lub dwukrotności zysku pieniężnego, podczas gdy dla osób fizycznych może to być do 5 lat pozbawienia wolności i grzywna do 250 tys. dolarów lub dwukrotność zysku pieniężnego – uzupełniła Sharma.
Financial Times zwrócił uwagę, że zarzuty korupcyjne mogą oznaczać dla Adani Group kolejny poważny wizerunkowy kryzys, po tym gdy w styczniu 2023 roku akcje spółki posłał na deski raport wywiadowni Hindenburg Research, o której w ostatnim czasie słyszeliśmy sporo w kontekście LPP. Firma analityczna zarzuciła indyjskiemu m.in. gigantowi korzystanie z rajów podatkowych i ukrywanie wysokiego zadłużenia. Raport zapoczątkował wyprzedaż akcji Adani Group o wartości 150 mld dolarów – wyliczyła agencja Reutera.
W styczniu indyjski Sąd Najwyższy odmówił wszczęcia dodatkowego dochodzenia w sprawie Adani Group. Sprawa wszczęta w związku z zarzutami zawartymi w raporcie Hindenburg Research mogła trafić do specjalnej jednostki dochodzeniowej, ale tak się nie stało. Indyjska opozycja od dawna zarzuca premierowi Narendzie Modiemu bliskie stosunki z Gautamem Adanim. Informacje o śledztwie amerykańskich prokuratorów ws. korumpowania urzędników z pewnością zostaną wykorzystane w politycznych rozgrywkach na ostatniej prostej trwającej kampanii wyborczej. Mieszkańcy najludniejszego kraju świata pójdą do urn już 19 kwietnia, a głosowanie potrwa do 1 czerwca 2024 r.