Ceny mieszkań wzrosną, ale umiarkowanie. Nowy czynnik wkracza do gry

Średnie ceny transakcyjne mieszkań znowu pójdą w tym roku w górę – prognozuje PKO Bank Polski. Mieszkań na rynku jest o jedną czwartą mniej niż rok temu, a popyt na nieruchomości wciąż się utrzymuje. Ale silne tendencje wzrostowe cen mieszkań z drugiej połowy poprzedniego roku mogą być hamowane przez szereg czynników. Ekonomiści PKO BP wskazują, czy należy spodziewać się aż takich podwyżek cen jak po uruchomieniu „Bezpiecznego Kredytu”. Zdjęcie

Analitycy PKO BP prognozują umiarkowany wzrost cen mieszkań w 2024 roku /123RF/PICSEL

Analitycy PKO BP prognozują umiarkowany wzrost cen mieszkań w 2024 roku /123RF/PICSEL Reklama

Mieszkania w ciągu tego roku znów zdrożeją – spodziewają się ekonomiści PKO BP. Cały czas utrzymuje się popyt na nieruchomości, a podaż jest niewystarczająca. Ale rynek mieszkaniowy w coraz większym stopniu może być kształtowany przez czynnik związany z demografią. To ma potencjał zmienić tendencje, które na tym rynku obserwujemy od lat.

Mieszkania pójdą w górę. Ale wolniej niż w zeszłym roku

W ostatnim kwartale minionego roku ceny mieszkań nadal rosły – wskazują w najnowszej analizie sektorowej ekonomiści PKO BO. Winny tego stanu rzeczy był rzecz jasna silny popyt, wzmocniony programem „Bezpieczny Kredyt 2 procent”. Jednocześnie nowych mieszkań na rynku przybywało wolno. Jak wskazują ekonomiści największego polskiego banku, podaż nowych mieszkań rosła wolno na skutek małej liczby rozpoczętych budów w okresie między pierwszym kwartałem 2022 a drugim kwartałem 2023 roku. 

Reklama

W pierwszych miesiącach 2024 roku sytuacja na rynku się nieco uspokoiła. Trwa „cisza po burzy” – wskazują analitycy. Co nie oznacza jednak, że w ciągu 2024 roku mieszkania zaczną tanieć, albo chociaż przestaną drożeć. „Zapewne utrzyma się rosnący w poprzednich kwartałach popyt gotówkowy” – zauważają m. in. ekonomiści PKO BP. W rezultacie spodziewają się w perspektywie roku „umiarkowanego wzrostu średnich cen transakcyjnych mieszkań”. Ma on wynosić ok. 5-10 proc. – czytamy w prognozie.

Wzrost na takim poziomie będzie widocznie wolniejszy niż ten, z którym mieliśmy do czynienia w zeszłym roku. Jak wskazuje PKO BP, w ostatnim kwartale 2023 roku tempo wzrostu cen w sześciu największych polskich aglomeracjach wynosiło 20 proc. rok do roku. To oznacza, że na koniec 2023 roku mieszkania w największych polskich miastach były o jedną piątą droższe niż na koniec 2022 roku. W Warszawie i mniejszych stolicach województw wzrost cen mieszkań wynosił 15-16 proc. rok do roku. W większości miast rekordowe wzrosty na rynku pierwotnym wystąpiły w trzecim kwartale, a na rynku wtórnym w ostatnich trzech miesiącach minionego roku. 

Po zamknięciu programu „Bezpieczny Kredyt” popyt na kredyty mieszkaniowe wyhamował. Obecnie, w porównaniu z drugą połową zeszłego roku jest niższy. Ale za to wyraźnie wyższy – o 30-40 proc. – w porównaniu z okresem sprzed wprowadzenia programu i i obniżki stóp procentowych. Średnia wartość wnioskowanego kredytu mieszkaniowego w lutym 2024 wyniosła 427,2 tys. zł. To o 18,8 proc. więcej niż rok temu, ale o 1,8 proc. mniej niż w ostantim miesiącu 2023 roku. 

Liczba mieszkań na rynku spadła o jedną czwartą

Wzrostom cen mieszkań z pewnością może sprzyjać fakt, że liczba dostępnych nieruchomości w wielu miejscach zmalała. Według monitoringu JLL oferta deweloperska w sześciu największych aglomeracjach na koniec 2023 roku wynosiła 36,3 tys. mieszkań – podaje PKO BP. Było to 5,5 proc. więcej niż w przedostatnim kwartale roku. Ale w porównaniu z końcówką 2022 roku liczba mieszkań w tych miastach spadła średnio o ponad jedną czwartą (25,5 proc.).

„Sytuacja jest silnie zróżnicowana zależnie od aglomeracji” – wskazują analitycy PKO BP. Oferta najbardziej zmalała w ujęciu rocznym w Krakowie. Tam liczba oferowanych na sprzedaż mieszkań spadła prawie o połowę (47,1 proc.). Spadek dostępnych ofert o ponad jedną trzecią zaliczył Wrocław (39,2 proc.). W Trójmieście na koniec zeszłego roku było o 29,9 proc. mniej mieszkań rok do roku, a w Warszawie – o 28,7 procent. Pojawiło się za to więcej ofert w Łodzi. Tam oferta w ostatnim kwartale 2023 roku zwiększyła się o jedną trzecią. 

Demografia wkroczy do gry. Ale dopiero za dekadę

Ogółem w tym roku na rynku będą się ze sobą mierzyć czynniki hamujące wzrost cen z tymi, które będą go podbijać. Odsuwające się w czasie obniżki stóp procentowych przez RPP i możliwość opóźnienia się programu „Mieszkanie na start” będą działać przeciwko wzrostowi cen – oceniają analitycy PKO BP. Do tego stopniowo może się zwiększać podaż, a stabilizujące się stawki najmu „osłabiają motywację zakupu inwestycyjnego”. 

Z drugiej strony – utrzymują się przesłanki dotychczasowych silnych tendencji wzrostowych cen mieszkań. To chociażby kontynuacja inwestycyjnych zakupów mieszkań za gotówkę i mała oferta mieszkań na rynku. Jeśli chodzi o te drugą kwestię, sytuacji nie polepsza pogłębiający się deficyt dostępnych terenów budowlanych w dobrych lokalizacjach w największych miastach.

W dłuższej perspektywie na znaczeniu zyskiwać będą kwestie demograficzne. To zmieni sytuacją na rynku zarówno pod względem tego, kto i jakich mieszkań będzie potrzebował, jak i tego, jaka może być podaż. Polaków będzie ubywać, a do tego jako społeczeństwo się starzejemy. „Oczekiwane trendy demograficzne oznaczają poprawę ilościowych wskaźników mieszkaniowych i zmiany jakościowe struktury popytu na mieszkania” – uważają ekonomiści największego polskiego banku.  Niemniej presja na nowe mieszkania, szczególnie w obecnej dekadzie, nadal będzie duża. To – jak oceniają analitycy – ze względu utrzymujący się nowy i odłożony popyt na pierwsze mieszkanie, potrzebę wymiany zdekapitalizowanego zasobu, przenoszenie się z centrów na przedmieścia i rosnące aspiracje mieszkaniowe.

Wideo Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. „Szczerze o pieniądzach”: Kobiety na rynku pracy Polsat News

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *