Premier Donald Tusk spotka się w przedstawicielami wsi w weekend, żeby przedstawić im m.in. zmiany w Zielonym Ładzie. Czy rolnicy zadowolą się realizacją ich postulatów w klimatycznym projekcie UE? PiS oraz Solidarność Piotra Dudy na pewno nie.
– Jestem przekonany, że w sobotę na spotkaniu z rolnikami będę miał coś poważnego do zakomunikowania, jeżeli chodzi o Zielony Ład, m.in. przepisy dotyczące ugorowania, ale tak jak powiedziałem, nie chcę uprzedzać faktów – mówił w czwartek premier Donald Tusk.
W środę rolnicy zjechali się do Warszawy, aby demonstrować przeciwko napływowi produktów rolnych z Ukrainy oraz unijnemu Zielonemu Ładowi. Organizatorzy demonstracji szacowali, że na miejscu w stolicy może zjawić się nawet 150 tys. osób. Aż tak liczne protesty nie były, ale z pewnością były zauważalne i mocno odczuwalne.
Czy agresywni byli rzeczywiście rolnicy?
Rolnicy protestowali już wcześniej i zasłynęli jednostkowymi nieakceptowalnymi hasłami proputinowskimi, antyukraińskimi czy anytunijnymi. Ale tak agresywnie jak w marcu jeszcze nie protestowali. W stronę policjantów i Kancelarii Premiera poleciały kamienie. Słychać było agresywne hasła antyrządowe, na sztandarze Solidarności na szubienicy był powieszony pluszowy kaczor Donald, a demonstranci wdali w regularną walkę z mundurowymi. Policja musiała osłaniać się przed kostką brukową, którą rzucali rolnicy. Tylko, no właśnie. Pytanie, czy to byli rolnicy. Wcześniej tak agresywnych obrazków nie widzieliśmy.
Znamienne są słowa protestującego rolnika pana Andrzeja z Solnicy, który koordynuje strajk na S7. – Ktoś nam psuje to, co było dobrego. Od 24 stycznia protestujemy, nigdy nie było żadnych zamieszek, współpracowaliśmy z policją. Protesty oddolne i w pewnym momencie wchodzi polityka. Wchodzi Piotr Duda z Solidarnością i mówił, że będzie ostro. Pytałem, czy będzie się bił z policją, i sprawdziły się moje słowa. W eter idzie, że to my rolnicy. Nie! My nie utożsamiamy się bijatyką z policją – mówił TVN 24 rolnik, odcinając się od zadym w stolicy.
Rolnicy nie chcieli walczyć z rządem
Nie tylko rolnicy, którzy protestują w Kmiecinie na trasie S7, stanowczo odcinają się od tego, co wydarzyło się przed Sejmem, ale też ci protestujący na trasie S3. – Przykro patrzy się na te obrazki sprzed Sejmu. Już dawno nas tam nie ma. Nie chcemy brać udziału w takich zamieszkach. Potrzebujemy merytorycznej debaty, a nie jakichś prowokacji. Mamy wątpliwości, czy tam w ogóle pojawili się rolnicy i osoby zainteresowane merytorycznym załatwieniem naszych spraw – powiedział Roman Waszczyk, rzecznik protestu rolników na S3. Rzeczywiście, wcześniej do takiej fali agresji nie dochodziło.
Mimo że Donald Tusk umówił się z rolnikami na sobotę o godzinie 10 na rozmowę, co publicznie już wcześniej było ogłoszone, a rolnicy spotykali się z ministrem rolnictwa i jego zastępcami, to Piotr Duda dalej podgrzewał nastroje, pisząc: „Tak się kończy ignorowanie obywateli. Rolnicy zostali w haniebny sposób zlekceważeni przez rząd Donalda Tuska i przyjęci w KPRM niemal na wycieraczce, a następnie sprowokowani przez Policję. Użyto wobec nich siły. Doszło do starć. Policja brutalnie pacyfikuje protest”.
Część organizacji rolniczych może zgodzić się na kompromis, ale można być pewnym, że nie Solidarność Piotra Dudy, której główny postulat jest tożsamy z postulatem PiS: zmiana władzy w Polsce.
Po wcześniejszych protestach nawet krewki Szczepan Wójcik twierdził, że rolnicy nie chcą walczyć z rządem, tylko chcą przeforsować swoje postulaty. Piotr Duda przyjmuje zupełnie inny ton. Tak samo mówią politycy PiS i Solidarnej Polski. „Rząd zaatakował siłowo Rolników” – tak skomentował zamieszki podczas środowego protestu Michał Wójcik z Solidarnej Polski. Poseł PiS w rozmowie z Polsat News stwierdził, że odpowiedzialność za to, że w policjantów rzucano kostką brukową, ponosi Tusk i Marcin Kierwiński, szef MSWiA. Okazuje się, że PiS już nie staje murem za polskim mundurem, ale w tych samych funkcjonariuszach widzi ZOMO.
Mateusz Morawiecki i PiS nie chcą pamiętać, że chwalili Zielony Ład
Po stronie rolników staje również Mateusz Morawiecki, który jako premier ani razu nie spotkał się z protestującymi, mimo wielokrotnych próśb rolników, którzy nawet przyjechali na otwarcie jednej z dróg przez premiera, ale ten salwował się ucieczką. Dziś Morawiecki i PiS, którzy zachwalali Zielony Ład i atakowali będącego w opozycji Donalda Tuska za krytykę sprowadzania nadmiernej ilości zboża z Ukrainy, chcą być największymi sojusznikami rolników. Mariusz Błaszczak chce dymisji Marcina Kierwińskiego z funkcji szefa MSWiA, choć nie chciał żadnych zmian w policji, kiedy pałowano kobiety podczas strajków kobiet czy kiedy policja przekraczała uprawnienia podczas Marszu Niepodległości.
Pewne jest, że na protestach opozycja zyskuje, a tracą rządzący. Partia Jarosława Kaczyńskiego szybko przestała być „na tak” i podgrzewa antyrządowe nastroje. Władza za to ma ofertę dla rolników, w sobotę przedstawi ją premier. Część organizacji rolniczych może zgodzić się na kompromis, ale można być pewnym, że nie Solidarność Piotra Dudy, której główny postulat jest tożsamy z postulatem PiS: zmiana władzy w Polsce.
Prawo i Sprawiedliwość w protestach rolniczych upatruje swojego kolejnego politycznego złota. Ale rolnicy mogą być pewni, że z takimi sojusznikami niczego nie wywalczą, bo opozycji na dialogu nie zależy.