W „demokratycznym państwie prawnym” wkroczyliśmy na kolejny etap „urzeczywistniania zasad sprawiedliwości społecznej” – jak to pięknie ujmuje nasza Konstytucja w art. 2. Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 20 grudnia 2022 r. (SK 78/21) stwierdził, że niektóre przepisy rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności adwokackie naruszają Konstytucję przez to, że wskazane w nich stawki wynagrodzenia dla obrońców z urzędu są niższe od stawek w tych samych sprawach dla obrońców z wyboru.
/Bogdan Serwiński /East News
Po wyroku tym pojawiły się rozbieżności w orzecznictwie sądów powszechnych i Sądu Najwyższego, w sprawach wniosków obrońców o uzupełnienie ich wynagrodzenia za pomoc prawną z urzędu. Rzecznik Praw Obywatelskich przedstawił poszerzonemu składowi SN zagadnienie prawne, by te rozbieżności rozstrzygnął.
SN w postanowieniu z dnia 13 grudnia 2023 r. (I KZP 5/23) odmówił jednak podjęcia uchwały w tej sprawie, ponieważ wyrok TK „nie wywiera skutków przewidzianych w art. 190 ust. 1 i 3 Konstytucji”. Ma to, zdaniem SN, wynikać z faktu, że w składzie orzekającym, który wydał orzeczenie uczestniczył Jarosław Wyrembak, powołany na urząd sędziego w miejsce zmarłego Henryka Ciocha, który z kolei zajął miejsce już wcześniej zajęte przez osobę wybraną na sędziego przez Sejm VII Kadencji, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny w wyrokach z dnia 3 grudnia 2015 r. (K 34/15), z 9 grudnia 2015 r. (K 35/15) i 9 marca 2016 r. (K 47/15).
Reklama
Tu się nam pojawia „zagadnienie prawne”, czy TK w którymś z owych wyroków rzeczywiście to „potwierdził”? Po pierwsze, czy rzeczywiście TK się tym w ogóle zajmował? Przecież nie wydał żadnego wyroku w sprawie o to, czy Henryk Cioch został sędzią. Choćby z tego powodu, że takiej sprawy w ogóle nie było. Po drugie, nawet gdyby ktoś wystąpił do TK o zbadanie czy Henryk Cioch został sędzią TK, to czy TK mógłby wydać w tej sprawie wyrok? Ma taką kompetencję? Po trzecie, wyroki TK z 3 i 9 grudnia w sprawach K 34/15 i K 35/15 zapadły w składzie pięcioosobowym – a więc niezgodnie z ustawą o TK – co potwierdza bezsporny fakt, że do rozpoznania kolejnej sprawy K 47/15 wyznaczony został już skład pełen – podobnie zresztą jak do sprawy K 29/15, która ostatecznie została umorzona, a też dotyczyła ustawy o TK.
SN powołał się też na orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) z dnia 7 maja 2021 r. w sprawie XERO FLOR przeciwko Polsce, w którym orzeczono, że rozstrzygnięcie sprawy przez skład orzekający TK z udziałem osoby wybranej na miejsce już zajęte narusza art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (EKPC), ponieważ taki organ nie spełnia wymogu „sądu ustanowionego ustawą”. I tu nam się pojawia kolejne zagadnienie prawne, czy miejsce to było rzeczywiście „zajęte”? Przecież Sejm VIII Kadencji podjął uchwałę, że uchwały Sejmu VII Kadencji są „niebyłe”, a Prezydent nie przyjął ślubowania od sędziów wybranych przez Sejm VII Kadencji. A zgodnie z ustawą o TK sędzia TK „zajmuje” w nim swoje miejsce po złożeniu ślubowania. No i w ogóle, czy ETPC ma prawo o tym orzekać?
SN stwierdził, że „nie może akceptować takiego orzeczenia, które zapadło jako następstwo stanu naruszenia Konstytucji RP, albowiem gdyby takie orzeczenie było uznane za obowiązujące, to Sąd Najwyższy akceptowałby istnienie deliktu konstytucyjnego oraz uznawał skuteczność orzeczenia, które zmierzało do ochrony stanu wywołanego takim deliktem, co można byłoby określić jako ochrona „paserstwa konstytucyjnego”.
Teraz czas na Prezydenta. Skoro SN mógł uznać, że wyrok TK jest de facto nieważny, to czy Prezydent nie może uznać, że wyrok SN jest nieważny? Oczywiście obrońcy praworządności rzucili się na krytyków twierdząc, że SN nie wydał takiego wyroku. No pewnie. Orzekł tylko, że „nie może uznać, iż orzeczenie wydane w sprawie SK 78/21 jest wyrokiem” a nie, że jest „nieważne”. Grunt to precyzja.
Więc Prezydent też może uznać, że „nie może uznać, iż orzeczenie wydane przez SN w sprawie I KZP 5/23 jest wyrokiem”, albowiem gdyby takie orzeczenie było uznane za obowiązujące, to Prezydent akceptowałby istnienie deliktu konstytucyjnego oraz uznawał skuteczność orzeczenia, które zmierza do ochrony stanu wywołanego takim deliktem, co można byłoby określić jako ochrona „paserstwa konstytucyjnego”. Bo przecież SN uznał wyroki TK wydane w składzie niezgodnym z ustawą narusza art. 6 ust. 1 EKPC, ponieważ, jak nic, nie spełnia wymogu sądu ustanowionego ustawą.
Jeszcze śmieszniej jest ze sprawą panów Kamińskiego i Wąsika. Marszałek Sejmu skorzystał ze swojej „funkcji drugiej osoby w państwie” i uznał, że ich odwołanie od jego postanowienia o wygaszeniu ich mandatów, prześle do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN (IP). Bo tam orzekają prawdziwi sędziowie, którzy sędziami zostali jeszcze w PRL, gdy rządziła PZPR. Nie do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (IKN) bo tam orzekają jacyś neo-sędziowie powołani gdy rządził PiS. Ale w Izbie Pracy oprócz sędziów z czasów PZPR są też neo-sędziowie z czasów PiS. I jeden z nich się zaczaił w sekretariacie, wziął pod pachę kopertę, która wpłynęła od Marszałka Sejmu i ją przeniósł z IP do IKN. Tam już czekało trzech sędziów powołanych za czasów PiS i uchyliło postanowienie marszałka Sejmu w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu posłów Kamińskiego i Wąsika.
Ale podobno do IKN trafiły jakieś kopie, bo Prezes IP oświadczył, że „dokumenty w oryginałach, wraz z pismem przewodnim marszałka zostały zarejestrowane w IP”. I dopiero w dniu 10 stycznia ma zapaść postanowienie w tej sprawie.
Więc będą postanowienia dwa. Zapewne różne. Ale zapewne jedni i drudzy będą twierdzili, że jest jedno. Będą się tylko różnili w ocenie, które to jest.
W 2015 roku Prezydent miał na biurku uchwały Sejmu VII i VIII Kadencji powołujące w sumie 10 sędziów TK na 5 wakujących miejsc. I miał wybrać! Tak. Obrońcy Konstytucji twierdzą, że powinien był przyjąć ślubowania od trzech z pierwszej piątki i od dwóch z drugiej piątki – czyli de facto miał zdecydować, kto został sędzią. W 2023 roku Marszałek Sejmu będzie miał na biurku dwa postanowienia SN dwóch Izb. I będzie mógł sobie wybrać jedno.
Mieliśmy w Polsce różne spory i różne konflikty polityczne. Najzagorzalszy był chyba między AWS a SLD. Najpierw w 1997, gdy wygrywała AWS, a potem w 2001 roku, gdy wygrywał SLD. Potem był konflikt między SLD a… PO-PiS (dla przypomnienia: partie te, obiecywały w 2005 roku utworzenie koalicji rządowej). To wtedy powstały nawet pierwsze sejmowe komisje śledcze, do zbadania różnych afer SLD, w których brylowali politycy PO i PiS. Ale czegoś takiego jak za sprawą PO i PiS to wcześniej nie było. A przecież Konstytucja od 1997 roku ciągle ta sama.
„Ja tego, proszę pana, nie nazywam Konstytucją, ja to nazywam konstytutą. I wymyśliłem to słowo, bo ono najbliższe jest do prostituty. Pierdel, serdel, burdel”. Józef Piłsudski. I ja się z nim zgadzam.
Robert Gwiazdowski, adwokat, prof. Uczelni Łazarskiego
Autor felietonu prezentuje własne opinie i poglądy.
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia Messengerem o kolejnych felietonach Roberta Gwiazdowskiego kliknij tutaj
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL