Nikt nie zgłosił się do konkursu mającego wyłonić nowego szefa Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) – informuje Business Insider. Już dzisiaj miały rozpocząć się rozmowy przedstawicieli rady nadzorczej funduszu z potencjalnymi kandydatami, tymczasem najprawdopodobniej konkurs będzie rozpisany na nowo. Odchodzący prezes Paweł Borys (miał zakończyć szefowanie z końcem roku) pozostanie na stanowisku do czasu wyboru nowego prezesa.
/Paweł Wodzyński /East News
Po siedmiu latach ze stanowiska prezesa PFR odchodzi Paweł Borys. Jego następca miał zostać wyłoniony w konkursie ogłoszonym na początku grudnia, jednak nikt się nie zgłosił – informuje Business Insider.
Wcześniej Paweł Borys zapowiadał, że pozostanie szefem PFR do końca 2023 roku. W obecnej sytuacji pozostanie do czasu wyboru nowego prezesa, o czym poinformował na platfornie X. Borys wyjaśnił, że dzieje się to w porozumieniu z radą nadzorczą.
Rozwiń
Przypomnijmy: na początku grudnia rada nadzorcza PFR ogłosiła postępowanie kwalifikacyjne, które ma wyłonić nowego prezesa, już na trzecią kadencję. Kandydaci mieli się zgłaszać do 27 grudnia, a 29 grudnia miały rozpocząć się spotkania rady nadzorczej z chętnymi do objęcia sterów w funduszu zarządzającym miliardami złotych.
Reklama
Dodajmy, że bezpośredni nadzór nad PFR sprawuje premier. „BI” informuje, że być może nowi koalicjanci nie porozumieli się jeszcze w sprawie wyboru szefa PFR (być może wcześniej dojdzie do zmiany w składzie rady nadzorczej funduszu).
***
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL