Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku poinformowała, że do pobicia koszykarki VBW Arki Gdynia, Mokayly Cowling nie doszło ze względu na przynależność narodowościową. Według oficjalnego komunikatu ochroniarz, który pobił 27-latkę, miał się kuriozalnie pomylić.
Mikayla Cowling została pobita przez ochroniarza klubu Tkacka Music Club w Gdańsku. Do zdarzenia doszło w środę 18 października, jednak o sprawie wszyscy dowiedzieli się w niedzielę 22 października. Oburzeni sytuacją są nie tylko kibice i przedstawiciele klubu VBW Arka Gdynia, dla którego gra Amerykanka, ale też władze miasta. Zainteresowana zdążyła już skomentować zaistniałe okoliczności, a teraz do sprawy odniosła się prokuratura.
Prokuratura wydała oświadczenie ws. pobicia amerykańskiej koszykarki w Gdańsku
Mikayla Cowling była uderzana pięścią w twarz oraz kopana, kiedy leżała na ziemi przez ochroniarza nocnego klubu w Gdańsku. Zainteresowana przekazała, że nigdy nie doświadczyła tak brutalnego aktu agresji, z kolei prokuratura zapoznała się ze sprawą, patrząc na wszystkie informacje, które pojawiają się w mediach w tej sprawie.
„W związku z pojawiającymi się w mediach informacjami dotyczącymi nadzorowanego przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk – Śródmieście w Gdańsku dochodzenia w sprawie spowodowania uszkodzeń ciała zawodniczki klubu Arki Gdynia informujemy, że akta przedmiotowej sprawy zostały poddane badaniu” – przekazano w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Pobicie koszykarki w Gdańsku. Doszło do kuriozalnej pomyłki
Dalszy ciąg oświadczenia prokuratury jest szokujący. Wynika z niego, że nie doszło do pobicia na tle narodowościowym, jak wcześniej sugerowały media i kibice. Zdaniem śledczych to była pomyłka ochroniarza, który myślał, że do damskiej toalety… wszedł mężczyzna.
„Materiał dowodowy potwierdza, że pracownik ochrony kilkukrotnie uderzył pokrzywdzoną ręką w głowę, powodując u niej uszkodzenia ciała na czas powyżej siedmiu dni. Ustalone okoliczności wskazują, że podejrzany podjął działania pozostając w błędnym przekonaniu, że do damskiej toalety wszedł mężczyzna. Pomimo pozyskania informacji, że jest w błędzie, kontynuował swoje działania, eskalując je. Nie potwierdzono działania na tle narodowościowym” – dodano.
Mężczyźnie grozi do 7,5 roku pozbawienia wolności.