Więcej niż co drugi wypadek na autostradzie wynika z nadmiernej prędkości

Według danych Komendy Głównej Policji na polskich autostradach doszło w ubiegłym roku do 362 wypadków, w których 64 osoby zginęły, a 485 zostało rannych. To spadek o dziesięć wypadków i o dziesięciu zabitych w porównaniu z rokiem ubiegłym. Jednak przyczyną ponad 60 proc. z nich było niedostosowanie prędkości lub związana z nią jazda „na zderzaku”, czyli niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami.
Nadmierna prędkość na A1 doprowadziła do wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Sprawca posz

Nadmierna prędkość na A1 doprowadziła do wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Sprawca poszukiwany jest listem gończym

Foto: KMP w Piotrkowie Trybunalskim

Najwięcej wypadków (139 z 36 zabitymi) wydarzyło się na najdłuższej w kraju autostradzie – A4, oraz kolejno na A2 i na A1.

Właśnie prędkość przyczyniła się do tragedii z 16 września na autostradzie A1, gdzie 32-letni kierowca BMW miał doprowadzić do śmierci trzech osób – małżeństwa z dzieckiem, które spłonęło w swoim samochodzie po tym, jak uderzyło w tył ich auta, wpychając je na bariery, rozpędzone BMW. Kierujący nim Sebastian Majtczak (wydano za nim list gończy i ujawniono wizerunek – przyp. aut.) jechał co najmniej 253 km/h – taką prędkość zarejestrował komputer pokładowy. W tym miejscu wolno było jechać do 120 km/h.

Tragedia na A1. Zarzuty dla kierowcy

Zarzuty spowodowania śmiertelnego wypadku są gotowe, ale dotąd ich nie ogłoszono. Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim tak długo zastanawiała się nad rolą Majtczaka w zdarzeniu, że ten wyjechał do Niemiec, tam do niedawna logował się jego telefon – wynika z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej”.

Wydano już europejski nakaz aresztowania, wychodząc z założenia, że ma nieważny (od 2016 r.) polski paszport, więc nie wyjedzie poza kraje Schengen.

Tyle że kierowca bmw ma podwójne obywatelstwo – polskie i niemieckie. To oznacza, że niemiecki sąd będzie musiał wydać zgodę na jego ekstradycję do Polski, jeśli on sam nie przyjedzie do kraju, by usłyszeć zarzuty. Z tym może być ogromny problem. Od kilku lat ekstradycje do Polski są wstrzymywane ze względu na fakt, że podejrzani podnoszą, że w Polsce nie mogą liczyć na uczciwy proces przez rozmontowane przez rząd sądownictwo – tego argumentu chwytają się nawet handlarze narkotyków czy zabójcy.

Podrasowany znaczy niebezpieczny

Samochód BMW M850 G16 Sebastiana Majtczaka fabrycznie może osiągać prędkość maksymalną do 250 km/h. Portal BRD24.pl pisał, że niespełna trzy lata wcześniej poddano go tuningowi – zwiększono jego moc z 530 KM do 650 KM i moment obrotowy z 750 Nm do 850 Nm.

„Podrasowane” auta niosą śmierć na polskich drogach. Jak bmw z tragicznego wypadku na ul. Sokratesa w Warszawie, którego kierowca w 2019 r. zabił na pasach młodego mężczyznę. Jechał 136 km/h, o 86 za szybko. To auto nie powinno być dopuszczone do ruchu – ocenił biegły.

Polska ma liberalne prawo dotyczące modyfikacji samochodów i okazuje się, że np. zwiększenie mocy silnika jest prawnie dopuszczalne.

– Przepisy zakazują wprost tylko zmiany nadwozia pojazdu posiadającego cechy identyfikacyjne oraz – poza pewnymi wyjątkami – zmian konstrukcyjnych. Nic nie mówią o mocy silnika. A co nie jest wprost zakazane, jest dozwolone – mówi nam Mikołaj Krupiński, rzecznik Instytutu Transportu Samochodowego. Podkreśla jednak, że „można dokonywać modyfikacji w pojeździe pod warunkiem, że nowe elementy są homologowane, czyli dopuszczone do użytku”.

– Każda zmiana konstrukcyjna bądź wymiana elementów w pojeździe powodująca zmianę danych technicznych w dowodzie rejestracyjnym powinna być zweryfikowana przez uprawnionego diagnostę, w ramach dodatkowego badania technicznego, a następnie zgłoszona do wydziału komunikacji celem aktualizacji danych w dowodzie rejestracyjnym i CEP. Tą procedurą powinny być objęte także pojazdy, w których podniesiono moc silnika – podkreśla Krupiński.

Ani ITS, ani Polska Izba Ubezpieczeń nie posiadają danych o skali aut tuningowanych w Polsce.

Zabójstwo drogowe – nowy typ przestępstwa?

Potrzeba także nowego podejścia do piratów drogowych drastycznie łamiących przepisy. Dziś są traktowani bardziej liberalnie niż w innych krajach. Po tragedii na A1 wraca postulat wprowadzenia do kodeksu karnego nowego typu przestępstwa – „zabójstwa drogowego” – z surowszymi karami za wypadki przy przekraczaniu prędkości o 50 km/h i przy „rażąco niebezpiecznej jeździe”.

Dziś za spowodowanie wypadku, w którym zginęli ludzie, grozi do ośmiu lat więzienia.

Łukasz Zboralski, szef portalu BRD24, przypomniał, że już rok temu Ministerstwo Sprawiedliwości posiadało analizę prawną mówiącą o potrzebie wprowadzenia kary za „zabójstwo drogowe” – czego chce i społeczeństwo, i prawnicy. Wiele państw, m.in. Włochy, gdzie kierowca, który spowoduje wypadek śmiertelny, prowadząc po pijanemu lub przekraczając prędkość o co najmniej 50 km/h, jest skazywany na dużo wyższą karę niż za zwykły wypadek. Podobnie – w Nowej Południowej Walii.

Z ubiegłorocznego badania PIU wynika, że polscy kierowcy mają sporą tolerancję dla łamania przepisów. W wyjątkowych sytuacjach dopuszczają np. wyprzedzanie innego samochodu osobowego „na trzeciego” czy bezpośrednio przed przejściem dla pieszych – w ciągu dwóch lat tolerancja na takie zachowanie wzrosła.

– Polacy jeżdżą bardzo dobrze – tyle że za granicą, gdzie boją się bardzo wysokich mandatów. W Polsce przekraczanie prędkości, błyskanie światłami i podjeżdżanie bardzo blisko jest nagminne – ocenia Wojciech Pasieczny, były wieloletni szef stołecznej drogówki, obecnie biegły ds. ruchu drogowego.

Источник

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *