Większość Amerykanów wini Donalda Trumpa za zawieszenie funkcjonowania administracji publicznej. Z jakiej przyczyny zatem opozycja to przerwała?
Prezydent USA Donald Trump
Jędrzej Bielecki
Reklama
Po raz pierwszy od spektakularnej klęski Kamali Harris w wyścigu o fotel prezydenta rok wcześniej, szczęście ostatnimi czasy zaczęło sprzyjać Demokratom. Wyraźnym tego przykładem był wybór Zohrana Mamdani na stanowisko mera Nowego Jorku. Lecz tego samego dnia, na drugim krańcu Stanów, Amerykanie opowiedzieli się także za zmianą układu granic okręgów wyborczych na korzyść ugrupowań opozycyjnych. I jeśli zawierzyć badaniom opinii publicznej CNN, po raz pierwszy odsetek sympatyków Trumpa obniżył się do 37 proc., podczas gdy 63 proc. ma do niego negatywny stosunek.
Reklama Reklama Transport Setki połączeń lotniczych przesuniętych lub odwołanych z powodu blokady rządu USA. Sytuacja może się pogorszyć
Trwający już rekordowe 39 dni przestój w funkcjonowaniu amerykańskiego rządu, tzw. shutdown, coraz dotkliwiej oddziałuje na…
Najistotniejszym symptomem zmiany w podejściu amerykańskiej społeczności wydaje się jednak nastawienie do trwającego już ponad 40 dni wstrzymania pracy rządu – najdłuższego tego rodzaju paraliżu w historii USA. Wiąże się to z licznymi utrudnieniami: od zakłóceń na lotniskach, poprzez zawieszenie wypłat dla ponad miliona pracowników sektora publicznego, aż po brak danych statystycznych, co komplikuje Rezerwie Federalnej podejmowanie decyzji. Niemniej jednak większość respondentów obwinia za taki stan rzeczy nie Demokratów, którzy do tej pory blokowali zawarcie porozumienia, lecz Donalda Trumpa.
Amerykańska biedota nie będzie mogła pozwolić sobie na ubezpieczenie zdrowotne
Mimo to w niedzielę już ośmiu demokratycznych senatorów ogłosiło, że dojdzie do kompromisu z Republikanami, aby umożliwić wznowienie działalności rządu. Ruch wywołał zamieszanie w kręgach opozycji, tym bardziej, że żaden ze „zdrajców” i tak nie zamierza ubiegać się o reelekcję w 2026 r.
Taka strategia, chociaż obarczona ryzykiem, może okazać się skuteczna. Układ, na który zgodzili się rebelianci z Republikanami, przewiduje minimalne ustępstwa ze strony Białego Domu. W szczególności nie ma gwarancji przedłużenia Obamacare – programu subsydiów państwowych, bez których 24 mln mniej zamożnych Amerykanów musiałoby płacić (o ile ich na to stać) dwukrotnie wyższe kwoty za polisy zdrowotne. Ustalono jedynie, że za kilka tygodni odbędzie się ponowne głosowanie, z niewielkimi perspektywami na sukces, skoro Republikanie posiadają przewagę w Kongresie.
Reklama Reklama Reklama
„Im gorzej tym lepiej”: Recepta na powodzenie opozycji
Lecz właśnie w tym może kryć się szansa, która w końcu pozwoli na odsunięcie ruchu MAGA od sprawowania władzy. Dzięki temu dostęp do ubezpieczeń zdrowotnych i, szerzej, świadczeń socjalnych znajdzie się w centralnym punkcie kampanii wyborczej przed wyborami do amerykańskiego parlamentu za rok. Jest to zaś obszar, gdzie nawet wielu wyborców republikańskich nie zgadza się z Trumpem.
Polityka Wstrzymanie pracy rządu paraliżuje Amerykę
Demokraci i republikanie nie potrafią dojść do porozumienia w kwestii budżetu na działalność rządu. Trwające…
Demokraci będą mogli dzięki temu zaakcentować swój program nie tylko w odniesieniu do ochrony zdrowia. Zarysowujący się koniec zawieszenia działalności rządu uwidoczni brutalność prezydenta i jego bezwzględność wobec biedniejszych Amerykanów. To prowadzi do sedna obaw opozycji: przekonania, że autorytaryzm Donalda Trumpa może zagrozić rządom prawa w USA, a nawet systemowi demokratycznemu. Aby temu przeciwdziałać, należy do pewnego stopnia sięgnąć po metody populistycznego prezydenta. Mamdani to zrobił, proponując własną rewolucję – lewicową, a nie nacjonalistyczną. Teraz Demokratom być może uda się odnieść sukces w skali kraju, stosując strategię „im gorzej, tym lepiej” i doprowadzając do takiego zdesperowania Amerykanów pozbawionych zabezpieczeń zdrowotnych, że wyborcy zmobilizują się, aby odsunąć od rządów Trumpa i jego sprzymierzeńców.



