Są regulacje prawne, które umożliwiają zwalczanie hejtu i agresji między uczniami w szkole, ale rzadko się je wykorzystuje – zaznacza Paulina Piechna-Więckiewicz, wiceministra resortu edukacji narodowej, odpowiedzialna za kwestie zdrowia psychicznego.
Paulina Piechna-Więckiewicz, wiceminister w Ministerstwie Edukacji Narodowej
Joanna Ćwiek-Świdecka
Reklama
44% młodych ludzi doświadcza agresji psychicznej, zaś 48% fizycznej – wynika z danych na stronie MEN. To zatrważające dane, obrazujące rozległość zjawiska agresji rówieśniczej. Jak do tego doszło?
Odnoszę wrażenie, że pomimo wysiłków wielu placówek edukacyjnych, dyrektorów, pedagogów, nauczycieli, organizacji pozarządowych i instytucji, które od lat zwracają uwagę na kwestię agresji, w tym przemocy wśród rówieśników, nie podjęto dostatecznie efektywnych działań, by skutecznie z nią walczyć. Ponadto w ostatnich latach pojawiły się nowe postacie agresji – zwłaszcza cyberprzemoc, wobec której nadal brakuje adekwatnych instrumentów i systemowych rozwiązań. A przed tego typu agresją trudno się uchronić.
Reklama Reklama
Sądzę, że wiele osób w ogóle o nowych formach agresji w internecie mogło nie słyszeć.
Stąd część dorosłych nie potrafi efektywnie wspierać dzieci – często nie ma pojęcia o problemach, z którymi młodzi ludzie mogą się zmagać. Nie wie, czym jest np. sextortion, czyli wymuszanie intymnych fotografii i późniejsze szantażowanie pokrzywdzonego ich ujawnieniem. Nie są świadomi, że dzieci mogą stać się ofiarami takich przestępstw, ani tego, jak szybko wzrasta skala tego procederu.
Dlatego tak istotne jest obecnie właściwe rozpoznawanie przyczyn agresji oraz rozwijanie umiejętności niezbędnych do reagowania na nią. Konieczne jest tworzenie mechanizmów umożliwiających efektywną prewencję agresji rówieśniczej. To działania, które muszą zostać bezzwłocznie podjęte – nie ma na co czekać.
Edukacja Badania RPD: zdecydowana większość młodych osób spotkała się z cyberprzemocą. Jak temu zaradzić?
Jedynie 1% dzieci i młodzieży w wieku 12–17 lat uważa, że sieć jest przestrzenią bezpieczną –…
Dlaczego do tej pory nie stworzono mechanizmów przeciwdziałania agresji rówieśniczej?
W Polsce umiemy trafnie identyfikować problemy społeczne, jednak znacznie słabiej radzimy sobie z wdrażaniem działań, które miałyby im zapobiegać. Tymczasem fundamentalna jest codzienna, systematyczna praktyka.
Reklama Reklama Reklama
1 października odbyło się spotkanie z udziałem przedstawicieli m.in. MSWiA, MON, Państwowej Komisji ds. Pedofilii, Rzecznika Praw Dziecka, Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, ORE i IBE. Dyskutowaliśmy o przeciwdziałaniu agresji rówieśniczej i o tym, jak efektywnie przekładać diagnozy na konkretne działania. Wszyscy byliśmy jednomyślni co do jednego: analizujemy potrzebę tworzenia nowych norm prawnych, lecz to, czego potrzebujemy przede wszystkim, to konsekwencja w działaniu oraz przełamanie tabu związanego z agresją rówieśniczą.
Warto zwrócić uwagę, że młodzi ludzie potrafią otwarcie mówić o kanonie lektur, dostępie do opieki psychologicznej czy swoim zdrowiu psychicznym. Jednak, gdy pojawia się pytanie o agresję rówieśniczą – następuje cisza.
Dlaczego?
Młodzi ludzie nie chcą o niej opowiadać w obecności kolegów. Po części dlatego, że wciąż funkcjonuje w Polsce przekonanie, że osoba zgłaszająca agresję to „kapuś”, a to słowo wywołuje silnie negatywne odczucia. To bardzo niebezpieczne rozumowanie, ponieważ każda forma agresji – zarówno rówieśnicza, jak i np. domowa – niszczy nie tylko życie jednostek, ale także osłabia całą społeczność. Dlatego tak ważni są ludzie dobrej woli – ci, którzy widząc agresję, nie odwracają głowy, lecz reagują i zgłaszają ją odpowiednim osobom czy instytucjom.
Apeluję, by mówić dzieciom i młodzieży wyraźnie: poinformowanie osoby dorosłej – rodzica, nauczyciela, opiekuna, czy innej zaufanej osoby – o agresji, której są świadkami, to nie donosicielstwo. To akt odwagi i troski o zdrowie, a czasem nawet życie innego człowieka.
Dzieci też niekiedy nie zgłaszają z lęku.
To prawda – dzieci i młodzież często nie zgłaszają agresji, ponieważ obawiają się nie tylko reakcji rówieśników, lecz również dorosłych. Boją się zlekceważenia, braku jakiejkolwiek reakcji albo bez pokrycia obietnic interwencji, która ostatecznie nigdy nie następuje.
Co ciekawe, młodsze dzieci częściej decydują się mówić o agresji – ponieważ jeszcze wierzą, że ktoś im pomoże. Starsze – zdecydowanie rzadziej. Często mają już doświadczenia, które pokazują im, że system wsparcia nie funkcjonuje tak, jak powinien.
Reklama Reklama Reklama
Za system, zwłaszcza szkolny, odpowiada MEN. Co w tej kwestii robi ministerstwo?
Ministerstwo Edukacji Narodowej komunikuje jasno: zgłaszanie agresji to nie donosicielstwo, tylko akt troski o drugiego człowieka. Omawiamy otwarcie takie zjawiska, jak cyberprzemoc, sextortion, bullying czy niebezpieczne challenge internetowe. Pragniemy, żeby dzieci, rodzice i nauczyciele mieli świadomość, że te problemy istnieją – i wiedzieli, jak na nie reagować.
Dlatego w bieżącym roku wprowadziliśmy Tydzień o Przeciwdziałaniu Agresji Rówieśniczej w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych oraz Tydzień Budowania Relacji w przedszkolach. Do placówek trafiły sprawdzone materiały edukacyjne przygotowane przez doświadczone organizacje pozarządowe, m.in. Fundację Dajemy Dzieciom Siłę, Fundację Życie Warte Jest Rozmowy, Instytut Edukacji Pozytywnej i GrowSpace. To m.in. konspekty zajęć, gry i narzędzia wspierające nauczycieli i rodziców w pracy z dziećmi i młodzieżą – dotyczące budowania relacji, rozwiązywania konfliktów, zapobiegania agresji i przeciwdziałania osamotnieniu.
Uruchomiliśmy również specjalną platformę diagnostyczną, na której znajdują się: instrumenty do rozpoznawania i diagnozowania problemów związanych m.in. z agresją, aktualne tendencje i dane dotyczące konkretnego otoczenia szkolnego, wskazówki dotyczące dalszych działań w przypadku wykrycia konkretnych zjawisk, wykaz pomocy, zawierający numery telefonów zaufania oraz informacje o dostępnych formach wsparcia.
Szkoły realizują takie działania też bez zachęty ze strony MEN, kiedy tylko pojawi się problem.
Oczywiście mam świadomość, że wielu pedagogów i placówek edukacyjnych na co dzień mierzy się z problemem agresji rówieśniczej i ma już opracowane procedury reagowania. Nasze materiały mają jednak stanowić wsparcie i uzupełnienie tych działań – a przede wszystkim skłaniać do tworzenia wewnętrznych regulacji i praktyk, które będą wspierać budowanie pozytywnych relacji w społeczności szkolnej.
Właśnie dlatego chcemy, żeby Tydzień o Przeciwdziałaniu Agresji Rówieśniczej był organizowany w szkołach co roku. Ponieważ niesie za sobą niezwykle istotne przesłanie: że szkoła może i powinna być miejscem bezpiecznym, wspierającym i otwartym na rozmowę o ciężkich przeżyciach.
Reklama Reklama Reklama
Odnoszę wrażenie, że w teorii dotyczącej agresji rówieśniczej wszyscy są świetnie przeszkoleni. A spektakularnych efektów jakoś nie widać. Może nadszedł czas na to, by sprawców agresji surowo karać?
Państwa, które próbowały radzić sobie z agresją rówieśniczą poprzez surowe kary, wcale nie osiągnęły jakiegoś szczególnego rezultatu.
Ale efektów nie przynosi też bezkarność. Hejter w szkole jest bezkarny, ofiara często musi zmienić szkołę.
W Polsce mamy odpowiednie przepisy prawne dotyczące zwalczania agresji. Problem w tym, że w społeczeństwie często brakuje odwagi lub wiedzy, jak z nich korzystać. Niekiedy to lęk, niekiedy zwyczajnie brak świadomości. Dlatego jako ministerstwo zacieśniamy współpracę z policją, kuratorami sądowymi i sędziami, by wzmocnić edukację prawną – zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci.
Pamiętajmy, że pracujemy z bardzo specyficzną grupą – z dziećmi i młodzieżą. Wszelkie działania muszą być prowadzone z pełnym poszanowaniem praw dziecka. A dziecko ma prawo popełniać błędy – i zasługuje na szansę, by je naprawić i się zmienić.
Ale też musi ponosić konsekwencje.
Oczywiście, dzieci i młodzież muszą wiedzieć, że oprócz praw mają również obowiązki. Należy rozmawiać z nimi poważnie o tym, że niektóre zachowania są przestępstwami, inne wykroczeniami, i że prawo w takich sytuacjach obowiązuje. Dlatego tak ważna jest edukacja obywatelska w szkołach ponadpodstawowych oraz edukacja prawna – zarówno dla uczniów, jak i dla nauczycieli.
Nie każdą sytuację trzeba jednak od razu zaogniać, ponieważ wiele problemów można rozwiązać na szczeblu szkoły, kuratorium. Zawsze jednakże niezależnie od natury problemu należy działać szybko i stanowczo.
Reklama Reklama Reklama
Najistotniejsze jest, by jak najszybciej od momentu otrzymania informacji zadbać o osobę doświadczającą agresji i zapewnić jej bezpieczeństwo. Jeśli doszło do działania noszącego znamiona przestępstwa, sprawa musi zostać zgłoszona do właściwych organów. To naturalny element systemu, który ma chronić zarówno pokrzywdzonego, jak i ład społeczny, a jednocześnie pokazuje młodym ludziom, że poniosą konsekwencje swoich czynów. Niezwykle istotne jest również podjęcie pracy ze świadkami zajść związanych z agresją rówieśniczą.
W Polsce wiele dzieci od najmłodszych lat jest straszonych policjantem.
To bardzo źle, że dzieci nie postrzegają policji jako instytucji dla nich. Powinny mieć pewność, że mają prawo wymagać od policji interwencji, gdy ich prawa są łamane, i oczekiwać od funkcjonariuszy wsparcia.
Niestety, w Polsce policję często postrzega się jako element systemu opresyjnego. To poważny błąd, ponieważ ostatecznie na policję trafiają sprawy już bardzo poważne – takie, które można byłoby załatwić na wcześniejszym etapie. Gdyby interwencje odbywały się szybciej, moglibyśmy stosować łagodniejsze środki, a często uniknąć tragedii i uratować czyjeś zdrowie lub życie.
Na szczęście sytuacja się zmienia. W szkołach coraz częściej organizowane są spotkania z policjantami, którzy mówią uczniom, że są po to, by służyć pomocą również im.
Reklama Reklama Reklama
Problem też w tym, że nie każda szkoła chce z tym wychodzić poza swoje mury.
Dyrektor szkoły jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo uczniów. Jeśli dowiedział się o sytuacji, która nosi znamiona przestępstwa, ma obowiązek zareagować i powiadomić odpowiednie organy.
A jeśli tego nie zrobi, to…
W prawie oświatowym oraz w innych przepisach znajdują się regulacje dotyczące konsekwencji braku podjęcia właściwych działań.
Rozumiem jednak, że często pojawia się obawa – zwłaszcza gdy sprawa dotyczy młodych ludzi – że takie zgłoszenie może „zrujnować komuś życie”. Jednak przy dobrze prosperującym systemie reagowanie chroni nie tylko osobę doznającą agresji, ale również wspiera sprawcę, dając mu szansę na zmianę. To przecież młody człowiek, który musi mieć możliwość zrozumienia, dlaczego jego zachowanie było naganne lub nieetyczne, i okazję do poprawy.
Ale w takiej sytuacji i tak najważniejsze jest, żeby wszystko zgadzało się w dokumentach. I w razie kontroli z kuratorium, żeby każda szkoła mogła pokazać, że podjęła działania…
Uważam, że przede wszystkim potrzebny jest zdrowy rozsądek wszystkich dorosłych. Jeśli jesteś rodzicem i twoje dziecko stosuje agresję, nie powinno się szukać winnych naokoło, lecz zastanowić się, co mogę i powinnam zrobić w tej sytuacji.
Naturalnym odruchem jest obrona własnego dziecka i nikt temu nie przeczy, ale ważnym elementem wychowania jest też uczciwe mówienie o błędach. Gdy dziecko zawini, powinniśmy wyraźnie powiedzieć mu, że musi ponieść konsekwencje swojego postępowania.
Reklama Reklama Reklama
W łagodniejszych przypadkach często wystarczy szczere „przepraszam” i podjęcie działań wychowawczych na terenie placówki edukacyjnej. W sytuacjach poważniejszych, również tych o charakterze kryminalnym, konsekwencje muszą być adekwatne do czynu.
Najważniejsze jednak, by dziecko przechodziło przez ten proces pod opieką rodzica, a nie samo.
Do tego potrzeba rozsądnego rodzica.
Wierzę, że kochający rodzice takimi są.
Ale nie można zmusić rodzica do współpracy ze szkołą.
Można ze wszystkich sił nakłaniać dziecko do właściwych postaw i zachowań. Rodzice muszą pamiętać, że w prawie rodzinnym mają nie tylko prawa, ale też obowiązki. Często zapomina się też, że odpowiadamy za nasze dzieci na wielu płaszczyznach, między innymi finansowo.
W przypadku zniszczenia mienia można tak, za hejt rodzic nie odpowie. Odnoszę wrażenie, że tak dużo się o tym mówi, że teorię znają wszyscy. Może potrzebna jest ustawa antyhejterska w szkole, tzw. ustawa Julii – od imienia tragicznie zmarłej nastolatki z Lubina. Bo hejt w szkole jakoś się rozmywa.
To my, dorośli, rozwadniamy i bagatelizujemy problem. Wiele przepisów już istnieje. Oczywiście, nad niektórymi warto jeszcze popracować i to będziemy robić. Szkoły to nie jedyne źródła hejtu we współczesnym świecie. Musimy pamiętać o Julii i innych młodych osobach, których hejt dotknął w tak tragiczny sposób. Pamiętajmy, że nasze chwilowe wzruszenie jest cenne, ale ważniejsze, co każdy z nas może zrobić każdego dnia, nie dopuszczając do tych sytuacji. Rodzice Julii apelowali, aby nie lekceważyć problemów, z którymi zgłasza się dziecko i jego bliscy. To bardzo mądry, ważny apel.
Czy nie jest trudno walczyć z agresją rówieśniczą, gdy cały internet, media społecznościowe są przesiąknięte hejtem? Dzieci uczą się przez przykład.
Dostrzegalna dziś akceptacja społeczna dla agresji werbalnej nie spełnia żadnej roli edukacyjnej dla dzieci i młodzieży. Dlatego tak bardzo potrzebujemy szczegółowych regulacji dotyczących mowy nienawiści – regulacji, które obejmują wszystkich, a nie tylko szkoły.
W Ministerstwie Edukacji Narodowej w ramach Tygodnia o Przeciwdziałaniu Agresji Rówieśniczej zainicjowaliśmy okrągły stół wraz z przedstawicielami związków zawodowych, samorządów, organizacji pozarządowych, dyrektorów szkół oraz młodymi ludźmi. Wspólnie będziemy opracowywać dalsze zalecenia dotyczące zwalczania agresji i mowy nienawiści. Już wkrótce przedstawimy pierwsze wnioski.
Sprawa mowy nienawiści miała być także poruszana podczas zajęć z edukacji zdrowotnej. Ale mało kto się zapisał na ten przedmiot.
Edukacja zdrowotna ma bardzo ważny element zdrowia społecznego i psychicznego, czyli umiejętności radzenia sobie z agresją, rozwiązywania konfliktów oraz dbania o komfort i dobrostan własny oraz innych osób. Wszystkie te aspekty są kluczowe w ochronie przed agresją.
Niestety, wiemy już, że wielu uczniów i uczennic nie weźmie udziału w lekcjach edukacji zdrowotnej, co jest dużym utrudnieniem. Ogromna szkoda. Jest mi przykro ze względu na młodych ludzi.
Rozmówczyni
Paulina Piechna-Więckiewicz
podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej, wiceprzewodnicząca Sojuszu Lewicy Demokratycznej (2011–2016) i Nowej Lewicy (od 2021)