Na proteście i sprzeciwie da się zaistnieć, ale aby przetrwać premierowy sukces, potrzebny jest inny plan. Wszystkie partie opozycyjne napotykają trudności, gdy uzyskują udział we władzy – mówi w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” o kondycji Polski 2050 prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz i Szymon Hołownia
Artur Bartkiewicz
Reklama
„Rzeczpospolita”: Ryszard Petru twierdzi, że Polska 2050 może zawalczyć o 10-15 proc. poparcia. Czy faktycznie istnieje tak spory elektorat, o który partia ta ma szansę obecnie konkurować?
Prof. Jarosław Flis: Elektorat Tymczasowej Partii Protestu wciąż istnieje, lecz pozbył się podstawowego atutu. Jak słusznie zaznaczył Alan Sikk, estoński ekspert od tego zagadnienia, zasadniczym walorem nowych ugrupowań jest ich świeżość. Zaś główną zaletą partii z tradycją, dodając od siebie, jest ich staż. I w kolejnych głosowaniach nowe partie tracą status nowości, a stare wciąż pozostają stare. I w tym kontekście to pewnego rodzaju tragedia. Przez ostatnie dwa lata wydawało się, że Polska 2050 to pierwszy TUP, który osiągnął tak wiele. Może jeszcze tylko Samoobrona, która miała swego wicepremiera, zanotowała zbliżone wyniki…
Reklama Reklama Polityka Ryszard Petru: Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz nie powinna zostać wicepremierem. Zapraszam na debatę
Polska 2050 powinna głosować za wyborem Włodzimierza Czarzastego na marszałka Sejmu, zgodnie z um…
…także zasiadała w rządzie, podobnie jak Polska 2050. Reszta TUP-ów, czyli Ruch Palikota, Kukiz’15 czy Nowoczesna funkcjonowały w opozycji.
Zgadza się, a Polska 2050 desygnowała marszałka Sejmu, to nawet więcej niż wicepremier. I początkowo zapowiadało się to obiecująco. Ale potem nadeszły wybory – lokalne, europejskie i prezydenckie – zwłaszcza prezydenckie – które przygotowały dla Polski 2050 pułapkę. Na to nałożyła się decyzja o rotacyjnej funkcji marszałka.
W niektórych sondażach Polska 2050 ma dziś 1 proc. poparcia. Jest ugrupowaniem w zasadzie pozbawionym wyborców.
Ale jest również tak, że Donald Tusk i Jarosław Kaczyński od dwudziestu lat realizują podobne strategie, z analogicznym rezultatem. Każdy z nich przekonuje, że ten drugi nie ma prawa do sprawowania władzy. I każdy z nich odniósł spektakularny sukces, ponieważ przekonał do swojej tezy 2/3 Polaków. Co oznacza, że 1/3 Polaków uważa, że żaden z nich nie powinien rządzić.
I to jest ten obszar, w którym wyborców może pozyskiwać partia taka jak Polska 2050.
Nie jest to proste, gdy jest się w koalicji z Tuskiem. Co więcej, między PO i PiS jest tak ciasno, jak jeszcze nigdy dotąd. Mamy dwie lewice, dwie Konfederacje, PSL i Polskę 2050. Mamy jeszcze Bezpartyjnych Samorządowców czy nowy ruch Wadima Tyszkiewicza. Niektórym to polowanie się nie powiedzie – dla wszystkich nie wystarczy. Jednak przed wyborami zazwyczaj ma miejsce jakaś konsolidacja. I rodzi się pytanie, na ile ci ludzie, którzy tworzą Polskę 2050 – nawet już bez osoby Szymona Hołowni – zdołają wykreować nową jakość. Istnieje też ścieżka wymarzona przez Platformę, czyli „unowocześnienie” Polski 2050…
Reklama Reklama Reklama
…wchłonięcie jej, podobnie jak Nowoczesnej
Należy tylko pamiętać, że jeszcze w latach 90. mówiono, że gdy łączą się dwie partie, to powstają z tego trzy. Innymi słowy, każda z nich dzieli się na zwolenników i przeciwników fuzji.
Wydaje się jednak, że w KO nie doszłoby do rozłamu w razie wchłonięcia Polski 2050. Prawdopodobnie Polska 2050 uległaby podziałowi.
Pytanie, dokąd by odeszła. Część mogłaby przystąpić do PSL-u. Pojawia się pytanie, czy część nie dołączyłaby do grona sejmowego planktonu. A rząd, który opiera się na poparciu sejmowego planktonu, sam prosi się o klęskę. Wszystkie dotychczasowe rządy, które traciły formalną większość w Sejmie, którym kurczyły się kluby parlamentarne w znacznym stopniu, oddawały władzę. Jeżeli rząd chce mieć jakiekolwiek szanse na utrzymanie się u steru, to nie może polegać na planktonie.
Czy problemem Tymczasowej Partii Protestu nie jest wkroczenie w struktury władzy? Podobnie było z Samoobroną. Trudno być ugrupowaniem protestu, będąc elementem systemu rządzącego.
Tak, ale ci, którzy nie weszli do władzy, skończyli identycznie, a nawet gorzej. To znaczy szybciej się pogubili – zarówno Ruch Palikota, jak i Nowoczesna, i Kukiz’15. I charakteryzowały się równie gwałtownymi spadkami.
Partie rządzące, które postępują jak opozycja, kończą w opozycji. Nie jest to mechanizm szczególnie zaskakujący
Być może zatem to sytuacja patowa. Może w oparciu o ten elektorat nie da się zbudować niczego trwałego.
Na proteście i sprzeciwie da się zaistnieć, ale aby przetrwać premierowy sukces, niezbędny jest inny plan. Wszystkie partie opozycyjne doświadczają trudności, gdy wchodzą w skład rządu. Potrzebują czegoś, co nazywam „zwrotem szczawnickim”, nawiązując do komitetu ze Szczawnicy, którego kandydat w wyborach w 2006 roku pozbawił stanowiska dotychczasowego burmistrza. Komitet ten nazywał się „Odnowa Szczawnicy”. W 2010 roku nowy burmistrz ubiegał się o reelekcję – i wówczas jego komitet nosił nazwę „Odnowa i Rozwój Szczawnicy”. Udało mu się utrzymać władzę. A pod jakim szyldem wystartował w 2014 roku, po ośmiu latach rządzenia? Już tylko „Rozwój Szczawnicy”. Ponieważ po ośmiu latach u władzy trudno mówić o odnowie, to już nie działa. Zatem partie borykają się z tym problemem, żeby dostrzec, że już nie są w opozycji. Platforma też tego nie przepracowała, mimo że lekcja rządów PiS-u była tu dotkliwa. Bowiem te metody działania, które są skuteczne w opozycji – wykorzystywanie niezadowolenia społecznego i podsycanie konfliktów społecznych, absolutnie nie pasują partiom rządzącym, są nieskuteczne. Partie rządzące, które zachowują się jak opozycja, kończą w opozycji. Nie jest to mechanizm szczególnie zaskakujący.
Reklama Reklama Reklama
W przypadku Polski 2050 zabrakło takiego pomysłu, żeby na przykład stać się swoistym miejskim PSL-em. Wiadomo, że zasadniczym problemem Platformy jest jej oligarchizacja. Obecnie panuje tam zasada, że „kierownikowi” się nie odmawia. Pozycja szefa koła powiatowego w Platformie w relacji do Donalda Tuska jest bardzo zbliżona do pozycji szefa koła w PiS-ie w odniesieniu do prezesa Kaczyńskiego. Trzeba przyklaskiwać, wyrażać entuzjazm i spoglądać z uwielbieniem na lidera. To znacznie różni się od roli koła powiatowego w PSL-u, gdzie można otwarcie wyrazić swoje niezadowolenie i działać bez zwracania uwagi na centralę.
W Polsce 2050 pojawiają się sugestie – jakoby Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz opowiadała się za takim rozwiązaniem – aby wycofać się z rządu i pozostać jego parlamentarnym wsparciem, aby w pewien sposób się wyróżnić i tym samym odzyskać elektorat.
To prosta droga do katastrofy. Jeśli przeanalizujemy historię wyborów w Polsce, to zawsze najgorzej radziły sobie te ugrupowania, co do których pod koniec kadencji nie było jasne, czy należą do opozycji, czy wspierają rząd. Tak było z Unią Wolności w 2001 roku, po zerwaniu koalicji z AWS. Podobnie było z PSL po kadencji 2001-2005, gdy partia ta została odsunięta od władzy i osiągnęła jeden z najsłabszych wyników. Następnie Samoobrona i LPR. Później Lewica i Ruch Palikota, które dążyły do wejścia w skład rządu Tuska, ale on się na to nie zgodził. Później Kukiz’15, który w gruncie rzeczy wspierał rząd PiS, choć nie zasiadał w nim. Niejednoznaczność nie stanowi atutu. Trzeba wyróżniać się czymś więcej, potrzebny jest odmienny program, inne metody działania, inne zaplecze społeczne. Przecież istnieją kraje, w których małe partie radzą sobie z obecnością w rządzie z większymi ugrupowaniami. Chociaż jest to z pewnością trudne.
Jak spojrzymy na historię wyborów w Polsce, to zawsze najgorzej wychodziły te ugrupowania, co do których na koniec kadencji nie było wiadomo, czy są w opozycji, czy po stronie rządu
U nas takim przykładem jest PSL. Ale PSL jest silnie zakorzeniony. Może problemem Polski 2050 jest brak oparcia partii w strukturach?
Zgadza się, to jest problem, ponieważ należało od razu zacząć je tworzyć, wykorzystując wybory lokalne i europejskie. Skupić się na budowaniu struktur, zamiast marzyć o prezydenturze. Być może jeszcze nie jest za późno, ale potrzebna jest osoba, która się tym zajmie. Budowanie struktur z pozycji rządowych jest trudne, to praca na 10, jeśli nie 16 godzin dziennie. Aby stworzyć organizację ogólnokrajową, konieczna jest cała kultura zaangażowania.
Być może miejsce Polski 2050 jako Tymczasowej Partii Protestu zajmie Konfederacja?
To niezwykły przykład, ponieważ łączy dwie siły – struktury bez wyborców, czyli to, czym przez lata był Ruch Narodowy, i wyborców bez struktur, czyli pokolenie korwinistów. Oni również korzystają z faktu, że Platforma skręciła w lewo i oddała Konfederacji pole wśród konserwatywno-liberalnych wyborców, którzy nie znoszą lewicy. Do sukcesu Konfederacji przyczynił się także PiS – a konkretnie jego toporność i konfliktowość, nieskuteczność, a w końcu nieuczciwość. Do Konfederacji dołączyło wielu wyborców PiS-u, rozczarowanych tym, że mimo porażki PiS wciąż prezentuje ten sam przekaz. To znaczy: byliśmy znakomici, niczego nie zepsuliśmy, nie wiadomo właściwie, dlaczego oddaliśmy władzę, ponieważ byliśmy świetni i wszystko robiliśmy bezbłędnie. Ewentualnie za rzadko przypominaliśmy, że Donald Tusk jest niemieckim agentem.
Reklama Reklama Reklama Polityka Szymon Hołownia stawia Donalda Tuska pod ścianą. Cztery scenariusze dla koalicji
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ma plan dla Polski 2050, by nie stała się przystawką Koalicji Oby…
Być może więc Konfederacja trwale zagospodaruje ten chwiejny dotychczas elektorat protestu.
Zobaczymy. Wszystkie małe partie żywią się błędami dużych. Podstawowym wyzwaniem dla Konfederacji jest to, co usłyszałem od osób śledzących tę sytuację z bliska. PiS ma dwa plany względem Konfederacji po wyborach prezydenckich. Plan A zakłada zniszczenie Konfederacji i przejęcie jej wyborców. Natomiast plan B polega na przejęciu wyborców Konfederacji, a następnie jej zniszczeniu… Trudno więc przewidzieć, jaki będzie los tego niebanalnego sojuszu za dwa lata.
A nie sądzi pan, że PiS dąży do podziału Konfederacji? Wyraźnie widać, że prezes Jarosław Kaczyński atakuje Sławomira Mentzena i Nową Nadzieję, a nie Ruch Narodowy i Krzysztofa Bosaka.
Ale przecież działacze Konfederacji nie są naiwni. Bosak, jak nikt inny, pamięta, co się działo w koalicji LPR z PiS-em. Zdają sobie sprawę, że związek z prezesem to układ dość toksyczny.
Komentarze Michał Szułdrzyński: Dlaczego Sławomir Mentzen gra na Karola Nawrockiego?
Rosnące napięcie między Sławomirem Mentzenem a Jarosławem Kaczyńskim komplikuje budowę wspólnej l…
Wróćmy do Polski 2050. Czy widzi pan dla niej jeszcze jakąkolwiek szansę?
Do wyborów jeszcze sporo czasu. Pytanie, jakie zasoby posiada to ugrupowanie. Z pewnością atutem jest 30-osobowy klub w parlamencie.
Reklama Reklama Reklama
Za chwilę jednak partia ta może mieć więcej posłów niż wyborców.
Nie wszystkie partie, które skazywano na upadek w połowie kadencji, ostatecznie go doświadczyły. PO miała kryzys w styczniu 2021 roku, podobnie jak pięć lat wcześniej. W połowie 2017 roku PiS miał gorsze notowania niż obecnie Koalicja Obywatelska, a przy tym nie posiadał żadnych sojuszników. PiS stanowił całą podstawę rządu, a jego poparcie wynosiło 32 proc. Zatem wiele może się jeszcze zmienić. Potrzebny jest jednak jakiś pomysł, coś, co nie jest jedynie chwilowym wzrostem popularności w mediach społecznościowych. Pytanie, czy w Polsce 2050 znajdzie się ktoś, kto po pierwsze to ogarnie, a po drugie przedstawi w sposób, który zaangażuje ludzi. To trudne kwestie i może się nie udać, ale potencjalnie jest to możliwe. Na razie nikt nie podjął próby. Szanse są oczywiście niewielkie. Nadzieją dla Polski 2050 może być fakt, że konkurencja jest naprawdę słaba, a struktury KO nie są w znacznie lepszej kondycji niż struktury Polski 2050. Choć z pewnością mają lepsze morale. Ale dobre samopoczucie PiS też miał wiosną 2023 roku.