Warszawska Prokuratura Okręgowa modyfikuje stanowisko w kwestii Sławomira Nowaka.

Niedostateczne poszlaki dotyczące domniemanej korupcji za etaty w firmach państwowych oraz brak precyzji u małego świadka koronnego stały za przedprocesowym oddaleniem sprawy Sławomira Nowaka przez sąd, co zostało poparte przez prokuraturę. Obecnie prokurator okręgowy, pomimo zastrzeżeń, złożył odwołanie od oddalenia do sądu.
Warszawska Prokuratura Okręgowa modyfikuje stanowisko w kwestii Sławomira Nowaka. - INFBusiness

Sławomir Nowak w trakcie przesłuchania przez komisję śledczą sejmu w 2019 roku.

Foto: PAP/Leszek Szymański

Izabela Kacprzak, Grażyna Zawadka

Reklama

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie wątpliwości żywił prokurator okręgowy w odniesieniu do postanowienia sądu o odrzuceniu postępowania przeciwko Sławomirowi Nowakowi?
  • Jaką rolę w tej sytuacji odgrywały media i jaki wpływ wywarło to na czynności prokuratury?
  • Kto i dlaczego skrytykował decyzję o umorzeniu śledztwa?
  • Jakie argumenty referendarza sądowego wspierały odrzucenie sprawy?

Oddziaływanie opinii publicznej, w tym medialny rozgłos sprawy za sprawą „Rzeczpospolitej”, okazało się efektywne. Istnieje możliwość, że poznamy, czy Sławomir Nowak warunkował przyznanie posad kierowniczych w spółkach należących do Skarbu Państwa w czasie pierwszego rządu Donalda Tuska od wręczanych mu łapówek. Prokurator okręgowy w Warszawie wniósł zażalenie na decyzję o umorzeniu dochodzenia karnego w tym zakresie – werdykt ten zapadł w piątek po południu. Wcześniej Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów odrzucił je, argumentując to „ewidentnym brakiem rzeczywistych podstaw oskarżenia”. Orzeczenie to spotkało się również z krytyką ze strony Prokuratury Regionalnej w Warszawie, która zalecała podjęcie starań o zmianę decyzji sądu.

Reklama Reklama Warszawska Prokuratura Okręgowa modyfikuje stanowisko w kwestii Sławomira Nowaka. - INFBusiness Przestępczość Co jest problemem w oddaleniu sprawy Sławomira Nowaka?

Naczelniczka działu śledczego warszawskiej prokuratury prok. Małgorzata Ceregra-Dmoch nie chce wyjaw…

„Prokurator Okręgowy postanowił wnieść to odwołanie, pomimo opinii prokuratora obecnego na rozprawie, ponieważ miał wątpliwości, czy sąd – który rozpatrywał sprawę na posiedzeniu wstępnym, przygotowawczym – miał prawo podjąć decyzję o odrzuceniu sprawy” – czytamy w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Warszawie. „Posiedzenie organizacyjne powinno być bowiem, zgodnie z regulacjami prawnymi, przeznaczone do rozpatrzenia kwestii związanych z ustaleniem terminów rozpraw oraz kolejnością przesłuchań świadków, ewentualnie z przekazaniem sprawy innemu sądowi, albo z jej odesłaniem prokuratorowi, a nie z zagadnieniami merytorycznymi” – akcentuje w oświadczeniu prokurator Michał Mistygacz.

Tym samym Prokuratura Okręgowa w Warszawie zgodziła się ze stanowiskiem wyrażonym przez Prokuraturę Regionalną i podjęła decyzję o wniesieniu zażalenia.

Reklama Reklama Reklama

Afera Sławomira Nowaka. Obrońca i prokurator dążyli do „tego samego celu”

Przypomnijmy: ów tzw. polski wątek został umorzony przez referendarza sądowego, 29-letniego Arkadiusza Domasata (przydzielonego do sprawy „ręcznie” z pominięciem losowania) z powodu – jak oznajmił – „ewidentnego braku rzeczywistych podstaw oskarżenia”. Decyzja sprowokowała falę krytyki, jako że prokuratura odstąpiła od oskarżenia Nowaka oraz menedżerów po pięciu latach od wniesienia aktu oskarżenia i po trzech i pół roku jego „oczekiwania” w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów.

Na wrześniowej rozprawie doszło do niespotykanej sytuacji, w której prokurator oraz obrońcy oskarżonych dążyli do „tego samego celu”. Umorzenia chcieli i obrońcy oskarżonych, i aktualna referentka sprawy – naczelniczka Wydziału Śledczego warszawskiej Prokuratury Okręgowej Małgorzata Ceregra-Dmoch.

Warszawska Prokuratura Okręgowa modyfikuje stanowisko w kwestii Sławomira Nowaka. - INFBusiness Prawo karne Sprawa Sławomira Nowaka oddalona. „To nietypowe, oburzające, aczkolwiek zgodne z prawem”

Odrzucenie części afery korupcyjnej Sławomira Nowaka to sytuacja nietypowa, która może oburzać…

Jak w takim razie prokuratura wyszła z tego zadziwiającego położenia? „Równocześnie zażalenie to nie kwestionuje oceny materiału dowodowego dokonanej przez prokuratora obecnego na posiedzeniu i zaakceptowanej przez sąd, który umorzył sprawę” – informuje prok. Mistygacz.

Jak odrzucenie uzasadnił referendarz mokotowskiego sądu?

„Dowód przedstawiony przez Prokuraturę na niekorzyść oskarżonych jest niewystarczający, zawiera nieścisłości, nie znajduje oparcia w innych okolicznościach faktycznych, nie pozwala na wyodrębnienie podstawowych składników składających się na opis możliwego procederu korupcyjnego, a także nie znajduje potwierdzenia w jakimkolwiek innym dowodzie” – to jeden z wniosków, jaki sformułował w argumentacji referendarz, umarzając ów tzw. polski wątek sprawy korupcyjnej Sławomira Nowaka oraz trzech innych oskarżonych – w tym byłego szefa Orlenu Dariusza Jacka K. oraz Wojciecha T., członka zarządu PGE.

Zaś zeznania Jacka P. – „małego” świadka koronnego, zaufanego człowieka Nowaka, który rzekomo pomagał mu w transferowaniu pieniędzy – to zdaniem referendarza „dowód z donosu”.

Reklama Reklama Reklama

Referendarz zarzuca, że świadek koronny słabo pamięta daty. Lecz chodziło o zdarzenia sprzed 15 lat

Powróćmy do tego, co legło u podstaw zażalenia. Kilkustronicowe uzasadnienie referendarza Arkadiusza Domasata to krytyka ustaleń dokonanych przez prokuraturę na podstawie relacji Jacka P. oraz – jego zdaniem – braku innych niezbitych dowodów na korupcję menedżerów. Jednakże formułowanie takich konkluzji bez przeprowadzenia procesu jest zaskakujące. A ocena, że przestępstwa nie było – bo w gruncie rzeczy to kryje się za sformułowaniem o „braku podstaw oskarżenia” – rodzi wątpliwości choćby z uwagi na to, że „wątkiem polskim”, w związku ze stosowaniem środków zapobiegawczych, zajmowały się różne składy sądów i żaden nie stwierdził, że akt oskarżenia nadaje się do odrzucenia.

„Zeznania Jacka P. w tej sprawie należy rozpatrywać w kategorii tzw. dowodu z pomówienia” – orzekł referendarz sądowy. Zwrócił uwagę, że „uzasadnienie aktu oskarżenia w zakresie wspomnianych czynów obejmuje ok. 4,5 strony” (uzasadnienie umorzenia jest jeszcze krótsze), a „zarzuty postawione Sławomirowi Ryszardowi N., Leszkowi Robertowi K., Wojciechowi T. oraz Dariuszowi Jackowi K. zostały sformułowane w sposób »niezdefiniowany« o podstawowe składniki opisu czynów: miejsca, czasu oraz wysokości środków finansowych, które rzekomo miały być przedmiotem przekazu korupcyjnego”. Referendarz za zbyt ogólne uznaje takie sformułowania aktu oskarżenia jak np. stwierdzenia: „w Gdańsku oraz innych niezidentyfikowanych lokalizacjach”, „w niezidentyfikowanym miejscu” „nie wcześniej niż 16 listopada 2007 r. i nie później niż 22 sierpnia 2008 r.”, „w nieustalonej kwocie, nie mniejszej jednak niż 20 000,00 zł i nie większej niż 99 000,00 zł”, „nie wcześniej niż 25 stycznia 2011 r. i nie później niż 12 czerwca 2012 r.”.

Tymczasem tego typu opis czynów ciągłych, trwających wiele lat i dotyczących wielu osób jest powszechnie stosowaną praktyką w zarzutach wobec podejrzanych.

– Przykładowo w sprawach gangów narkotykowych zaznacza się, że rozpoczęły działalność przestępczą np. przynajmniej od danej daty, wprowadzając do obrotu ilości narkotyków „od – do”, to praktycznie norma. Dopiero sąd w trakcie procesu ocenia dowody przedstawione przez prokuraturę. Nie może tego uczynić bez przeprowadzenia postępowania sądowego – mówi „Rzeczpospolitej” prawnik, specjalista w dziedzinie prawa karnego. I podkreśla: – Uznanie, że istnieje „ewidentny brak rzeczywistych podstaw oskarżenia” po pięciu latach od wpłynięcia do sądu aktu oskarżenia to zupełnie rzadki przypadek, wręcz kuriozalny.

Referendarz Arkadiusz Domasat wytknął owemu tzw. małemu świadkowi koronnemu, że w zeznaniach złożonych w toku śledztwa P. nie był w stanie podać orientacyjnej daty domniemanego przekazu korupcyjnego Wojciecha T., operując jedynie wskaźnikami „było to w 2008 lub 2009 r.”. Zaznaczył, że „Wojciech T. został wybrany na wiceprezesa zarządu ds. finansowych PGE 1 lipca 2008 r., a więc – wbrew zarzutowi sformułowanemu przez oskarżyciela publicznego – przedział czasowy czynu nie mógł dotyczyć okresu do 22 sierpnia 2008 r.” – podaje w uzasadnieniu.

Reklama Reklama Reklama

Sąd przyjął za wiarygodne dokumenty konkursowe, z których wynikało, że „z list kandydatów na wspomniane stanowisko oraz działań rady nadzorczej PGE również nie wynikają żadne ustępstwa czy specjalne traktowanie na korzyść kandydatury Wojciecha T.”. Zaś przesłuchani – jak podkreśla referendarz – zaprzeczyli, jakoby naciskano na nich, aby Wojciech T. został wybrany.

Formą łapówki dla Sławomira Nowaka miała być praca Jacka P. w Orlenie (w latach 2012-2017) w charakterze doradcy zarządu ds. emisji – w czasie prezesury Dariusza Jacka K.

Adwokat Nowaka: To jest normalna sprawa karno-gospodarcza Przestępczość Adwokat Nowaka: To jest normalna sprawa karno-gospodarcza

– Mogę jedynie powiedzieć, że jeśli chodzi o rangę zarzutów, to jest normalna sprawa karno-gospodar…

Sąd, opierając się na twierdzeniach obrony byłego prezesa Orlenu, uwierzył zapewnieniom, iż o wynagrodzeniu prezesa spółki decyduje rada nadzorcza, a Dariusz Jacek K. nie brał udziału w procedurze ustalania wynagrodzenia dla Jacka P. „bowiem nie był to w ogóle ten poziom decyzyjny”. Sąd zauważył ponadto, że Dariusz Jacek K. był prezesem Orlenu od 2008 r., a zatem rzekoma umowa – wynagrodzenie za łapówkę – „jest sprzeczna z zasadami logiki”.

Jednakże doświadczenie życiowe uczy, że przepisy oraz regulacje prawne to nie wszystko. Czy przy obsadzaniu stanowisk mogły mieć miejsce jakieś zakulisowe działania? – nie dowiemy się. Umarzając postępowanie, referendarz ostatecznie stwierdził, że nie ma szans, aby po tak długim czasie zdobyć dowody na domniemaną korupcję menedżerską, a prokuratura wyczerpała już sposoby ich odnalezienia poza zeznaniami Jacka P.

Reklama Reklama Reklama

„Analiza materiału dowodowego skłoniła Sąd do przekonania, że nawet w przypadku przeprowadzenia wszystkich zebranych dowodów na rozprawie, wciąż brakowałoby podstaw do przypisania odpowiedzialności karnej oskarżonym w tej sprawie” – napisał referendarz.

Prokuratura ma wątpliwości nie tylko co do dowodów

Wniosek o oddalenie sprawy bez procesu poparła referentka – naczelniczka Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej Małgorzata Ceregra-Dmoch. Rzekomo w oparciu o dokonaną analizę sprawy. Po burzy, jaką spowodowała ta decyzja, stanowisko zajęła jednostka nadrzędna – Prokuratura Regionalna w Warszawie, która na polecenie Prokuratora Krajowego przeanalizowała zasadność odrzucenia „wątku polskiego” sprawy przeciwko Nowakowi oraz menedżerom oskarżonym o korupcję. w podsumowaniu stwierdziła, że było ono bezzasadne.

„Sąd, odrzucając postępowanie – na posiedzeniu wstępnym, przed rozpoczęciem rozprawy głównej – z uwagi na ewidentny brak rzeczywistych podstaw oskarżenia, przekroczył zakres wstępnej kontroli oskarżenia i dokonał nieuprawnionej merytorycznej oceny zgromadzonych w sprawie dowodów”  – to podstawowy wniosek z analizy Prokuratury Regionalnej.

Przestępstwa korupcyjne mogą być popełnione wyłącznie w powiązaniu z piastowaniem funkcji publicznej przez sprawcę otrzymującego korzyść majątkową. Oznacza to, że korzyść majątkowa musi zostać przyznana i przyjęta w czasie pełnienia funkcji publicznej przez osobę ją przyjmującą

Michał Mistygacz, szef Prokuratury Okręgowej w Warszawie

Aczykolwiek, choć zauważono nieprawidłowości, wydano jedynie „zalecenia” dla Prokuratury Okręgowej złożenia odwołania od oddalenia „w celu jego oceny przez sąd odwoławczy”. Jak się okazało – skuteczne.

Reklama Reklama Reklama

Prok. Mistygacz, chociaż wniósł zażalenie na umorzenie, uznał, że „zasadność wniesienia aktu oskarżenia w tej sprawie budzi zastrzeżenia”. Jakie? „Sprowadzają się one nie tylko do oceny wiarygodności zeznań głównego i jedynego świadka, ale także zaistnienia znamion przestępstw zarzuconych oskarżonym. Za tym poglądem przemawia fakt, że przestępstwa korupcyjne mogą być popełnione tylko w powiązaniu z piastowaniem funkcji publicznej przez sprawcę otrzymującego korzyść majątkową. Oznacza to, że korzyść majątkowa musi zostać przyznana i przyjęta w czasie pełnienia funkcji publicznej przez osobę ją przyjmującą. Co więcej, korzyść powinna być związana z funkcją pełnioną przez tę osobę oraz z jej kompetencjami”.

Czy tak było w wypadku menedżerów, którzy rzekomo mieli oferować, zdaniem prokuratury, łapówki w zamian za zatrudnienie w państwowej firmie? Oceni to Sąd Okręgowy w Warszawie w ramach złożonego zażalenia.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *