Karol Nawrocki wyraża chęć współpracy z rządem w obszarze bezpieczeństwa i dyplomacji. Czy są to jedynie puste słowa, czy może zapowiedź jego programu prezydenckiego? Jak ułoży swoje relacje z rządem Donalda Tuska?
Prezydent elekt Karol Nawrocki oraz jego żona Marta Nawrocka
Michał Szułdrzyński
Odbierając zaświadczenie z PKW o wyborze na prezydenta, Karol Nawrocki podkreślił, że jego najważniejszym zadaniem jest zburzenie murów nienawiści między Polakami. – To kluczowa sprawa – stwierdził.
Dlaczego Karol Nawrocki pragnie być prezydentem także wyborców Rafała Trzaskowskiego?
– Musimy zacząć budować wspólnotę opartą na dwóch emocjach. Pragnę stworzyć Polskę, w której jest miejsce dla każdego, kto darzy nasz kraj miłością lub przynajmniej szacunkiem. Musimy osiągnąć sytuację, w której kwestie bezpieczeństwa Polski będą dla nas priorytetem. W polityce zagranicznej musimy mówić jednym głosem – dodał.
Zwrócił się również do zwolenników Rafała Trzaskowskiego: – Będę także waszym prezydentem. Będę prezydentem jednej Polski – zapewnił. – Wywiążę się ze wszystkich obowiązków, będę zwierzchnikiem sił zbrojnych i zrobię wszystko, abyście mogli żyć w Polsce pełnej dobrobytu i rozwoju – obiecywał prezydent elekt.
Każdy prezydent zapewniał, że chce być prezydentem wszystkich Polaków. Jednak nikomu dotąd się to nie udało. Dlatego pojawia się pytanie, jak traktować tę obietnicę. Czy to tylko rytualne zaklinanie rzeczywistości? W Polsce, gdzie panuje głęboka polaryzacja, mówienie o byciu prezydentem wszystkich Polaków wydaje się być bezkosztowe, ale brzmi atrakcyjnie. A może to zapowiedź politycznego planu na nadchodzącą kadencję?
Jakie jest stanowisko Karola Nawrockiego wobec rządu Donalda Tuska?
Argumentem na rzecz tezy, że to jedynie rytualne i bez znaczenia zapewnienia, może być to, co sam Nawrocki dodał, rozwijając swoją myśl. – Musimy jednak zburzyć mury nienawiści i prowadzić cywilizowaną dyskusję w Polsce. Nienawiść nie może być alternatywą dla nieudolnych rządów – przekonywał.
Jego zwolennicy interpretowali to jako niewielką, ale wyraźną krytykę rządów Donalda Tuska. W końcu w wywiadach, które przeprowadził z prawicowymi telewizjami, Nawrocki ostro krytykował rząd. Zburzenie murów nienawiści oraz przypisywanie nienawiści „nieudolnym rządom” Tuska nie brzmi szczególnie spójnie.
Donald Tusk zdaje się być świadomy, że konfrontacja z Andrzejem Dudą po 2023 roku była błędem. Podobnie jak spory o ambasadorów, zamiast szukać kompromisu. Koalicja z 15 października uznała, że Dudę należy przeczekać, podczas gdy część twardego elektoratu domagała się ostrej gry z nim. Skończyło się jednak tym, że zamiast Dudy, rząd będzie musiał teraz zmierzyć się w Pałacu Prezydenckim z Karolem Nawrockim.
Jednak porównując to wystąpienie z inauguracją Donalda Trumpa, rysuje się inny obraz. Obejmując urząd prezydenta USA, Trump ostro zaatakował swoich przeciwników, ogłosił rewolucję i wypowiedział wojnę lewicy oraz liberałom, szczególnie wobec woke’izmu. Sygnał był jednoznaczny: nie zamierzam brać jeńców, to wojna totalna.
W przeciwieństwie do Trumpa, Nawrocki prezentuje znacznie bardziej pojednawczą postawę, chociaż jego zwycięstwo uznawane jest za część sukcesu ruchu MAGA – coraz bardziej prawicowej tendencji na świecie. Oczywiście należy wziąć pod uwagę różnicę systemów. Polski prezydent nie przewodniczy rządowi. Premierem jest Donald Tusk, który w środę uzyskał wotum zaufania w Sejmie.