Zainteresowanie nieruchomościami w Polsce stale rośnie wśród obcokrajowców – w niektórych inwestycjach odsetek klientów spoza kraju przekroczył 30%. Dominującą grupę demograficzną stanowią obywatele Ukrainy i Białorusi, ale są też klienci z różnych krajów Unii Europejskiej, Azji i Bliskiego Wschodu. Więcej informacji na temat inwestycji zagranicznych w Polsce można znaleźć w badaniu przeprowadzonym przez RynekPierwotny.pl.
Zachariasz Nercz, Członek Zarządu, Dyrektor Działu Marketingu i Sprzedaży Novisa Development
W ubiegłym roku zagraniczni nabywcy stanowili 36% nabywców mieszkań w projektach Novisa Development. Obywatele Ukrainy stanowili większość (20%), następnie Białorusini (10%) i osoby innych narodowości (6%), głównie z Azji i Europy Środkowo-Wschodniej.
Jesteśmy świadkami wyraźnego trendu wzrostowego popytu na mieszkania ze strony klientów spoza Polski, szczególnie wśród tych, którzy planują osiedlić się na stałe – z rodzinami, karierą i edukacją dzieci w Polsce. Dla wielu nabycie nieruchomości to nie tylko osobisty kamień milowy, ale także okazja inwestycyjna – zwłaszcza że polski rynek nieruchomości jest uważany za stabilny i obiecujący.
Napływ zagranicznych klientów wpływa również na naszą strategię – zauważamy między innymi zwiększone zainteresowanie większymi przestrzeniami mieszkalnymi i domami jednorodzinnymi, które oferują dużo miejsca i prywatność, szczególnie cenione przez rodziny z dziećmi. Z perspektywy dewelopera ta zmiana w bazie klientów służy jako kluczowy wskaźnik dostosowania naszych strategii produktowych i komunikacyjnych, takich jak oferowanie usług w językach obcych lub zapewnianie formalnej elastyczności.
Uważamy, że odsetek obcokrajowców na rynku pracy utrzyma się na stabilnym poziomie, a nawet wzrośnie, zwłaszcza na obszarach miejskich o dobrze rozwiniętej infrastrukturze i rynku pracy.
Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie kupują mieszkania w Polsce „hurtowo”. „Bo mogą”
Kraje graniczące z Rosją i Białorusią wprowadzają ograniczenia lub całkowite zakazy sprzedaży nieruchomości obywatelom tych krajów dla własnego bezpieczeństwa. W Polsce odwrotnie