Właściwie każdy będzie mógł posiadać lekkiego drona osobowego. I to już w przyszłym roku
Michał Duszczyk
Czeka nas wielka zmiana w transporcie powietrznym. Właściwie każdy będzie mógł posiadać lekkiego drona osobowego. I to już w przyszłym roku. Zamiast kupować np. auto, można sięgnąć po tzw. latający skuter SkyRacer X1– elektryczny pojazd pionowego startu (eVTOL). Projekt, za którym stoi trójmiejski start-up Maviator, szykowany jest już do produkcji i na rynek może trafić w 2025 r.
Co ważne, nad Wisłą zmieniają się regulacje, dzięki czemu korzystanie z takich maszyn stanie się łatwiejsze. W Urzędzie Lotnictwa Cywilnego podkreślają, że szczególnie istotna data w tym kontekście to 1 maja przyszłego roku.
Kto może użytkować latające skutery i auta?
SkyRacer i inne podobne mu statki powietrzne to – zgodnie z kryteriami EASA (Agencji Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego) – pojazdy o napędzie silnikowym, „cięższe od powietrza, inne niż samolot lub wiropłat, zdolne do wykonywania pionowego startu i lądowania za pomocą jednostek podnoszenia i ciągu, wykorzystywanych do wytworzenia siły nośnej podczas startu i lądowania”. Jest to zatem tzw. VTOL capable aircraft (VCA). Jak tłumaczą nam w ULC, obowiązujące krajowe przepisy w zakresie klasyfikacji statków powietrznych obecnie nie wyróżniają tego typu statków, ale – zgodnie z procedowanym projektem rozporządzenia ministra infrastruktury – pojazdy typu VTOL z tzw. napędem rozproszonym nie będą klasyfikowane jako samoloty albo wiropłaty. Te ultralekkie staną się bardziej dostępne dla użytkowników.
– Aby były uznane za ultralekkie, muszą ważyć, łącznie z paliwem, maksymalnie 70 kg. Po wejściu w życie tego rozporządzenia konstrukcje takie będą mogły być klasyfikowana jako urządzenia latające niekwalifikowane – usłyszeliśmy w biurze prasowym ULC.
Co to oznacza? W skrócie, że pojazdy tej kategorii (UL-70) mogą być kierowane nie tylko przez licencjonowanego pilota, ale również osoby posiadające świadectwo kwalifikacji lub zaświadczenie np. z ośrodka szkolenia lotniczego.
W ULC zastrzegają, iż w przypadku gdy waga statku powietrznego przekracza 70 kg, a konstrukcja jest produkowana seryjnie, stosowane są już unijne przepisy. Chodzi o rozporządzenie 2018/1139 oraz rozporządzenia wykonawcze (m.in. nr 2024/1111, które określają wymagania dotyczące uprawnień na typ VCA oraz dla operacji w zakresie innowacyjnej mobilności powietrznej przy użyciu takich załogowych statków). Te nowe regulacje wchodzą w życie z początkiem maja przyszłego roku.
– Wymogi wobec uprawnień pilota to zaliczenie szkolenia w ośrodku szkolącym zarejestrowanym w ULC i zdanie egzaminu. Powinien to być uproszczony program wobec obecnego stosowanego dla Ultralight Heli, czyli bez licencji pilota – wyjaśnia nam z kolei Sebastian Nowicki, przedstawiciel Maviator Group.
Gdzie miłośnicy podniebnych przygód polecą zatem na „skuterze”, jak ten wspomniany SkyRacer? Nowicki mówi wprost: poza terenem zurbanizowanym. Jak wylicza w grę, wchodzi tzw. przestrzeń klasy G (niekontrolowana) z kilkoma ograniczeniami. Dotyczy to wysokości lotu, która powinna sięgać do około 3200 m n.p.m., oraz prędkości tzw. postępowej – ta nie powinna przekroczyć 102 km/h.
– Obecnie regulacje w krajach Europy wyglądają podobnie jak w Polsce, ale od wejścia nowych przepisów możliwości zastosowania i wykorzystania takich urządzeń we wszystkich krajach członkowskich się zwiększą, a formalności zostaną uproszczone – zaznacza nasz rozmówca.
Kto pracuje nad osobowymi dronami?
– Nasze rozwiązanie ma potencjał skalowania, bo nie kierujemy go do wąskiej grupy osób mających określone umiejętności i uprawnienia, jak to jest w przypadku tradycyjnego lotnictwa. SkyRacer X1 powstaje z założeniem łatwości pilotażu zbliżonym do komercyjnych dronów, dlatego będzie dostępny niemal dla każdego – twierdzi Sebastian Nowicki.
Nowa gałąź lotnictwa cywilnego jest perspektywiczna. Wedle Deloitte tylko w USA rynek ten w ciągu najbliższej dekady osiągnie wartość 115 mld dol. Nie dziwi zatem, że projektów z zakresu tzw. osobistych pojazdów powietrznych, jak ten od firmy Maviator, szybko przybywa. Przykładem może być Jetson One, skonstruowany przez Tomasza Patana, czy japoński hoverbike XTurismo od firmy A.L.I. Technologies, który potrafi utrzymywać się w powietrzu przez 40 minut na jednym ładowaniu. W projekty tego typu angażują się potężne koncerny, jak Toyota, Dyson, Jaguar i Airbus (w przypadku start-upu Vertical Aerospace), Hyundai (Supernal) czy Embraer (partner norweskiego projektu Eve). Ostatnio swój pojekt latającej taksówki Blackbird przedstawiła z kolei austriacka firma CycloTech. Jest on wyjątkowo, bo zamiast śmigieł zastosowano elektryczny system napędowy opierający się na zasadzie działania śruby (tzw. pędnik Voith-Schneider), która jest często stosowana w holownikach i promach.