Za 3,5 miliona złotych kupił skarpetki na handel, bo jak wiemy, generalnie ksiądz O. po to jest księdzem, żeby handlować skarpetkami. Pięć milionów dał na studia telewizyjne, bo jak wiemy, każdy dobry ksiądz zwykle robi sobie studio telewizyjne – powiedział Włodzimierz Czarzasty.
Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty
Reklama
Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty odniósł się w TVN24 do sprawy księdza Michała O. Duchowny, będący jednym z oskarżonych w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, nawet 13 mln zł z 68 mln otrzymanych od niego dotacji mógł wydać na cele, które nie mają nic wspólnego z budową ośrodka dla ofiar przestępstw, „Archipelagu”.
Reklama
Czarzasty o księdzu Michale O.: Po to jest księdzem, żeby handlować
– Jeżeli to się wszystko potwierdzi, a myślę, że się potwierdzi, to trzeba to nazywać prostymi słowami – dwóch przewalaczy, korzystając z różnego typu możliwości ich prominentnych przyjaciół w rządzie, korzystając z państwowych pieniędzy, łatwo się wzbogaciło – stwierdził wicemarszałek Sejmu. – Za 3,5 miliona złotych kupił skarpetki na handel, bo jak wiemy, generalnie ksiądz O. po to jest księdzem, żeby handlować skarpetkami. Pięć milionów dał na studia telewizyjne, bo jak wiemy, każdy dobry ksiądz zwykle robi sobie studio telewizyjne – zaznaczył polityk, mówiąc o duchownym.
Komentarze Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS będzie stał murem za księdzem Michałem O.?
Jarosław Kaczyński na kongresie PiS w Przysusze postawił sprawę jasno: PiS ma się nie kajać, nie przepraszać za nic, nie przyznawać do żadnych błędów. I w sprawie ks. Michała O. oraz środków z Funduszu Sprawiedliwości jego partia stosuje właśnie taką taktykę.
Włodzimierz Czarzasty: Propozycja Władysława Kosiniaka-Kamysza? Hołownia powinien usiąść i zapłakać
Władysław Kosiniak-Kamysz podczas obrad Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego zaapelował do koalicjantów o wyłonienie „wspólnotowego” kandydata w wyborach prezydenckich. Jak propozycję lidera PSL ocenia Włodzimierz Czarzasty?
Wicemarszałek Sejmu zaznaczył, że propozycja ta powinna zaniepokoić przede wszystkim Szymona Hołownię. – Myślę, że pan Hołownia powinien usiąść nad brzegiem rzeki i zapłakać w związku z tym. Do przedwczoraj pan Kosiniak, mój kolega Władek, mówił, że fajnie, żeby był jeden kandydat i żeby to był Hołownia, to ja to rozumiałem – dwóch braci w walce na polu bitewnym, stojący koło siebie, jeden drugiego popiera – powiedział Czarzasty. – Ale przedwczoraj jeden z braci chyba się zagubił, a drugi się popłakał. Myślę, że muszą sobie to wyjaśnić – dodał. Jak stwierdził współprzewodniczący Nowej Lewicy, takie propozycje powinno się zgłaszać „w odpowiednim gronie”, a nie ogłaszać je najpierw publicznie.
Reklama
Źródło