Najbardziej znany w Polsce świadek koronny, który przed laty pogrążył gang pruszkowski, został skazany za oszustwa kredytowe, korupcję i płatną protekcję. Wraz z nim eks-policjant, który kiedyś chronił go jako świadka.
„Masa” w 2018 roku
Jarosław Ł. (dawnej S.) ps. Masa usłyszał wyrok (nieprawomocny) sześciu lat pozbawienia wolności i 55 tys. zł grzywny. Skazany w tym samym procesie Zbigniew G., były naczelnik Wydziału Wywiadu Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi – dostał karę pięciu lat więzienia, 80 tys. zł grzywny, oraz zakaz zajmowania stanowisk w Policji. Wyrok zapadł przed Sądem Okręgowym w Łodzi, po ponad czterech latach od skierowania aktu oskarżenia.
Masa chwalił się, że wszędzie ma znajomości i wszystko załatwi
Łódzki Sąd „podzielił zarzuty prokuratora wskazane w akcie oskarżenia dotyczące m.in. oszustw kredytowych, powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych oraz udzielania korzyści majątkowych, wyłudzania usług budowlanych” – podała dzisiaj Prokuratura Krajowa.
Jak wskazuje, zarzucane przestępstwa dotyczyły również wielokrotnego udzielania korzyści majątkowych byłemu naczelnikowi Zbigniewowi G. „w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną, wyłudzania odszkodowań komunikacyjnych, ujawniania informacji niejawnych, przyjmowania korzyści majątkowych przez funkcjonariusza Policji oraz wielu innych”.
Jarosław Ł. w tej sprawie do aresztu trafił w maju 2018 roku – jak pisała wtedy „Rz” – zdecydowana większość obciążającego jego i pozostałych osób materiału pochodzi z podsłuchów zastosowanych przez policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych, które od 2014 r. zbierało dowody dotyczące m.in. naczelnika Zbigniewa G.
„Wszędzie mam znajomości, wszystko mogę załatwić” – tak, jak wynika z podsłuchanych rozmów, miał wielokrotnie chwalić się „Masa”, a z treści zarzutów wynika, że stały za tym konkrety.
Jak twierdzi prokuratura, Jarosław Ł. kupował sobie przychylność Zbigniewa G., oficera, który w łódzkiej komendzie był „szychą” – naczelnikiem Wydziału Wywiadu Kryminalnego – jednej z najbardziej newralgicznych komórek w policji. „Masa” miał go korumpować wręczając między innymi osobliwe łapówki, takie jak środki anaboliczne i dwie tony pelletu (do ogrzewania).
„Korzyści wręczane były w celu zapewnienia sobie pomocy i przychylności Zbigniewa G. w zakresie podejmowanych z urzędu lub z jego inicjatywy czynności służbowych” – mówił nam tuż po zatrzymaniach ówczesny naczelnik lubelskiego Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.
W innych wątkach chodziło o m.in. wyłudzenia kredytów w bankach na terenie woj. łódzkiego i mazowieckiego.
„Masie” zarzucono popełnienie siedemnastu przestępstw, Zbigniewowi G. – dziesięciu.
Policjant dzielił się ze świadkiem koronnym tajnymi informacjami?
„Masa” poznał Zbigniewa G. w czasie, kiedy ten pracował jeszcze w Centralnym Biurze Śledczym, w zarządzie ochrony świadka koronnego – i był w grupie funkcjonariuszy, którzy ochraniali „skruszonego przestępcę”. Później kontakty służbowe miały przerodzić się w osobistą znajomość.
G. do łódzkiej komendy przyszedł z CBŚ z Warszawy w 2005 r., a sześć lat później został naczelnikiem Wydziału Wywiadu Kryminalnego. Ten wydział odpowiada m.in. za policyjnych informatorów, w tym za ich werbunek, ma dostęp do tajnych policyjnych baz. Czy Zbigniew G. dzielił się z „Masą” służbową wiedzą? Jak obecnie podała Prokuratura Krajowa, skazanie dotyczy także „ujawniania informacji niejawnych”.
„Zarzuty koncentrują się bardziej na życiu towarzyskim mojego klienta niż na jego faktycznych przedsięwzięciach” – mówił nam tuż po zatrzymaniu „Masy” jego obrońca, mec. Franciszek Piątkowski.
Dzisiaj pytany o wyrok odpowiada: – Będę składał apelację. I zaznacza, że jego klient przyznał się „do większości zarzutów, do dwóch się nie przyznał i został w tym zakresie uniewinniony”.
Pozostali oskarżeni zostali skazani na kary pozbawienia wolności od roku do czterech lat. Niektórzy na wyroki w zawieszeniu.
Człowiek, który pogrążył „Pruszków”
Jarosław Ł. w latach 90. zajmował wysoką pozycję w gangu pruszkowskim. Wpadł, zatrzymany przez policję 30 grudnia 1999 r. za wymuszenie rozbójnicze, a kiedy kilka miesięcy później opuścił areszt, poszedł na współpracę z organami ścigania. Nadano mu status świadka koronnego. Kiedy jesienią 2000 r. CBŚ urządziło wielką obławę na gangsterów „Pruszkowa” (jako szef CBŚ kierował nią Adam Rapacki – późniejszy generał i wiceminister spraw wewnętrznych), wiedza „Masy” okazała się nieoceniona. Ujęto wtedy ok. 40 osób, pozostałe wkrótce. W dużej mierze to zeznania „Masy” pozwoliły ich skazać.
Jarosław Ł. przez lata miał ochronę. Wiadomo, że ponad dekadę temu zaczął prowadzić legalne interesy w branży deweloperskiej, miał też firmy produkcyjne (opakowań z tworzyw sztucznych i paszy dla zwierząt). W 2010 r. „Puls Biznesu” podawał, że ich przychody sięgają ok.10 mln zł rocznie, a średnie dochody do 50 tys. zł miesięcznie.
Później dawny „koronny” przypomniał o sobie w związku z zarzutami w obecnej sprawie, jakie postawił mu lubelski wydział „PZ”.