Europejczycy będą coraz mniej zamożni, jeśli UE nie dokona zmiany kursu gospodarczego. Wspólnota musi inwestować więcej w innowacyjność firm i ludzi oraz obniżyć ceny energii. Będą do tego potrzebne inwestycje publiczne – przekonywał podczas debaty w PE w Strasburgu były premier Włoch Mario Draghi.
Draghi, również były szef EBC, w opublikowanym w ubiegłym tygodniu raporcie ocenił, że UE stoi przed "egzystencjalnym wyzwaniem" zwiększenia swojej produktywności. W opinii byłego premiera Włoch, jeśli Europie nie uda się poprawić tego czynnika, niemożliwe będzie finansowanie jej modelu społecznego.
Draghi przekonywał we wtorek w PE, że UE jest za bardzo uzależniona od zewnętrznych graczy, jeśli chodzi o dostaw kluczowych surowców. Jednocześnie ma najwyższe na świecie ceny energii – firmy europejskiej płacą za nią 2-3 razy więcej niż w USA czy Chinach.
"Jesteśmy zapóźnieni, jeśli chodzi o nowoczesne technologie. (…) Nie jesteśmy też wystarczająco przygotowani do obrony. Tylko 10 państw członkowskich wydaje 2 proc. lub więcej swojego PKB na obronności, czego wymagają zobowiązania w ramach NATO. W tej sytuacji wszyscy niepokoimy się o przyszłość Europy" – podkreślił.
Dodał, że choć Europa ma nadal wiele mocnych stron, to obawia się, że "z biegiem czasu staniemy się mniej zamożni, mniej bezpieczni i w związku z tym będziemy mieli mniej wolności, jeśli chodzi o wybór naszej przyszłości".
Jak powiedział, wyzwaniem dla UE będzie "zamknięcie luki innowacji" pomiędzy Europą a USA i Chinami. „Firmy europejskie wydają znacznie mniej na badania i rozwój. Mamy statyczną strukturę przemysłową, zdominowaną przez te same firmy i technologie od dziesięcioleci. (…) W Europie problemem jest to, że nowe firmy, oparte na nowych technologiach, nie powstają. Tak naprawdę nie ma europejskiej firmy, która ma kapitalizację rynkową większą niż 100 mld euro, która powstałaby od zera w ciągu ostatnich 50 lat” – powiedział.
W jego opinii, firmy europejskie, które chcą się rozwijać w UE, napotykają bardzo duże trudności, bo brakuje zintegrowanego rynku kapitałowego, co powstrzymuje innowacyjność. W efekcie wiele firm europejskich woli rozwijać się na rynku amerykańskim.
Zdaniem Draghiego, ta "luka innowacyjna" – to przyczyna stosunkowo niskiego wzrostu produktywności UE w porównaniu z USA. Zmienić to może wprowadzenie ułatwień dla naukowców i badaczy, tak aby łatwiej komercjalizowali swoje pomysły. Draghi proponuje też zmniejszenie barier regulacyjnych dla firm i ujednolicenie zasad ich działania na poziomie unijnym. Włoch uważa, ze należy tez dokonać analizy wydatkowania środków publicznych na innowacyjność.
"Mój raport jest wezwaniem do tego, aby UE wydawała na innowacyjność więcej” – powiedział. W tym kontekście wymienił m.in. prace nad rozwojem sztucznej inteligencji.
Draghi przekonywał, że plan dekarbonizacji gospodarki jest szansą na rozwój Europy, ale jego nieumiejętna realizacja stwarza ryzyko obniżenia konkurencyjności. „Priorytetem jest obniżenie cen energii. (…)Paliwa kopalne będą miały wpływ na ceny energii przynajmniej do końca obecnej dekady. Musimy zapewnić lepszy transfer korzyści z dekarbonizacji, muszą na tym skorzystać Europejczycy poprzez obniżenie cen energii” – powiedział. Jego zdaniem kluczowe będą inwestycje w energetykę, np. sieci energetyczne i interkonektory.
Trzecim obszarem działań – jak powiedział – jest zwiększenie bezpieczeństwa. "Pokój jest najważniejszym celem Europy. Zagrożenia w zakresie bezpieczeństwa są coraz liczniejsze i musimy się na nie przygotować. (…) Musimy mieć bezpieczniejsze łańcuchy dostaw surowców, musimy zwiększyć zdolności produkcyjne w strategicznych sektorach i musimy rozszerzyć naszą zdolność przemysłową, jeśli chodzi o obronność i przestrzeń kosmiczną” – powiedział.
W raporcie Draghi zaleca stworzenie zagranicznej polityki gospodarczej Europy, bezpośrednie inwestycje w krajach, gdzie są surowce, tak aby tworzyć zapasy surowców krytycznych oraz tworzenie partnerstw strategicznych. Opowiada się też za wspólnymi zakupami w sektorze obronności.
Na koniec – jak powiedział – pojawia się pytanie o sfinansowanie masowych inwestycji, tak by zmienić gospodarkę UE. „Około 700-800 mld euro dodatkowych inwestycji będzie potrzebnych co roku. (…) Analiza EBC pokazuje podobne liczby. Te inwestycje będą potrzebne, by zrealizować cele tego raportu. Nie są to jednak nowe potrzeby inwestycyjne. To są potrzeby, które są niezbędne, by zrealizować istniejące cele UE” – podkreślił były szef EBC.
W jego opinii, nie obędzie się przy tym bez inwestycji publicznych. W tym kontekście wymienił pozyskiwanie środków przez emisję wspólnego unijnego długu. "Chodzi o realizację celów, które są krytyczne dla naszej przyszłej konkurencyjności. (…) Jeśli ktoś jest przeciwny zbudowaniu wspólnego rynku unijnego, integracji kapitałowej czy wspólnemu zadłużaniu się, to znaczy, że jest przeciwny celom unijnym” – podsumował.
W debacie po wystąpieniu Draghiego wielu europosłów zgodziło się z jego analizą, że gospodarka UE musi pilnie zmienić kurs. UE powinna skupić się, jak argumentowali, na konkurencji i innowacjach w kluczowych branżach, a także na większych inwestycjach publicznych i prywatnych w transformacje ekologiczną i cyfrową.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ mal/