Serbowie przekonali się na własnej skórze, czym grożą „brudne inwestycje”. W krajach UE kwestie środowiskowe są spychane na dalszy plan, gdy godzą w dobrobyt, a w Serbii – mimo obietnic wielkich inwestycji – ludzie wychodzą na ulice – zauważył w rozmowie z PAP Jakub Bielamowicz z Instytutu Nowej Europy.
Tysiące osób protestowało 28 czerwca w miejscowości Loznica przeciwko wydobyciu litu (Getty Images, 2024 Anadolu, Filip Stevanovic)
Od ponad dwóch tygodni w różnych miastach Serbii codziennie odbywają się kilkutysięczne manifestacje przeciwników eksploatacji litu. Złoża tego minerału na zachodzie kraju są uznawane za jedne z największych w Europie.
Do demonstracji doprowadziła decyzja rządu o przywróceniu projektu Jadar, zgodnie z którym eksploatację złóż rozpocznie koncern międzynarodowy Rio Tinto. Projekt wstrzymano w 2022 r. po masowych protestach
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Założył linie lotnicze. Czasem sam siada za sterami samolotów
Serbia i wydobycie litu
19 lipca w Belgradzie podpisano protokół ustaleń między UE a Serbią w sprawie strategicznego partnerstwa na rzecz zrównoważonego wydobycia surowców, łańcuchów produkcji akumulatorów i pojazdów elektrycznych. Prezydent Serbii Aleksandar Vučić ogłosił, że kraj może rozpocząć wydobycie litu w 2028 r.
Zobacz także:
Paradoks "białego złota". Lit jest niezbędny do produkcji elektryków
Sinisza Mali, minister finansów Serbii, dodał, że wydobycie metalu będzie skutkowało wzrostem serbskiego PKB średnio o 10 do 12 mld euro rocznie.
Komentując ostatnie protesty, Bielamowicz podkreślił, że „od poprzednich demonstracji politycznych w Serbii odróżnia je to, że wyciągają na ulice nie tylko tzw. belgradzkie elity”.
To, co może przynieść im sukces, to ich oddolny charakter – brak zabarwienia politycznego i skupienie na problemie, który realnie i namacalnie dotyka „zwykłych ludzi” – mówił o protestujących rozmówca PAP.
– To są mniej więcej takie same protesty, jak te sprzed lat, które doprowadziły do wstrzymania projektu Jadar. Tamte jednak były liczniejsze oraz wybuchły w lepszym, z perspektywy protestujących, czasie. Zbliżały się wybory, więc – próbując uniknąć wzmacniania opozycji – władze wycofały się z planu otwarcia kopalni – przypomniał analityk Instytutu Nowej Europy.
Zobacz także:
Czesi mają największe złoża litu w Europie. "Mały skarb" zastąpi węgiel
W opinii Bielamowicza „dyskusja wokół litu sprzed trzech lat była zdecydowanie gorzej przygotowana politycznie i merytorycznie”.
Teraz o wiele wyraźniejsze jest wsparcie państw zachodnich, głównie Niemiec, które chyba pogodziły się z tym, że kwestie praw człowieka czy praworządności należy w relacjach z Serbią porzucić – zauważył ekspert.
Bielamowicz uważa, że Serbowie przekonali się na własnej skórze, do czego prowadzą „brudne inwestycje”. – Serbia stała się bramą wjazdową dla „brudnych inwestycji”, które nie mogłyby być realizowane w Unii Europejskiej ze względu na standardy środowiskowe. Serbowie mają tego świadomość – oznajmił analityk.
Za tymi protestami kryje się też głęboko zakorzeniony brak zaufania do rządu, który zapewnia przecież o najwyższych standardach w kontekście planowanego otwarcia kopalni – dodał.
Oceniając znaczenie demonstracji, ekspert przypomniał, że „protesty wymierzone w latach 90. w reżim Slobodana Miloszevicia zaczęły przynosić skutek, gdy dołączyła do nich niezaangażowana politycznie klasa robotnicza”.
Zobacz także:
Polska będzie potęgą "białego złota"? "Możemy zmienić wydobycie litu w Europie"
W przypadku obecnych protestów mamy do czynienia z reakcją właśnie takich ludzi, ale to nadal nie jest skala, która mogłaby przynieść wyraźne zmiany. Demonstranci nie mogą też liczyć na wsparcie państw zachodnich, opowiadających się w tej kwestii zdecydowanie po stronie serbskiego rządu – zakończył Bielamowicz.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz, którego kraj jest największym w UE producentem samochodów, podkreślił w lipcu, że wydobycie litu w Serbii to „przełomowa dla mobilności sprawa”. – Lit jest niezbędnym składnikiem tej zmiany; baterie są w tym przypadku kluczowe, a do ich produkcji niezbędny jest lit – zauważył Scholz. Serbia ma odegrać w Europie kluczową rolę w rozwoju elektromobilności.
Lit kluczowy dla elektryków
Nazywany „białym złotem” lit to jeden z najważniejszych współczesnych surowców.
– Lit jest kluczowy dla elektromobilności, bez niego nie powstaną baterie litowo-jonowe. Wszystkie duże koncerny samochodowe, w tym niemieckie, stawiają na „elektryki” i budują własne fabryki baterii. Również w Polsce powstały dwa zakłady – w Biskupicach Podgórnych należący do koreańskiego LG i w Prusicach należący do chińskiego GTHR. Zapotrzebowanie na ten surowiec w naszym kraju i sąsiedztwie będzie rosnąć. Zwłaszcza w kontekście odchodzenia od samochodów spalinowych w UE – mówiła w 2023 r. w rozmowie z money.pl dr Ewa Knapik z Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie.