Nawet lekkie wychłodzenie organizmu prowadzi do przeziębienia. Niektórzy w sezonie jesienno-zimowym non stop kaszlą oraz kichają i wcale nie wiążą tych objawów ze zbyt lekkim ubraniem. – Najbardziej powszechne w popularnych sklepach sieciowych są produkty z akrylu i poliestru. Wydają się grube i ciepłe, ale tak naprawdę nas nie ogrzeją – mówi Aleksandra Włodarczyk, która od 18 lat zawodowo zajmuje się modą.
Aleksandra Zalewska-Stankiewicz, „Wprost”: Niemal każdego roku mierzę się z podobną sytuację. Kupuję nową kurtkę lub płaszcz i marznę. Na co powinniśmy zwracać uwagę, wybierając ubrania na zimę?
Aleksandra Włodarczyk: Jeśli zależy nam na zimowym ubraniu, które spełni swoją rolę grzewczą, ale jednocześnie będzie oddychało i uwalniało wilgoć, to zdecydowanie powinniśmy postawić na włókna naturalne. Do wyboru mamy wełnę owczą, wełnę z merynosa, wełnę z alpaki, angorę, moher czy kaszmir. Wełna ma wiele zalet i nie musi być gruba, aby nas grzała. Nadaje się nie tylko na swetry, czapki czy szaliki, bo na przykład wełna z merynosa jest wykorzystywana do produkcji dobrej jakości bielizny termicznej czy strojów sportowych. Z wełny powstają także płaszcze, marynarki, spodnie czy sukienki. Wysokiej jakości wełna jest wytrzymała, wodoodporna, a nawet ognioodporna. Dodam jeszcze, że najlepiej używać produktów oznaczonych certyfikatem RWS (Responsible Wool Standard), by mieć pewność, że zwierzęta są hodowane w godnych warunkach i bez cierpienia.
Jednak za ubrania z wełny zwykle trzeba zapłacić więcej niż za te z sieciówek. Dla wielu to bariera nie do przejścia. Są jakieś tańsze alternatywy?
Najbardziej powszechne w popularnych sklepach sieciowych są produkty z akrylu i poliestru. Wydają się grube i ciepłe, ale tak naprawdę nie tylko nas nie ogrzeją, ale w większości sprawią, że będziemy się pocić. Akryl i poliester to włókna syntetyczne produkowane z ropy naftowej. Nakładanie ich na siebie można porównać do okrywania się folią w chłodny dzień. Niestety, to nie wszystko. Poliester i akryl produkowane są przy użyciu toksycznych środków chemicznych, np. trójtlenek antymonu lub akrylonitryl, które są środkami szkodliwymi dla środowiska naturalnego i zdrowia ludzi. Substancje te mogą pozostawać w gotowych produktach odzieżowych i zagrażać naszemu zdrowiu.
A produkty z domieszką wełny? Może to jest sposób, aby nie wydać majątku, a kupić ubranie, które dobrze zabezpieczy nas przed zimnem.
Aby produkt wełniany spełniał swoje funkcje, musi mieć w składzie 100% lub zdecydowaną większość tego surowca. Niestety w sklepach bardzo często widuje się odzież z akrylu lub poliestru, ewentualnie z domieszką 5-15% wełny i takie ubrania niestety nie będą miały właściwości, których oczekujemy. Wybierając kurtki czy płaszcze, które dobrze ogrzeją całe nasze ciało – od szyi, przez klatkę piersiową – po nerki, szukajmy produktów, które mają w sobie przynajmniej 80 procent wełny. Czasem zdarza się, że ktoś ma alergię na wełnę. Takim osobom polecałabym produkty z bawełny. Nie będą one tak grzały, ale będą zdecydowanie lepsze od syntetyków.
Jakie wypełnienia powinny być w kurtkach, aby nasze nerki i inne organy były odpowiednio zabezpieczone?
Jeśli chodzi o wypełnienia kurtek to najbardziej naturalnym i ciepłym wypełnieniem będzie puch. Dla osób, które z powodów etycznych unikają produktów odzwierzęcych, dostępne są wypełnienia syntetyczne, najlepiej recyklingowane, ale wtedy koniecznie z certyfikatem GRS (Global Recycled Standard), który zapewnia, że takie wypełnienie nie zawiera toksycznych substancji chemicznych.
Na koniec zapytam o pani blog – Świadomy Konsument Mody, na którym pisze Pani m.in. o wpływie ubrań na zdrowie konsumentów. Nie oszczędza Pani znanych marek. Jest tak źle?
Moją misją jest budowanie społecznej świadomości wpływów mody na planetę, ludzi pracujących w tym przemyśle oraz zdrowie konsumentów. Dziś system mody funkcjonuje w modelu liniowym, w którym na masową skalę zużywa się naturalne zasoby środowiska, wykorzystuje się do tego ludzi za głodowe stawki, zatruwa się planetę tysiącami środków chemicznych, po to by za chwilę wyrzucić te ubrania na pustyni Atacama czy plaże w Afryce.
Przez 16 lat związana byłam ze znanymi markami. Niecałe 2 lata temu z powodów etycznych zamknęłam swoją własną agencję produkującą fast fashion dla największych polskich sieciówek, po to, by móc pisać i mówić otwarcie o kulisach świata mody. Dziś zajmuję się edukacją oraz projektami związanymi ze zrównoważoną modą.