Żelazna kopuła okazała się droga i nieszczelna. Ale Izrael wprowadza już lasery

Jedna rakieta przechwytująca Iron Dome – jak podaje izraelski Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem

Jedna rakieta przechwytująca Iron Dome – jak podaje izraelski Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym – to wydatek rzędu 40-50 tys. dol.

Foto: Bloomberg

Michał Duszczyk

Iron Dome (z ang. Żelazna Kopuła) to niewątpliwie najbardziej zaawansowana technologia obronna, na którą z zazdrością patrzy większość krajów świata. Swoją skuteczność potwierdziła w kwietniu br., gdy Iran wystrzelił w stronę Izraela ponad 300 rakiet i dronów. Zdecydowana większość nie doleciała do celu. Ale zmasowany i zsynchronizowany atak (jednocześnie Hezbollah wystrzelił dziesiątki rakiet Grad) uwypuklił mankamenty tego systemu. Chodzi przede wszystkim o fakt, że obrona jest zdecydowanie droższa od ataku.

W kwietniu niektóre z irańskich pocisków zostały zestrzelone za pomocą rakiet Arrow 3 jeszcze na granicy kosmosu, inne zostały trafione na niższych wysokościach przez pociski wzorowane na amerykańskich Patriotach. Ostatnią linią obrony była właśnie Żelazna Kopuła – sieć pocisków przechwytujących krótkiego zasięgu kierowanych radarem. Mimo takich wielowarstwowych zabezpieczeń kilka rakiet wroga przedarło się, trafiając w bazy lotnicze Nevatim i Ramon.

Ogromny koszt obrony przed atakami

Wojskowi eksperci chcą uszczelnić system obronny, ale jednocześnie wskazują na gigantyczne koszty. Wystarczy wskazać, iż jedna rakieta przechwytująca Iron Dome – jak podaje izraelski Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym – to wydatek rzędu 40-50 tys. dol. Gdy wystrzeliwana jest ona w stronę rakiety manewrującej, która może być warta miliony dolarów, ekonomiczny rachunek (abstrahując od bezcennego życia ludzkiego) nie budzi wątpliwości. Co innego jednak, gdy Żelazna Kopuła musi mierzyć się z zalewem irańskie dronów dalekiego zasięgu Shahed-136, czyli prostą, niezbyt technologicznie zaawansowaną bronią, którą wycenia się poniżej 30 tys. dol.

A rachunek zupełnie się nie składa, gdy Hamas wykorzystuje rakiety Kassam. Pociski domowej roboty, składane z przemysłowych rur i improwizowanych materiałów wybuchowych, można wytworzyć za mniej niż 1 tys. dol. za sztukę. IDF (Izraelskie Siły Obronne) potrafi liczyć i wie, że na dłuższą metę „strzelanie z armaty do muchy” nie ma sensu (wystarczy wspomnieć, że od czasu wybuchu wojny z Hamasem sami rebelianci Huti z Jemenu wystrzelili ponad 220 pocisków i dronów kamikaze).

Laser usmaży rakiety

Izraelska armia znalazła jednak sposób nie tylko na obniżenie kosztów obrony powietrznej, ale i uszczelnienie kopuły. Będzie nią broń laserowa. Chodzi o system Iron Beam, który uzupełni dotychczasowe technologie obronne. Jak poinformował koncern zbrojeniowy Rafael, który dostarczy tę technologię, „niszczycielski promień” znajdzie się na wyposażeniu IDF w ciągu najbliższych miesięcy. Yoav Turgeman, dyrektor generalny Rafael, ujawnił na międzynarodowych targach lotniczych w Farnborough, że pionierski system obrony przeciwrakietowej będzie gotowy w przyszłym roku. Wdrożenie zostanie sfinansowane dzięki amerykańskiemu pakietowi pomocowemu dla Izraela o wartości 1,2 mld dol. Testowana przez Izrael broń może być wdrożona również w USA.

Plan zakłada, by Iron Beam niszczył z prędkością światła pociski w bliskim zasięgu (do ok. 7 km). System broni laserowej o wysokiej energii (o mocy 100 kilowatów) bez problemu poradzi sobie z licznymi celami, a przy tym nie uszczupli wojskowej kasy. Zasób „amunicji” w tym wypadku praktycznie się nie kończy, a strzały promieniem kosztują nawet kilka tysięcy razy mniej niż domowej roboty rakiety Hamasu. Jak wskazuje serwis Popular Mechanics, przechwycenie wrogiego drona przy pomocy lasera ma być warte ledwie 2 dol.

Świat testuje nową broń

Nic dziwnego, że po broń laserową chce sięgać coraz więcej armii na całym świecie. Nieoficjalnie mówi się, że Pentagon prowadzi przeszło 30 programów laserowych. Mocno w takie projekty zaangażowały się Chiny. Tamtejszy Narodowy Uniwersytet Technologii Obrony opracował najnowocześniejszy system chłodzenia, który pozwoliłby laserom o wysokiej energii pozostawać (bez nadmiernego nagrzewania się) zasilanymi „w nieskończoność”. Zaawansowane testy prowadzą też Brytyjczycy – ich działo DragonFire już było wielokrotnie sprawdzane na poligonach, a efekty są obiecujące.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *