Nowy Sącz to nie tylko niezwykle urokliwa stolica Sądecczyzny i jeden z najważniejszych ośrodków w Małopolsce. W stosunkowo niewielkim mieście można spotkać zaskakująco dużą liczbę milionerów, którzy również tutaj rozwijają swoje biznesy. Czy ma to wpływ na lokalny rynek pracy i możliwości kandydatów? Okazuje się, że tak.
Województwo Małopolskie charakteryzuje się znacznym wewnętrznym zróżnicowaniem. Na tempo rozwoju regionu olbrzymi wpływ ma rzecz jasna Kraków, stanowiący jeden z najważniejszych motorów napędowych całego kraju. Oczywiście znajduje to również przełożenie na znakomite warunki na lokalnym rynku pracy. To właśnie tam można liczyć na wyjątkowo wysokie zarobki i na wyjątkowo wysoką liczbę dostępnych ofert pracy. Według Urzędu Statystycznego w Krakowie w lipcu 2023 roku średnia pensja brutto wyniosła aż 9120,66 zł (w tym samym czasie w kraju było to 7485,12 zł), a stopa bezrobocia uplasowała się na niskim poziomie 2,0% (w kraju było to 5%).
Z drugiej strony sytuacja nie wygląda tak pozytywnie w przypadku innych części regionu. O ile dobrze radzą sobie obrzeża stolicy (w powiecie bocheńskim stopa bezrobocia to 2,8%, wielickim 3,6%, a myślenickim 3,7%), na peryferiach sytuacja jest znacznie trudniejsza. Powiat dąbrowski boryka się z bezrobociem na poziomie 12,9%. Drugie miejsce pod tym względem zajmuje natomiast powiat nowosądecki (9,5%).
Zupełnie inaczej sytuacja prezentuje się jednak w samym Nowym Sączu. To 80-tysięczne miasto pod wieloma względami jest ewenementem nie tylko w skali województwa, ale również całego kraju. Przede wszystkim, pomimo nie najlepszej sytuacji we wspomnianym powiecie, kondycja lokalnego rynku pracy jest naprawdę dobra. Stopa bezrobocia wynosi aktualnie 3,4%, tym samym jest również niższa od i tak wyjątkowo korzystnej średniej dla całego województwa (4,4%). Oferty pracy pojawiają się więc często i to w różnych gałęziach gospodarki. Ale czy ta sytuacja znajduje przełożenie na trakcyjne wynagrodzenie? Niestety nie do końca.
Według danych GUS w 2022 roku przeciętne wynagrodzenie w Nowym Sączu wyniosło 5 478,44 zł brutto. Było więc sporo niższe od średniej krajowej (niespełna 80%), która uplasowała się wówczas na poziomie 6346,15 zł. Daleko było mu również do przeciętnego wynagrodzenia w Małopolsce (7645,76 zł), które oczywiście w znacznym stopniu bazuje na rekordowych stawkach odnotowywanych w Krakowie. Z drugiej strony pozytywnym sygnałem jest dość znaczna dynamika wzrostu płac. Jeszcze w 2020 roku średnio płacono tu 4468,93 zł brutto, a w 2021 roku 4838,59 zł brutto.
Stosunkowo niskie wynagrodzenia nadal mogą prezentować się jednak atrakcyjnie w porównaniu z pobliskimi gminami. Nie może więc dziwić, że, jak pokazują badania, każdego dnia do pracy w mieście przybywa kilka tysięcy osób zatrudnionych w zlokalizowanych tu zakładach.
Miasto milionerów? Nie ma w tym przesady
O ile przeciętna pensja w Nowym Sączu pozostawia nieco do życzenia, zaskakująca statystyka dotyczy… nowosądeckich milionerów. Tych jest tutaj naprawdę sporo. Jak wynika z ustaleń dziennikarzy "Wprost", którzy cyklicznie analizują dane pochodzące z izb administracji skarbowej, w Polsce w 2022 roku było ponad 43 700 osób z dochodem co najmniej miliona złotych. Oczywiście głównie wybierają duże ośrodki miejskie. Niekwestionowanym liderem jest Warszawa, w której rezyduje niespełna 5000 milionerów. Drugie miejsce zajmuje Kraków, w którym podatki płaci 3005 milionerów. W niemal 300-tysięcznych Katowicach milionerów jest 624, w jeszcze większym Szczecinie 458. Wydawałoby się, że stosunkowo niewielki Nowy Sącz jest skazany w tym zestawieniu na porażkę? Nic bardziej mylnego. W mieście rezyduje 560 milionerów i pod tym względem zajmuje 12. pozycję w kraju. W zestawieniu mniejszych miejscowości ustępuje jedynie Piasecznu, ale w tym przypadku kluczową rolę odgrywa oczywiście sąsiadująca z nim Warszawa.
Warto pamiętać, że jeszcze do niedawna w Nowym Sączu mieszkał miliarder. W 2017 roku zmarł Charles E. Merrill junior – syn założyciela banku inwestycyjnego Merrill Lynch & Co, którego upadek był jednym z wydarzeń rozpoczynających kryzys finansowy w 2007 roku. Urodzony w 1920 roku Charles Merrill junior odziedziczył wielką fortuną i zarządzał fundacją Charles E. Merrill Trust, która zajmowała się m.in. dotowaniem edukacji i wyrównywaniem szans wykluczonej młodzieży. Do Polski przyjechał po raz pierwszy w 1939 roku zachęcony do zainteresowania się dziejami naszego państwa po przeczytaniu Trylogii Sienkiewicza. Jego domem stał się właśnie Nowy Sącz: żył skromnie w mieszkaniu położonym w jednym z bloków mieszkalnych. W 2002 roku został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Filantrop dysponujący olbrzymią fortuną i chętnie dzielący się nią również z lokalną społecznością spoczął na cmentarzu przy ul. Śniadeckich.
Wielkie pieniądze, wielkie biznesy i sporo ofert pracy
Czy tak duża liczba milionerów na lokalnym rynku wpływa na jego kondycję? Bez wątpienia tak. Praca w Nowym Sączu bardzo często dostępna jest w zakładach należących do osób znajdujących się na prestiżowej liście. Poniżej przyjrzymy się im bliżej, a zaczniemy od przedsiębiorców, którzy znajdują się w gronie 100 najbogatszych Polaków (bo i takich w stolicy Sądecczyzny nie brakuje).
Wiśniowski – lider rynku bram garażowych
Na najwyższej, 17. lokacie według tygodnika „Wprost”, znalazł się Andrzej Wiśniowski. Jego majątek został wyceniony na 2,6 mld zł. Przedsiębiorca stojący na czele rozpoznawalnej na ponad 40 rynkach firmy Wiśniowski pierwszą polską automatyczną bramę garażową skonstruował w 1989 roku w garażu prywatnego domu położonego w niewielkiej wsi Ubiad w powiecie nowosądeckim (według danych GUS mieszka tam niespełna 700 mieszkańców). Obecnie do firmy Wiśniowski należy olbrzymia przestrzeń produkcyjna w znajdujących się w pobliżu Nowego Sącza Wielogłowach. Łączna powierzchnia firmy to ponad 400 000 m², składają się na nią trzy autonomiczne fabryki i nowoczesny biurowiec, który na tle niewielkiej sądeckiej miejscowości prezentuje się bardzo futurystycznie. Przedsiębiorstwo zatrudnia ponad 2 000 pracowników, dysponuje 2 500 punktami sprzedaży w całej Europie, a łącznie sprzedało już ponad milion bram.
Od 2000 roku na czele firmy stoi Krystyna Baran. Prezes zarządu jest związana z firmą Wiśniowski od 30 lat. Jest również ekonomistką, która ukończyła nowosądecką Wyższą Szkołę Biznesu National-Louis University.
Newag – potentat z Nowego Sącza
Choć Zbigniew Jakubas (16. pozycja w rankingu najbogatszych Polaków „Wprost”) nie mieszka w Nowym Sączu, właśnie tutaj mieszczą się siedziba i zakłady jednej z jego spółek – specjalizującego się w produkcji i modernizacji taboru szynowego Newag Group. Ich historia jest przy tym bardzo złożona i głęboko związana z regionem. Już u schyłku XIX wieku założono tutaj Cesarsko-Królewskie Warsztaty Kolei. Podczas I wojny światowej produkowano tu również pociągu pancerne dla armii austro-węgierskiej. Obecnie Newag zajmuje się produkcją i modernizacją elektrycznych i spalinowych pojazdów pasażerskich, lokomotyw, pojazdów metra i tramwajów. W 2013 roku spółka zadebiutowała również na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. W samym 2022 roku przychody ze sprzedaży brutto wyniosły 963.858 tys. zł zyskiem brutto ze sprzedaży na poziomie 148.358 tys. zł.
Fakro – europejski lider produkcji okien dachowych
Pod koniec rankingu 100 najbogatszych Polaków na 91. miejscu można znaleźć innego biznesmena blisko związanego z Nowym Sączem. Majątek Ryszarda Florka szacowany jest na kwotę 700 mln zł. Przedsiębiorca urodził się w 1953 roku w Podłopieniu – niewielkiej wsi oddalonej o ok. 40 km od Nowego Sącza. W 1991 roku wspólnie z Krystyną Florek i Krzysztofem Kronenbergerem założył Fakro. Początkowo niewielka firma zasilana wyłącznie polskim kapitałem w ciągu trzech dekad funkcjonowania przerodziła się w międzynarodowe konsorcjum. W skład grupy wchodzi 11 spółek produkcyjnych i 17 dystrybucyjnych. Łącznie spółka zatrudnia ponad 4000 osób. Produkty trafiają natomiast do ponad 60 krajów świata, a aż 70% produkcji trafia na eksport. Nowosądeckie Fakro na rynku okien dachowych ustępuje jedynie duńskiej firmie Velux.
Eksperyment sądecki wciąż działa?
Trzeba przyznać, że jak na 80-tysięczne miasto w południowej Polsce to naprawdę sporo. Analitycy, socjologowie i historycy od wielu lat spierają się nad tym, co stoi za niekwestionowanym sukcesem stolicy Sądecczyzny. Część z nich skłania się ku teorii, że właśnie zbierane są owoce tak zwanego eksperymentu sądeckiego, który oficjalnie zakończył się w 1975 roku. W ten sposób określany jest projekt wprowadzony poprzez uchwałę Rady Ministrów PRL nr 151 z 9 maja 1958 roku w sprawie rozwoju gospodarczego powiatu nowosądeckiego i miasta Nowy Sącz oraz rozszerzenia uprawnień terenowych organów władzy państwowej na tym terenie. W rezultacie, choć Nowy Sącz oczywiście nadal musiał radzić sobie z absurdami gospodarki planowej, mógł cieszyć się również z pewnych udogodnień i samodzielności.
Nowy Sącz i okolice zyskały dodatkowe bodźce rozwojowe między innymi dzięki utworzeniu specjalnego Funduszu Rozwoju Ziemi Sądeckiej finansowanego m.in. z dodatkowego narzutu na napoje alkoholowe w miejscowych lokalach gastronomicznych. Równolegle – poza rozwojem przemysłu i rzemiosła – rozwijano również turystykę (w tym turystykę uzdrowiskową), rolnictwo i sadownictwo, a także skupiano się na rozbudowie infrastruktury, w tym dróg i wodociągów.