O perspektywach dla indeksów z polskiej giełdy, atrakcyjności mWIG40 oraz konkretnych spółkach rozmawiamy z Kazimierzem Szpakiem, doświadczonym zarządzającym aktywami z Beta Securities i uczestnikiem "Portfela Gwiazd" Bankier.pl, według którego wzrosty na polskiej giełdzie obserwowane od 21 miesięcy to dopiero pierwsza faza hossy.
Michał Kubicki: Co Pan szczególnego widzi w mWIG40, że od początku dołączenia do „Portfela Gwiazd” Bankier.pl właśnie ten indeks wybiera jako preferowany do inwestowania?
Kazimierz Szpak: Ja patrzę na ten indeks w trochę dłuższym horyzoncie czasowym. Abstrahując od miesięcznych wyborów, spośród naszych krajowych indeksów akcyjnych wydaje mi się on ciągle najbardziej atrakcyjny. Nie tylko z perspektywy historycznej. Jak popatrzymy w ostatnich 15 latach, to zwrot na mWIG40Total Return jest właśnie największy. Oczywiście jeśli spojrzeć w różnych horyzontach inwestycyjnych, to się zdarza, że sWIG80 jest lepszy. Na przykład w horyzoncie pięcioletnim czy dziesięcioletnim.
Zobacz takżeChcesz inwestować? Nie powiemy Ci w co, ale powiemy jak! Pobierz Akademię Inwestowania II
Jaka jest najważniejsza przewaga mWIG40 nad sWIG80?
Przede wszystkim jest to indeks płynniejszy, zawierający bardziej „inwestowalne” aktywa. To daje mu tę przewagę. Chociaż przewaga w oczekiwanych czy historycznych stopach zwrotu nie jest duża, to jednak ten aspekt bezpieczeństwa dla mnie ma znaczenie.
Podam taką ciekawostkę ze statystyk ostatnich 15 lat dotyczących wszystkich potencjalnych rocznych stóp zwrotu w tym okresie. Okazuje się, że w 38 proc. przypadków mWIG40TR miał gorszą roczną stopę zwrotu niż sWIG80TR, ale pozostałe 62 proc. okresów to dominacja mWIG40TR. Czyli ta dysproporcja jest nawet wyższa, niż by się mogło wydawać.
A z czego to się bierze? Bierze się to z tego, że sWIG80 ma tendencję do osiągania nadzwyczajnych stóp zwrotu w trakcie ostatniej fazy hossy czy też wyjątkowo dobrego sentymentu na rynku. I wtedy on rzeczywiście szybko nadrabia zaległości. To właśnie jest pochodna ograniczonej płynności jego składników. Kiedy duże środki pieniężne napływają do funduszy i do innych instytucji finansowych inwestujących na rynku, to te najmniej płynne segmenty rynku rosną najbardziej. Co zresztą funduszom poniekąd odpowiada, bo mogą sobie w ten sposób dodatkowo poprawić wyniki.
To perspektywa zarządzającego, dla którego niewątpliwie płynność jest kluczowa, ale co z indywidualnym inwestorem, który szuka przewag mWIG40 nad innymi indeksami?
Według mnie jest nim dobry kompromis pomiędzy dywersyfikacją, której brakuje w WIG20, oraz właśnie płynnością, której z kolei brakuje w sWIG80.
Pomimo dywersyfikacji pierwsze skrzypce w mWIG40 grają banki. ING i Millennium mają największy udział w portfelu akcji mWIG40, a razem z BNP Paribas i Bankiem Handlowym stanowią pierwszą czwórkę pod względem kapitalizacji.
To prawda, ale akurat ja je dosyć pozytywnie odbieram. Jak się przyjrzeć na przykład historii ING czy nawet Banku Handlowego, to one bardzo dobrze wyglądają w długim terminie.
Skoro już jesteśmy przy branżach, chciałbym zapytać, które sektory i spółki z mWIG40 według Pana wyglądają najbardziej atrakcyjnie?
Zaznaczam, że osobiście nie analizuję poszczególnych spółek, bo nie jest to moje codzienne zajęcie, ale gdybym miał wybrać tylko kilka, to postawiłbym na ING, XTB oraz ostrożnie na Dom Development, czyli tak trochę zdywersyfikowałbym się sektorowo. Ponadto jako ciekawe spółki postrzegam też Auto Partner i Inter Cars. Od dłuższego czasu podoba mi się również Benefit Systems, aczkolwiek jest to teraz bardzo drogo wyceniana spółka, więc należy tu zachować zdrowy umiar.
Przy których spółkach czy branżach w takim razie zapalają się Panu światełka zalecające ostrożność?
Unikałbym spółek z branży energetycznej czy też wydobywczej, jak Enea czy Tauron oraz Bogdanka, bo one, odkąd pamiętam, jeszcze z czasów gdy byłem zarządzającym aktywnymi funduszami, zawsze mają jakieś problemy.
Czyli wyklucza Pan Spółki Skarbu Państwa? W mWIG40 jest ich jeszcze kilka, ale nie mają aż takiego znaczenia jak np. w WIG20. Zapowiadana szumnie poprawa w nich ładu korporacyjnego nie przekonuje Pana do nich? Najbardziej głośnym przykładem ostatnio jest PKP Cargo, właśnie z mWIG40.
Takie spółki mają dosyć niski udział łącznie w tym indeksie i nawet dosyć istotna zmiana w postrzeganiu ich przez rynek jakoś specjalnie pewnie nie przyniesie korzyści temu indeksowi. Jeśli chodzi o PKP Cargo, to wydaje mi się, że będzie duża skłonność polityków, aby ją ratować, argumentując to tym, że nie za bardzo możemy sobie pozwolić jako kraj na to, żeby tak kluczowa spółka z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa nagle zniknęła.
Porozmawiajmy chwilę o perspektywach dla całej polskiej giełdy. Ostatnia korekta właściwie przemknęła niezauważona, a indeksy, jak sWIG80, już zdążyły poprawić historyczny szczyt. Gdzie będziemy za pół roku, wyżej czy niżej?
Widzę, że na rynku jest pewien niedosyt i że ta korekta, która się odbyła, była za mała w stosunku do oczekiwań. Na bazie obserwacji również naszych funduszy sądzę, że inwestorzy ciągle jeszcze mają większe pokłady pesymizmu niż optymizmu i starają się wykorzystać nawet niewielkie wzrosty, aby sprzedawać i realizować niewielkie zyski, zamiast kupować i powiększać swoją pozycję.
Czyli dominuje przekonanie, że korekta nie była wystarczająca i pewnie zaraz nastąpi powrót do spadków. Natomiast ona się nie realizuje. Indeks sWIG80 wrócił na swoje szczyty. mWIG-owi i WIG-owi też niewiele brakuje. Wydaje się, że ten trend wzrostowy jednak zostanie utrzymany i do końca roku w mniejszym lub większym stopniu będziemy beneficjentami wzrostów na indeksach akcji.
W krótkim półrocznym terminie gdybym miał oszacować wzrosty na polskich indeksach akcji, to na podstawie analizy historycznych stóp zwrotu założyłbym, że WIG wzrośnie o około 8%, WIG20 w wersji dochodowej o 7%, natomiast mWIG40TR i sWIG80TR wzrosną o odpowiednio 11% i 10% do końca tego roku.
Co z dłuższym horyzontem? Przy szczytach występuje naturalny strach, żeby kupować, czy mamy się czego obawiać?
Ja nie postrzegam, że nasz rynek znajduje się na historycznych szczytach, po których czeka nas już tylko bessa. Jak popatrzę na wskaźniki dla polskich indeksów akcji, to one zupełnie nie pokazują szczytowych wycen. Te są zasadniczo poniżej swoich średnich historycznych. Mówię na przykład o popularnych wskaźnikach cena/zysk czy cena/wartość księgowa. To by więc raczej wskazywało na to, że są bardzo solidne, fundamentalne podstawy do tego, żeby rynek mógł rosnąć dalej.
Być może jestem optymistą, ale uważam, że jesteśmy dopiero w początkowej fazie hossy, w pierwszej fazie wzrostu naszych indeksów. Liczę nawet, że pojawi się jakaś bardziej dynamiczna i agresywna faza wzrostów połączona z masowym zainteresowaniem drobnych inwestorów i wielkimi napływami do funduszy. Czegoś takiego nie mieliśmy mniej więcej od lat 2006-2007 roku. Póki co mamy u nas sporo pesymizmu, który ukształtował się na bazie wyników ostatnich lat, a który nie pozwala inwestorom wyobrazić sobie bardziej zaawansowanej i dojrzałej hossy.
Napływ do funduszy byłby z pewnością korzystny dla Beta Securities. Co poza zainteresowaniem klientów może pomóc w Państwa biznesie?
Cały czas nie jesteśmy funduszami UCITS, czyli z perspektywy zagranicy nie jesteśmy postrzegani jako ETF-y, a po prostu fundusze zamknięte. Dlatego musi powstać regulacja umożliwiająca tworzenie funduszy ETF, które będą funduszami zgodnymi ze standardami europejskimi. W tej chwili jakieś wstępne rozmowy się już odbyły. Ma powstać odpowiednia grupa robocza. To jest jednak dopiero początek drogi, ale na szczęście jest dobra wola stron. Jest wola Ministerstwa Finansów, jest wola giełdy, jest również wola KNF, żeby coś z tym zrobić.
Czy to naprawdę takie trudne, żeby wprowadzić to, co od lat już funkcjonuje w Europie? Po czyjej stronie jest piłeczka?
Nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że to nie powinno być aż takie trudne, bo tu nie potrzeba wymyślać koła od początku, tylko zaadaptować funkcjonujące rozwiązania. Co do piłeczki myślę, że najważniejsze jest to, że Ministerstwo Finansów zaangażowało się w ten projekt. To bardzo dobrze. Myślę, że teraz jest szansa zrobić coś więcej.
Dziękuję za rozmowę.
Kazimierz Szpak: członek zarządu BETA Securities Poland SA, zarządzający aktywami funduszy BETA ETF. Z rynkiem kapitałowym związany jest ponad 20 lat. Swoją karierę zaczynał w Siódmym Narodowym Funduszu Inwestycyjnym im. K. Wielkiego SA na stanowisku Dyrektora Działu Analiz. Następnie doświadczenie zdobywał przechodząc przez kolejne stanowiska Dyrektora Zespołu Analiz w Private Equity Poland Sp. z o.o., Zarządzającego Portfelami w Warta Asset Management SA, z-cy Dyrektora Biura Zarządzania Aktywami w KBC TFI SA, Zarządzającego Aktywami w Amplico Life SA oraz Dyrektora Departamentu Zarządzania w Metlife TFI SA. W BETA Securities Poland SA od 2014 r.