Do 2030 r. polska energetyka będzie zużywać o połowę mniej węgla. Zamiast obietnic o wydobywaniu węgla tak długo jak jest w kopalniach, potrzebne jest przyspieszenie planu zamykania kopalń. Jeśli go nie będzie, to górnicy będą wydobywać ponad 10 mln ton nikomu niepotrzebnego węgla, a podatnicy dopłacą 10 mld zł rocznie.
Na razie wiadomo tylko, że rząd zgodził się zapisać w budżecie na 2024 r. 7 mld zł na dopłaty do redukcji zdolności produkcyjnych. Tyle zaproponował poprzedni rząd Mateusza Morawieckiego, chociaż pierwotna wersja budżetu zakładała na dopłaty niecały miliard.
„Radykalne spadki zarówno bieżących cen węgla, jak i długoterminowych prognoz cenowych spowodowały znaczny wzrost zapotrzebowania na środki budżetowe w roku 2024, w porównaniu do zakładanych potrzeb. W związku z powyższym zaistniała konieczność pozyskana dodatkowych środków na dopłaty do redukcji zdolności produkcyjnych przedsiębiorstw górniczych poprzez emisje skarbowych papierów wartościowych – to cytat z uzasadnienia ustawy okołobudżetowej przygotowanej przez rząd Morawieckiego.
W nowej ustawie rządu Donalda Tuska w ogóle brak uzasadnienia, dlaczego akurat 7 mld zł.
PGG, Południowy Koncern Węglowy (dawniej Tauron Wydobycie) oraz Węglokoks dostaną zatem 7 mld zł, co pozwoli im uniknąć bankructwa. Największą porcję (5,5 mld zł) dostanie Polska Grupa Górnicza.
Ale do tego wszystkiego dołożyły się błędy popełnione przez poprzedni rząd w ubiegłym roku.
A koszty rosną, rosną, rosną….
Pierwszy to przyzwolenie na dramatycznie rosnące koszty. W ciągu ostatnich dwóch lat wydobycie w całym polskim górnictwie spadło o 6 mln ton rocznie (w tym o 1,5 mln ton w PGG), chociaż nie wynikało to z żadnej decyzji Brukseli. W tym samym czasie koszt płac, dodatków, pensji i nagród tylko w największej Polskiej Grupie Górniczej wzrósł o 2,8 mld zł.
Średnie wynagrodzenie ze wszystkimi dodatkami i premiami w PGG (liczony jako koszt pracodawcy) wzrósł z 10,7 tys. zł w 2022 r. do 17,1 tys. zł miesięcznie brutto. Od 2021 wzrosły także o ponad 2,2 mld zł koszty materiałów i energii, ale w takiej sytuacji tym bardziej należało trzymać płace w ryzach.
Zgodnie z tzw. umową społeczną płace miały rosnąć o 3,4-3,8 proc. ponad inflację. Związkowcy wykorzystali uległość rządu i w marcu 2022 r. wynegocjowano bardziej korzystny mechanizm wzrostu wynagrodzeń – 1 proc. ponad inflację.
Ale potem negocjowano jeszcze indywidualnie podwyżki w każdej spółce górniczej, które były jeszcze wyższe, a rząd oczywiście się godził (wybory!). Sytuacją swoich firm związki nie muszą się przecież przejmować, bo budżet zawsze dołoży…
Dlaczego węgiel z importu staniał, a krajowy zdrożał? Jakie są realistyczne scenariusze dla górnictwa? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl
Rafał Zasuń