Karol Kłos był jednym z ojców sukcesu Asseco Resovii Rzeszów w meczu z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Środkowy zdradził tajemnicę zwycięstwa oraz odniósł się do sytuacji kadrowej rywali. Zwrócił uwagę na ważną kwestię.
Zarówno Asseco Resovia Rzeszów, jak i Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie rozpoczęli nowego sezonu tak, jakby sobie to wymarzyli. Obie ekipy mają po dwie porażki na koncie, a kędzierzynianie zmagają się z poważnymi brakami kadrowymi, przez które w ich składzie brakuje ważnych ogniw. Nic dziwnego, że w bezpośrednim pojedynku za faworyta uchodziła ekipa z Podkarpacia, która zwyciężyła 3:0.
Karol Kłos zdradził klucz do sukcesu w meczu z ZAKSĄ
Podopieczni Giampaolo Medeiego przez większość spotkania mieli inicjatywę po swojej stronie, jednak na początku ZAKSA sprawiła im sporo problemów. Karol Kłos w pomeczowej rozmowie z serwisem nowiny24.pl przekazał, że nie rozpoczęli tego pojedynku tak, jak sobie to wcześniej założyli. Sam zagrał swój najlepszy dotychczasowy mecz w barwach drużyny z Rzeszowa, notując 17 punktów, z czego sześć padło po bloku, a w ataku miał 85 proc. skuteczności.
– Trochę dziwnie czekaliśmy, co przeciwnik zrobi i zaprezentuje, zamiast skupić się na tym, co my powinniśmy robić. Na szczęście wygrany set. Szybko się otrząsnęliśmy i kolejne dwa sety mieliśmy praktycznie pod kontrolą. To zasługa całej drużyny. Na pewno Fabiana Drzyzgi, bo rozgrywał mi wiele piłek, a pod koniec meczu, to już naprawdę wszystko, co mógł. Byłem na to gotowy. Bardzo potrzebowałem czegoś takiego. Bardzo dobrze mi się zaczyna tutaj grać, w tej hali z tą publicznością. Ta publiczność żyje. Ja to uwielbiam. Nakręcam się – powiedział siatkarz.
Karol Kłos szczerze o sytuacji kadrowej ZAKSY
Drużyna Tuomasa Sammelvuo musi radzić sobie bez kontuzjowanych Marcina Janusza, Bartłomieja Klutha, Daniela Chitigoia, Wojciecha Żalińskiego i Przemysława Stępnia. Te braki mocno wpływają na grę wicemistrzów Polski. W trybie awaryjnym ZAKSA zatrudniła Radosława Gila. Karol Kłos zdaje sobie sprawę, jak ciężka jest ich sytuacja.
– Dla rozgrywającego trudnym wyzwaniem jest wejście do nowej drużyny po dwóch wspólnych treningach. Rozgrywający to nie jest ich jedyny problem, bo brakuje też innych chłopaków, albo inni grają na innych, nie swoich pozycjach. Naprawdę niezły mają miszmasz. Nie zazdroszczę im takiej sytuacji – dodał środkowy.