Kibice w Suwałkach zobaczyli wielkie siatkarskie show. Polacy w niecodziennym składzie potrzebowali tie-breaka do pokonania Ukrainy. Nie zabrakło emocji i ciekawych zagrań.
Polscy siatkarze w mocno eksperymentalnym składzie podeszli do drugiego w tym roku sparingu przeciwko reprezentacji Ukrainy. W Suwałkach zabrakło największych gwiazd, a także Nikoli Grbicia. Pierwszy zespół szykuje się do kolejnego turnieju Ligi Narodów, więc selekcjoner zdecydował się nie nadwyrężać ich przed oficjalnymi meczami. W starciu przeciwko kadrze Raula Lozano tym razem znów górą byli liderzy rankingu FIVB. Biało-Czerwoni triumfowali 3:2 (21:25, 25:17, 25:18, 22:25, 15:9).
Polacy z falstartem w meczu z Ukrainą
Adam Swaczyna zastępujący Grbicia miał do dyspozycji dziewięciu graczy, podczas gdy Lozano dysponował tzw. „pierwszym garniturem”. Przez to pierwsze minuty spotkania minęły pod znakiem przewagi Ukraińców. Goście dysponowali sporą zaliczką, którą długo trzymali. Eksperymentalny skład Polaków starał się gonić wynik. Od pierwszych minut Biało-Czerwoni mogli liczyć na Karola Butryna, a także na dobry serwis jego kolegów z zespołu. Ostatecznie przewaga z początku seta zrobiła swoje. Ukraina zwyciężyła w inauguracyjnej partii 25:21.
Drugi set rozpoczął się znacznie lepiej dla Polaków. Wypracowali sobie trzypunktową przewagę przy serwisie Szymona Jakubiszaka. Z czasem zespół Swaczyny prowadził jeszcze bardziej. Ukraińcy mieli problem z dobrym przyjęciem, co tylko działało na korzyść gospodarzy. Podobnie jak w poprzedniej partii, tak i teraz wypracowana przewaga sprawiła, że końcówka partii przebiegła w spokojnym rytmie. Tym razem to Polacy zwyciężyli 25:17.
Przed trzecią partią doszło do wielkiego wydarzenia. Łukasz Rudzewicz, wieloletni środkowy miejscowego Ślepska, odsłonił pamiątkową koszulkę. Jego numer „12” został zastrzeżony przez plusligowy zespół.
Pokaz wielkiej mocy eksperymentalnego składu
Trzeci set był pokazem wielkiej mocy Polaków. Napędzeni zwycięstwem w drugiej partii, grali jeszcze skuteczniej, co mogło doprowadzić do wściekłości Raula Lozano. Argentyńczyk miał wiele do przekazania swoim graczom, ale nie pomogło to w odrobieniu strat. Polacy ponownie pewnie wygrali (25:18).
Czwarty set był najbardziej wyrównany. Obie ekipy grały „punkt za punkt”, co sprawiało, że na półmetku nikt nie mógł czuć się nadzwyczaj pewnie. Przełomem okazał się kolejny as serwisowy Sawickiego, zmuszający Lozano do time-outu. Po nim Ukraińcy odrobili straty i zmusili Swaczynę do reakcji. W końcówce seta goście dysponowali trzypunktową przewagą. Dzięki skutecznej i szczęśliwej grze Biało-Czerwoni ze stanu 20:23 niemalże doprowadzili do remisu. Autowy atak Butryna sprawił, że to Ukraina triumfowała 25:22, doprowadzając do tie-breaka.
W nim jako pierwsi na prowadzenie wyszli Biało-Czerwoni. Wydawało się, że wynik 3:0 będzie dużym handicapem, lecz Ukraińcy zdołali doprowadzić do remisu 4:4. Wtedy znów Polacy przejeli kontrolę. Lozano reagował time-outem, ale napędzeni dopingiem rozemocjonowanych suwalskich kibiców zawodnicy Swaczyny mieli w zanadrzu „oczka” przewagi. Dorobek rósł do tego stopnia, że pod koniec meczu Ukraińcy byli już zdekoncentrowani. Polska triumfowała w tie-breaku 15:9 i wygrała cały mecz 3:2.
Biało-Czerwoni wyruszają do Japonii na VNL 2024
Nagrodę dla MVP meczu otrzymał Artur Szalpuk. Polacy – już w większym składzie – rozpoczną zmagania w japońskim turnieju Ligi Narodów 4 czerwca o 8:30 czasu polskiego. Rywalem zespołu Nikoli Grbicia będą Bułgarzy.