Burza po zatrzymaniu Kamińskiego i Wąsika. „Doszło do nadużycia procedur”

Policyjna akcja jak wobec groźnych gangsterów, a nie skazanych za przestępstwo urzędnicze. Kontrowersje wokół zatrzymania byłych ministrów.
Burza po zatrzymaniu Kamińskiego i Wąsika. "Doszło do nadużycia procedur" - INFBusiness

Areszt śledczy na Grochowie, gdzie przebywają zatrzymani Kamiński i Wąsik

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Kilkudziesięciu policjantów zaangażowano w sumie w operację zatrzymania byłych ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – to rozmach bez precedensu, jaki stosuje się przy obławach na gangsterów mających status niebezpiecznych. Tu chodziło o byłych konstytucyjnych ministrów skazanych za występek – przestępstwo urzędnicze – na stosunkowo niski wyrok i dotąd niekaranych.

– W sensie taktycznym akcję przeprowadzono wzorcowo. Jednak środki były nieadekwatne, jakby chodziło o zatrzymanie terrorystów czy sprawców zabójstwa – komentują nasi rozmówcy ze służb.

Weszli przez BBN

Wszystko rozegrało się we wtorek wieczorem i choć policja chwali się sukcesem, jej działania wzbudziły kontrowersje w samym środowisku służb. Zwłaszcza rzecz bez precedensu – wejście policjantów do Pałacu Prezydenckiego, gdzie Kamiński i Wąsik przebywali na zaproszenie Andrzeja Dudy (na „uroczystość mianowania prezydenckich doradców”).

Według naszych informacji policjanci weszli do Pałacu poprzez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego wpuszczeni przez funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa i udali się prosto do pomieszczenia, w którym byli Kamiński i Wąsik (według Onetu był to gabinet prezydenckiego ministra Marcina Mastalerka).

W Pałacu jest mnóstwo pomieszczeń, gąszcz korytarzy, kilkustopniowy system kontroli dostępu – nie każdy funkcjonariusz SOP ma dostęp do kolejnego sektora, system zabezpieczenia jest objęty klauzulą niejawną.

– W Pałacu Prezydenckim może „operować” tylko SOP. I to ta służba wpuściła policjantów i zaprowadziła ich do miejsca, w którym przebywali Kamiński i Wąsik. Bez SOP policjantom trudno byłoby ich szybko zlokalizować – wskazują nasi rozmówcy ze służb.

Według naszych źródeł do końca obawiano się konfrontacji obu służb, jednak wątpliwości ucięły polecenia przełożonych. W zakresie SOP zgodę miał wydać wiceszef tej służby Bartłomiej Hebda (od początku był szefem ochrony prezydenta Dudy – towarzyszył mu m.in. podczas wypadku pod Opolem), a na całość działań – szef MSWiA Marcin Kierwiński. Koordynowała je Komenda Stołeczna.

Przeszukanie bez nakazu

Również transport zatrzymanych do komendy przy ul. Grenadierów na Pradze-Południe w Warszawie (w tej dzielnicy mieszkają Wąsik i Kamiński), a stamtąd do aresztu śledczego na Grochowie odbył się przy użyciu ponadstandardowych środków. Dwoma radiowozami, w asyście innych policyjnych aut. W gotowości była karetka z prywatnej firmy, a na trasie z komendy do aresztu wystawiono patrole drogówki. Zarówno teren Pałacu Prezydenckiego, jak i rejon aresztu obstawiono patrolami prewencji. W ramach nadzoru czynności koordynował wydział poszukiwań KSP.

– Siły i środki były adekwatne, sprawa była w zainteresowaniu opinii publicznej. Liczyliśmy się z tym, że może dojść do zajść i protestów – przekonuje „Rz” Katarzyna Nowak, rzeczniczka KGP.

Rzeczywiście można było czekać, aż skazani opuszczą Pałac Prezydencki, ale z drugiej strony czekanie mogłoby prowadzić do podgrzewania emocji, zwłaszcza że Wąsik i Kamiński zapowiadali wzięcie udziału w manifestacji 11 stycznia, więc trochę sobie kpili. Policjanci weszli i skutecznie wykonali czynności, oczywiście musiało się to odbyć w uzgodnieniu z SOP – komentuje gen. Adam Rapacki, były szef MSWiA.

– Prezydent jest chroniony immunitetem, obiekt i teren już nie. Jednak to SOP sprawuje ochronę obiektu, musiała być więc ścisła koordynacja z policją – mówi nam wysoki oficer służb. Ocenia, że doszło do nadużycia procedur.

– Przeszukanie przez policję Pałacu Prezydenckiego wyczerpywało wszystkie znamiona procedury przeszukania, a na to powinien być nakaz prokuratora. Tego nie da się podciągnąć pod przeszukanie „na legitymację” – podkreśla nasz rozmówca. I dodaje: – Nie spotkałem się z sytuacją, żeby policja tak gorliwie działała przy zatrzymaniu jakiejkolwiek innej osoby, którą ma doprowadzić do zakładu karnego. A mówimy o sprawcach występku, a nie zbrodni, przestępstwa urzędniczego, a nie przeciwko życiu i zdrowiu – zaznacza.

Sądowy nakaz doprowadzenia skazanych wpłynął do policji we wtorek rano, wieczorem doszło do zatrzymań. – Zwykle sam tzw. obieg dokumentów trwa kilka dni. Z taką szybkością działa się przy poszukiwaniach osób ściganych tzw. czerwoną notą Interpolu, terrorystów czy innych poszukiwanych stwarzających realne zagrożenie – wskazują.

– Obrona będzie realizowała czynności przewidziane prawem: zażalenie na zatrzymanie i zażalenie na postanowienie Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście – mówi „Rz” mec. Michał Zuchmantowicz, obrońca Mariusza Kamińskiego.

Источник

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *