To koniec komisji ds. Pegasusa? Może zakończyć prace w okolicach wyborów prezydenckich

Komisja śledcza ds. Pegasusa miałaby w połowie roku zakończyć prace – dowiedziała się „Rz”. Jej ustalenia rozczarowują nawet samych jej członków.
To koniec komisji ds. Pegasusa? Może zakończyć prace w okolicach wyborów prezydenckich - INFBusiness

Foto: PAP/Leszek Szymański

Izabela Kacprzak, Grażyna Zawadka

Odmowa współpracy służb specjalnych z posłami komisji, obstrukcja kluczowych świadków po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, długotrwałe sądowe batalie ze świadkami i ograniczenia archaicznej ustawy o komisji śledczej – to główne powody mizernego „urobku” sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa, która, jak dowiedziała się „Rz”, planuje w połowie roku zakończyć prace. Jej miesięczny koszt to ponad 200 tys. zł. Efekty? Rozczarowujące.

Nie spełniły się zapowiedzi radykalnego rozliczenia „nadużywania” Pegasusa 

Komisje powołano rok temu „do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości czynności operacyjno-rozpoznawczych” podejmowanych, z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus m.in. przez członków rządu, służby specjalne, policję. Ale tego celu nie udało się jej osiągnąć. Już wtedy „Rz” ostrzegała, że oczekiwania opinii publicznej są na wyrost.

 – Ja jestem za jak najszybszym zakończeniem prac tej komisji – przyznaje poseł Polski2050, wiceprzewodniczący komisji Sławomir Ćwik, zastrzegając, że „on sam nie decyduje o terminie jej zakończenia”. Jedyne dokumenty jakie otrzymali posłowie przekazała im firma Matic, pośrednik między producentem oprogramowania z Izraela, a CBA. Dotyczą zakupu Pegasusa i jego możliwości technicznych.

Posłowie nie ustalili jednak, jak w praktyce polskie służby wykorzystywały moduły oprogramowania i czy korzystały ze wszystkich jego opcji – wyniki audytu systemu trafiły wyłącznie do zespołu w Prokuraturze Krajowej, która prowadzi śledztwo w tej sprawie (posłom odmówiono wglądu w ten dokument, bo techniki pracy operacyjnej są tajne). Wszystkie służby specjalne konsekwentnie odmawiają im jakichkolwiek informacji.

Jak ujawniła „Rz” w ubiegłym roku CBA wprowadziła ograniczenia wykorzystania systemu – m.in. zablokowano funkcję pobierania z telefonu zdjęć i filmów z galerii jako zbyt daleko sięgającą w prywatność. Dopiero w grudniu Prokuratura Krajowa udostępniła posłom komisji tylko część materiałów  – to wnioski kierowane do sądu o kontrolę operacyjną z zastosowaniem Pegasusa. Jednak z 578 osób, wobec których w latach 2017–2022 zastosowano system, posłowie otrzymali zaledwie kilka znanych już spraw, m.in. posła Krzysztofa Brejzy i mec. Romana Giertycha. Co z resztą przypadków?

Prokuratura Krajowa pilnie strzeże informacji o swoim śledztwie dotyczącym Pegasusa. Odmówiła odpowiedzi na nasze pytania, zasłaniając się „tajnością postępowania”.  – Postępowanie nadal znajduje się na etapie gromadzenia i analizowania materiału dowodowego – odpowiada ogólnie Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej. 

– Rzeczywiście, nie mamy tych wszystkich przypadków – potwierdza nam poseł Ryszard Zembaczyński, członek komisji, ale przekonuje, że „nie są im już potrzebne”, bo jest nowy świadek, który chce zeznawać, a to co powie może być „kamieniem milowym”. – To osoba z CBA. Był zaangażowany bezpośrednio w prace nad konkretnymi figurantami inwigilowanymi Pegasusem – dodaje Zembaczyński. W marcu komisja chce go przesłuchać, ale musi wcześniej zwolnić go z tajemnicy szefowa CBA. Szanse na to są niewielkie, dotychczas komisja otrzymywała same odmowy.  

Świadkowie nie przychodzą, wnioski o zatrzymanie lub ukaranie grzęzną w  sądach

W środę warszawski sąd miał zdecydować o zatrzymaniu i doprowadzeniu posła Zbigniewa Ziobry, który od września 2024 nie stawia się przed komisją. Jednak były minister sprawiedliwości złożył wniosek o wyłączenie referenta – sędzi Anny Ptaszek, która wcześniej wymierzyła mu 3 tys. kary za „nieusprawiedliwioną nieobecność” jako świadka. Uważa, że w sprawie zatrzymania i doprowadzenia może być nieobiektywna. – Wniosek Zbigniewa Ziobry zostanie rozpoznany w przyszłym tygodniu, zajmie się tym wylosowany sędzia – odpowiedziała „Rz” sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.

W sądach tkwią inne wnioski komisji o ukaranie nieprzychodzących świadków m.in. Ernesta Bejdy czy Grzegorza Ocieczka, byłych szefów CBA.

Ostatnio 18 grudnia Sąd Apelacyjny w Warszawie, który miał wydać prawomocne orzeczenie w sprawie ukarania Piotra Pogonowskiego, byłego szefa ABW, uznał, że sędzia, który wydał postanowienie o jego ukaraniu grzywną, był nienależycie obsadzony (to sędzia Konrad Mielcarek, który wydał korzystne postanowienie dla komisji o ukaraniu Pogonowskiego). Sprawa znowu trafiła do sądu pierwszej instancji. Wylosowano nowego sędziego, Marcina Kosowskiego.

Obstrukcja świadków po wyroku Trybunału. Kto jeszcze ma zostać wezwany?

Kluczowi dla komisji świadkowie ignorują wezwania komisji po wrześniowym wyroku Trybunału, który uznał, że komisja została powołana w Sejmie bezprawnie. Ich doprowadzenie jest możliwe dopiero za zgodą sądu po trzecim wezwaniu. Spotkało to jak na razie tylko Piotra Pogonowskiego.

Komisja w piątek ma przesłuchać prezesa NIK Mariana Banasia, choć jego zeznania dotyczyć będą wyłącznie zakupu Pegasusa z Funduszu Sprawiedliwości, co wykrył i ujawnił NIK trzy lata temu. Będzie chciała także przesłuchać na koniec Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którym podlegały służby. Nikt w komisji nie wierzy na przełomowe zeznania. – Świadkowie, nawet jak doprowadzi ich na nasze posiedzenie policja, mogą wejść i wyjść. Nie muszą odpowiadać na pytania, jak ma to miejsce w sądzie – dodaje poseł Ćwik.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *