Dlaczego obywatele ukraińscy, którzy mieli dopuścić się aktu dywersyjnego na linii kolejowej, zdołali swobodnie wjechać do Polski, a potem opuścić nasz kraj? – Brakowało informacji ze strony ukraińskiej, nie było zapytania Interpolu o poszukiwaniu tych osób – oznajmił w Polsat News wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Odnosząc się do prób sabotażu stwierdził, że nie da się wszystkim zapobiec.
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz
Jakub Czermiński
Reklama
W odniesieniu do czynu dywersji, jaki miał miejsce na szlaku kolejowym Warszawa–Lublin, Władysław Kosiniak-Kamysz został zapytany, czy obywatele Polski mogą czuć się bezpieczni podróżując pociągami. – Tak, oczywiście, że mogą czuć się bezpiecznie, przy zachowaniu zwykłej przezorności, czujności, przestrzegając wszelkich reguł – odpowiedział.
Reklama Reklama
Minister obrony narodowej dodał, że funkcjonujemy w czasach, w których „zagrożenie niestety występuje w wielu miejscach”. W tym kontekście wspomniał o porcie lotniczym w Kopenhadze oraz atakach „różnego rodzaju” i ocenił, że sprawa wynika „nie tylko z bliskości frontu”, lecz również „ze skomplikowania sytuacji na świecie”.
Polityka Akty dywersji na kolei: Czy polski rząd odpowiednio zareagował? „Jakby nic się nie stało”
Donald Tusk w sposób polityczny zamierza zademonstrować, że sprawuje kontrolę nad sytuacją. I w tym momencie, tak jak t…
Szef MON po akcie dywersji na torach: Nie wszystkiemu można zapobiec
– Niebezpieczeństw nie brakuje, ale nigdy nie możemy się bać i trwożyć, żeby obawa nas obezwładniła. Mamy być ostrożni, ale w żadnym razie nie przestraszeni – zapewniał w Polsat News wicepremier.
W odniesieniu do eksplozji materiału wybuchowego na szynach w miejscowości Mika w powiecie garwolińskim szef MSWiA Marcin Kierwiński mówił, że „mieliśmy ogromne szczęście”, zaś szef MSZ Radosław Sikorski ocenił, że do wypadnięcia pociągu z torów nie doszło między innymi przez cud. – Nasza siła wynika nie z nadziei, ale z przekonania – powiedział w czwartek Kosiniak-Kamysz, zapytany o te komentarze.
Reklama Reklama Reklama
Zapewnił, że polskie służby udaremniły wiele przypadków, których skutek mógł być „bardzo tragiczny”. Mówił, że zatrzymano około 50 osób, a wobec 70 prowadzone są postępowania, najczęściej w ramach artykułu Kodeksu karnego dotyczącego działań na rzecz obcego wywiadu. Szef MON podkreślał również, że do niebezpiecznych zdarzeń dochodzi na całym świecie. – Nie wszystkiemu można zapobiec – podsumował.
Przestępczość Akt dywersji na kolei. Co wiadomo? Minister: Doszło do odpalenia ładunku wybuchowego
Członkowie rządu przekazali najnowsze informacje na temat aktów dywersji na kolei, przede wszystk…
„Zabrakło informacji od strony ukraińskiej”
W rozmowie z Polsat News Władysław Kosiniak-Kamysz mówił także, że dzięki internetowi łatwo jest obecnie rekrutować ludzi oraz że Rosjanie płacą 2-3 tys. dol. za próbę podpalenia, czyli – ocenił – „żenująco mało” w zestawieniu z tym, jaki rezultat ma wywołać dywersant. Jego zdaniem, głównym celem aktów dywersji nie jest spowodowanie zniszczeń, lecz „rozpowszechnianie dezinformacji, lęku, podziałów społecznych, niechęci także do Ukrainy i Ukraińców”.
Premier Donald Tusk poinformował, że sprawcami sabotażu w powiecie garwolińskim było dwóch Ukraińców, którzy mieli współdziałać z rosyjskimi służbami. Opozycja krytykuje rząd za to, że pozwolono im wjechać do Polski (jeden został skazany na Ukrainie za dywersję), przeprowadzić sabotaż, a następnie wyjechać na Białoruś.
– Niewątpliwie zabrakło wiadomości ze strony ukraińskiej, nie było notyfikacji Interpolu, informującej o poszukiwaniu tych osób. To już zostało wyjaśnione w rozmowie premiera Tuska z prezydentem Zełenskim. Chciałbym, aby kooperacja na linii ukraińska straż graniczna – nasze służby przebiegała jeszcze sprawniej – podsumował Kosiniak-Kamysz.
Przestępczość Wiemy, co zdradziło dywersantów, którzy wysadzili tory. Nowe ustalenia „Rzeczpospolitej”
Karta SIM od telefonu i odcisk palca postawiony na miejscu zdradziły sprawców sabotażu na linii k…
Reklama Reklama Reklama
Operacja „Horyzont”. Władysław Kosiniak-Kamysz broni udziału żołnierzy
Szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła ogłosił operację „Horyzont”, której zamiarem ma być wzmocnienie przez żołnierzy bezpieczeństwa powszechnego i włączenie ich do patroli z policją. Żołnierze mają działać na podstawie art. 18 ustawy o policji, a więc koordynowaniem ich działań ma zająć się ta formacja. Operacja, której celem ma być zabezpieczenie infrastruktury kolejowej i przeciwdziałanie ewentualnym czynom dywersji, rozpoczyna się w piątek. W czwartek wieczorem rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz poinformował, że Karol Nawrocki podpisał postanowienie o użyciu oddziałów i pododdziałów Sił Zbrojnych RP do wsparcia oddziałów i pododdziałów policji w ramach operacji „Horyzont”.
– To nie jest początek ochrony infrastruktury newralgicznej. My od wielu miesięcy i lat prowadzimy ochronę infrastruktury newralgicznej, zwłaszcza wojsko się w to angażuje – mówił w Polsat News minister obrony. Dodał, że nad wieloma obszarami mogą pojawiać się drony.
Komentarze Marek Kozubal: Czego nie widać na „Horyzoncie”. Czy wojsko jest od ochrony torów?
Rusza operacja „Horyzont”. Wojsko zostało skierowane do wsparcia dla policji, m.in. przy ochronie…
Wicepremier odpierał zarzuty, że wojsko winno trenować na poligonie zamiast uczestniczyć w tego typu akcjach jak „Horyzont”. – Wojsko powinno być tam, gdzie jest potrzebne – powiedział, mówiąc o pomocy ludności cywilnej w czasie powodzi i wzmacnianiu ochrony granicy. – Przeznaczamy 5 proc. na zbrojenia, na polską armię. Polacy łożą te pieniądze ze swoich środków, płacąc podatki. Słyszę od ludzi: oczekujemy, aby wojsko było przy nas, żebyśmy je widzieli – podsumował.



