Krzysztof Kwiatkowski: Musimy wyciągnąć wnioski z powodzi

Nie powinno się zezwalać na budowę na terenach zalewowych – mówi Krzysztof Kwiatkowski, senator Koalicji Obywatelskiej.
Krzysztof Kwiatkowski: Musimy wyciągnąć wnioski z powodzi - INFBusiness

Foto: PAP/Grzegorz Momot

Ursula von der Leyen była w Polsce. Jakiego wsparcia dziś oczekuje Polska od Brukseli?

Przede wszystkim bardzo się cieszę, że tak szybko ta wizyta się odbyła. To było ważne z tego powodu, że mamy określone środki w budżecie Unii Europejskiej, już dziś widać niewystarczające z uwagi na powódź w naszej części Europy czy pożary w Portugalii. I należało zwrócić na to uwagę. Z uwagi na zmiany klimatyczne Europa staje się kontynentem, w którym dochodzi do takich nadzwyczajnych wydarzeń. I jak twierdzą klimatolodzy, będą one coraz częstsze. A w silnie zurbanizowanej Europie mogą mieć one ogromne konsekwencje. Dlatego należałoby zwiększyć ilość pieniędzy w budżecie UE na usuwanie skutków katastrof klimatycznych.

A w jaki sposób Polska może minimalizować skutki powodzi?

NIK ogłaszała w przeszłości kilka ważnych raportów. Jeden z nich pokazywał skalę zabudowań na terenach zalewowych. W wielu miastach w takich miejscach, które dotąd były naturalnymi miejscami, w których rzeka wylewa, wybudowano domy. Dziś możemy przejrzeć plan zagospodarowania przestrzennego i tam, gdzie one jeszcze nie są zabudowane, tej zabudowy nie było. Oczywiście trzeba te miejsca zabezpieczać, budując wały, jazy, zbiorniki retencyjne, ale nawet jeśli ten pojedynek kończy się porażką człowieka, ważne, by ta rzeka wylała tam, gdzie szkody będą najmniejsze.

A tam, gdzie już stoją budynki?

Musimy bardzo szczegółowo pilnować tej infrastruktury, którą mamy. Wały mogą ulec pogorszeniu lub zniszczeniu, więc trzeba na bieżąco robić ich przeglądy i analizować sytuację. Przed nami ogromna praca wyciągania wniosków. Gdy zagrożenie minie, musimy przejrzeć wszystkie procedury, na przykład związane z zamówieniami publicznymi lub przygotować specustawę, która umożliwi szybsze i efektywniejsze działanie tam, gdzie trzeba odbudować zniszczoną infrastrukturę.

Często decyzje o budowie na terenach zalewowych wydawane były lekką rękę. Czy należałoby im się lepiej przyjrzeć?

Tam, gdzie złamano prawo, absolutnie powinno dojść do wyciągnięcia konsekwencji z tytułu przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków. Jeżeli jakiś teren był wyłączony z zabudowań, a budowa się pojawiła, to wiadomo, że ktoś złamał prawo.

Ale bardzo często było tak, że zmieniano plany i dopuszczano zabudowę na takich terenach. Może dlatego, że dotąd nie byliśmy przyzwyczajeni do takich kataklizmów, ale dzisiaj już wiemy, że ta rzeczywistość się zmieniła. Klimatolodzy wskazują, że przy obecnych zmianach klimatycznych takie katastrofy będą wydarzały się cyklicznie, średnio co 13 lat. Musimy z tego wyciągać wnioski.

Jeśli ktoś w przeszłości złamał prawo, świadomie zignorował przepis, wiedząc, że jej wydać nie powinien, igrając ludzkim życiem, powinien z tego tytułu ponieść odpowiedzialność.

Gdzieś też mogło zabraknąć zdrowego rozsądku.

Moim zdaniem tak było w większości przypadków, bo samorządowcy są pod presją mieszkańców, którzy chcieliby się gdzieś budować, pod presją cen nieruchomości, bo ilość ziem pod budowę jest mniejsza niż potrzeby mieszkaniowe. Ale zawsze trzeba pamiętać, że nadrzędną wartością jest życie i zdrowie obywateli i nie dopuszczać na terenach zalewowych do zabudowy.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *