Rusza rządowa komisja ds. rosyjskich wpływów. – Będzie badać to, czego poprzednicy badać nie chcieli – zapowiedział premier Donald Tusk.
Premier Donald Tusk
Gen. Jarosław Stróżyk, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, będzie stał na czele komisji, która ma zbadać wpływ rosyjskich i białoruskich służb na życie polityczne, społeczne i media w Polsce – poinformował Donald Tusk. Nazwiska pozostałych członków komisji (od 9 do 13 osób) mamy poznać w przyszłym tygodniu.
Tusk twierdzi, że chciałby przy pomocy komisji i jej ustaleń oczyścić „atmosferę w Polsce” i by „została ona uwolniona od nieznośnego ciężaru spekulacji, domysłów, setek publikacji” na temat wpływów rosyjskich w kraju. Cząstkowy raport ma powstać latem, a docelowy – do końca roku.
– To nie będzie komisja śledcza, ma uporządkować fakty i je ocenić – zapewniał Tusk, podkreślając, że jej członkowie mają być „niezależni intelektualnie i politycznie”.
Rządowa komisja ds. rosyjskich wpływów. Antoni Macierewicz na celowniku
Zdaniem Witolda Zembaczyńskiego, posła KO, to odpowiedni czas na „ekspercką komisję na temat agenturalnego wpływu Rosji na życie w naszym kraju”. – Szpiegostwo jest czynem przestępczym, dowody musi zebrać prokuratura wraz ze służbami specjalnymi, jednak jest cały, niepenalizowany, wpływ m.in. na politykę poprzez narrację. To jest element wojny hybrydowej i uchwycenie tych niuansów uważam za niezwykle istotne – wskazuje Zembaczyński.
Chociaż premier nie podał, jakimi tematami na pewno zajmie się komisja, to nie ukrywał, że na celowniku znajdzie się Antoni Macierewicz, były szef MON.
– To jest kolejny teatr premiera Tuska – mówi nam Piotr Kaleta, poseł PiS. Przypomina, że sejmowa komisja ds. wpływów Rosji istniała, ale pod koniec listopada 2023 rozwiązał ją nowy Sejm głosami koalicji. – Tusk, który teraz chce badać wpływy Rosji, kpi z inteligencji Polaków. Tam w tych aktach nic nie ma i on o tym wie – twierdzi poseł.