Adrian Zandberg deklaruje gotowość do startu w wyborach prezydenckich

Mnie interesuje to, żeby była stabilność tych wyborów, które są przed nami. Bo nie chcę, żeby one potem się rozstrzygały nie przy urnach, tylko na ulicy – mówił w Polsat News współlider Partii Razem Adrian Zandberg.
Adrian Zandberg deklaruje gotowość do startu w wyborach prezydenckich - INFBusiness

Adrian Zandberg

Foto: PAP, Rafał Guz

amk

W „Gościu Wydarzeń” w Polsat News Adrian Zandberg oświadczył, że jest gotowy do startu w nadchodzących wyborach prezydenckich. Zastrzegł, że decyzję, kto będzie kandydatem Partii Razem, podejmą  jej członkowie w nadchodzących dniach..

Polityk stwierdził, że w wyborach potrzebna jest alternatywa dla tych, którzy są zmęczeni obecnym rządem.

– Jest różnica między liderem a dyktatorem – mówił Zandberg. – Tak samo, jak jest różnica między politykami, którzy traktują słowa poważnie, a politykami, którzy pewnych pojęć używają tylko w kampanii wyborczej – dodał.

Współprzewodniczący Partii Razem przyznał, że chciałby, aby po następnych wyborach parlamentarnych w ławach poselskich zasiadło tylu przedstawicieli tej partii, by to oni stanowili języczek u wagi parlamentarnej większości.

Adrian Zandberg: Grozi nam otwieranie bramy piekieł

W związku z faktem, że o ważności wyborów prezydenckich decyduje Sąd Najwyższy, a po zmianach za rządów PiS ma to robić nieuznawana m.in. przez TSUE za sąd Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, istnieje obawa, że jej orzeczenie będzie wadliwe.

Jak mówił Zandberg, „w tym miejscu, gdzie jesteśmy, już nie ma żadnych idealnych rozwiązań”.

– Są rozwiązania mniej i bardziej złe – powiedział. Dodał, że zaproponowana przez Polskę2050  tzw. ustawa incydentalna (w której zamiast Izby Kontroli Nadzwyczajnej o ważności wyborów orzekały Izby: Karna, Cywilna i Pracy – red.) nie jest idealna. –  Ale w tym miejscu, gdzie jesteśmy, już nie ma żadnych idealnych rozwiązań. Są rozwiązania mniej i bardziej złe.

Zandberg mówił, że jeśli po wyborach połowa Polski będzie uważała, że wybory się odbyły, a druga, że nie, jeśli będą wątpliwości co do potwierdzenia ich wyniku, „to jest otwieranie bramy piekieł”.

– Mnie interesuje to, żeby była stabilność tych wyborów, które są przed nami. Bo nie chcę, żeby one potem się rozstrzygały nie przy urnach, tylko na ulicy – podkreślił Adrian Zandberg.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *