Na budynku Narodowego Banku Polskiego (NBP) wywieszono nowy baner. Zawiera on kilka haseł, a jedno z nich wydaje się odnosić do spekulacji o możliwym postawieniu prezesa Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Mowa tu o informacji, że wszystkie działania banku centralnego „są zgodne z prawem i spełniają najwyższe standardy międzynarodowe”.
/Pawel Wodzynski/East News /East News
Elewacja głównej siedziby NBP, mieszczącej się przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie, doczekała się nowego baneru. Przedstawiciele banku centralnego tym razem postawili na kilka haseł. Wskazano w nich, że:
Reklama
- „Stopy procentowe NBP precyzyjnie i zawsze trafnie”;
- „Projekcje inflacji NBP rzetelne, najbardziej wiarygodne”;
- „Narodowy Bank Polski jako jeden z pierwszych (banków centralnych – red.) rozpoczął walkę z inflacją”;
- „Inflacja w Polsce podobna jak w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Wywołana przez pandemię i wojnę. Dzisiaj szybko spada”;
- „Wszystkie działania NBP są zgodne z prawem i spełniają najwyższe standardy międzynarodowe”.
Treść podobna do czterech pierwszych haseł gościła już na wielkoformatowych plakatach „zdobiących” gmach banku centralnego. Wiosną tego roku NBP powiesił baner, w którym przekonywał, że inflacja w Polsce jest wynikiem właśnie wybuchu pandemii oraz wywołania wojny w Ukrainie. Następnie informowano za pośrednictwem bilbordu, że odmienna narracja do wcześniej wspomnianej „sprzyja polityce Kremla”.
Następnie od sierpnia br. baner na budynku przy Świętokrzyskiej informował, że „ceny w Polsce od czterech miesięcy nie uległy zmianie”. Treść była aktualizowana przez dwa miesiące, kiedy to zamieniano czwórkę na kolejno piątkę i szóstkę. W każdym jednak wypadku do sloganu dołączono wykres przedstawiający zachowanie się inflacji konsumenckiej w relacji miesięcznej, kiedy to dynamika tempa wzrostu cen była albo zerowa, albo nieznacznie ujemna. Odpowiednie ogłoszenia były uzupełnianie zwrotem, że „to dzięki NBP” inflacja w Polsce hamuje.
Nowy baner na siedzibie NBP. „Działamy zgodnie z prawem”
Jednak nowy baner, a właściwie komunikat, że „wszystkie działania NBP są zgodne z prawem”, to pewna nowość. Treść ta w sposób pośredni wydaje się nawiązywać do ostatnich wypowiedzi polityków, których partie stworzą najprawdopodobniej nowy rząd oraz do doniesień medialnych. Donald Tusk w czasie swojej konferencji prasowej stwierdził, że jego obóz polityczny „dysponuję większością”, która może mu pozwolić na postawienie prezesa banku centralnego Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.
Pokłosiem takich zapowiedzi był konflikt sternika NBP z jednym z członków zarządu – Pawłem Muchą, który zanim podjął pracę w banku centralnym był doradcą prezydenta Andrzeja Dudy. To właśnie Mucha zarzucił Glapińskiemu, że niektóre z decyzji podejmowane przez decydentów NBP są „naruszeniem prawa”.
W licznych wpisach opublikowanych na platformie X Paweł Mucha próbował udowodnić, że zarząd NBP podjął bez udziału wszystkich członków uchwałę w odpowiedzi na działania Najwyższej Izby Kontroli wewnątrz banku centralnego. Drugi z zarzutów dotyczył ograniczania informacji o działaniach Rady Polityki Pieniężnej, na czele której stoi Glapiński, a wgląd do której powinien mieć Mucha, z uwagi na zajmowane stanowisko.
Przedstawiciele NBP nie pozostali bierni względem stawianych im zarzutów. W komunikacie prasowym biuro medialne banku centralnego wskazało, że Paweł Mucha „nie nadzoruje pracy żadnego z departamentów”, a dodatkowo zarząd Banku przyjął uchwałę, w której potępił jego działania nazywając je „nieakceptowalnym”. W treści odpowiedniego dokumentu wskazano, że Paweł Mucha miał „roztaczać atmosferę konfliktu i zagrożenia”.
Sprawa została wyjaśniona, o czym Mucha poinformował również za pośrednictwem swojego konta na platformie X, natomiast prezes Glapiński zwołał z tej okazji specjalną konferencję. Jednak szum, który powstał wraz z zaognianiem się konfliktu, stał się wodą na młyn dla dalszych spekulacji o możliwych konsekwencjach dla szefa NBP.
Glapiński przed Trybunałem Stanu? „Grozi nam degradacja”
Zapowiedź Donalda Tuska odnosiła się natomiast do medialnych spekulacji o możliwym postawieniu Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Taki ruch wymagałby poparcia co najmniej 100 parlamentarzystów w przypadku składania wniosku, natomiast w czasie głosowania nad nim „za” musiałaby się opowiedzieć bezwzględna większość (więcej głosów „za” niż przeciw i wstrzymujących się). Taką posiadają KO, Trzecia Droga oraz Lewica.
Postawienie przed Trybunałem szefa banku centralnego jest równoznaczne z zawieszeniem go w prawach do zajmowanego stanowiska. Nie mógłby on więc pracować aż do wydania wyroku, co mogłoby potrwać nawet kilkanaście miesięcy.
Przedstawiciele banku centralnego w tej sprawie także zajęli stanowisko. Prezes Glapiński przekonywał, że „grozi nam degradacja”. Nowy rzecznik prasowy NBP Wojciech Andrusiewicz wskazywał na możliwe konsekwencje takiego czynu. Wśród nich wymieniał „załamaniem kursu złotego” czy „reakcją ze strony agencji ratingowych”.
Jednocześnie dział prawny NBP rozesłał pisma do międzynarodowych organizacji, w celu poinformowania ich o możliwym „bezprawnym działaniu” nowego rządu. Odpowiednie listy z prośbą o wsparcie zaadresowano do Europejskiego Banku Centralnego, Banku Światowego czy Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Redakcja Interii Biznes wystąpiła do biura prasowego NBP z pytaniami m.in. o koszty, jakie bank centralny poniósł w związku z zawieszeniem nowego bilbordu. Do czasu publikacji odpowiedź nie nadeszła.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL