Aktywiści z Mikołajek zarzucają magistratowi, że zamierza oddać atrakcyjną lokalizację tuż przy nabrzeżu w stolicy polskich jezior niemal za bezcen. Miasto zgodziło się na wydzierżawienie nabrzeża za 18,5 tys. zł rocznie, a według lokalnych aktywistów dzierżawa takiej powierzchni w samym centrum powinna kosztować nawet 250 tys. zł. Urząd odpiera zarzuty, tłumacząc, że stawka będzie waloryzowana co roku w oparciu o poziom inflacji, a w tym przypadku „gmina wręcz nie mogła postąpić inaczej”.
/Artur Widak / NurPhoto / NurPhoto via AFP /AFP
Sprawę kontrowersyjnej decyzji włodarzy Mikołajek opisuje portal businessinsider.com.pl. Miasto zamierza wydzierżawić 120 metrów nabrzeża w samym sercu turystycznej stolicy Mazur.
– Miasto bez przetargu oddało za grosze ziemię, na której mogłoby zarobić miliony. Zgodziło się na wydzierżawienie nabrzeża za 18 750 zł rocznie. Według naszych szacunków dzierżawa takiej powierzchni w samym centrum powinna kosztować nawet 250 tys. zł – alarmuje Włodzimierz Ostrowski, przedstawiciel stowarzyszenia Kompas w Mikołajkach, cytowany przez portal.
Reklama
Aktywiści z Mikołajek: Miasto oddało atrakcyjną lokalizację za bezcen
Miasto na tym terenie – według lokalnych aktywistów – mogłoby zarobić zdecydowanie więcej, zwłaszcza że po uzyskaniu zgody Wód Polskich, może postawić tam pływające pomosty, umożliwiające obsługę łodzi.
– Cumowanie jednego houseboata w takim miejscu to koszt nawet kilkunastu tysięcy złotych za sezon. Przy nabrzeżu, o którym mówimy, zmieści się ich kilkadziesiąt. Zarabiać można też na pochylni, pozwalającej na wodowanie łodzi. Sama ta czynność to koszt ok. 100 zł – tłumaczy Ostrowski.
Kontrowersje budzi również czas trwania umowy, która ma obowiązywać przez 14 lat. Według aktywisty standardem jest, że tego typu zobowiązania zawiera się na jeden lub dwa sezony. Winą za podjęcie takiej decyzji obarcza burmistrza, który ma większość w radzie miasta.
Urząd Mikołajek się broni
Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie złożyło Stowarzyszenie Kompas. Sprawą zajmuje się prokuratura rejonowa w Olsztynie i wydział do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji.
Miasto odpiera zarzuty, tłumacząc, że osobiste relacje burmistrza i biznesmena nie miały żadnego znaczenia. Wszystkie działania miały zostać podjęte zgodnie z obowiązującym prawem, a „gmina wręcz nie mogła postąpić inaczej”. Do tego ratusz tłumaczy, że zgodę na dzierżawę wydała cała rada miejska, która zaakceptowała termin, o który wnioskował zainteresowany przedsiębiorca – czyli do 2038 r.
W piśmie z ratusza przesłanym portalowi businessinsider.com.pl, czytamy: „Wysokość czynszu to 18 750 zł brutto/rocznie (…). Zgodnie z umową czynsz będzie aktualizowany raz w roku o wskaźnik równy wskaźnikowi wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych (…). Pierwsza waloryzacja nastąpi od dnia 1 stycznia 2025 r.”.
Gmina tłumaczy również, że nie może ograniczyć dostępu do pomostów zlokalizowanych zgodnie z pozwoleniem wydanym przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Giżycku, chyba że doszłoby do wydzierżawienia nabrzeża przez inny podmiot.
Ratusz w odpowiedzi na pytania serwisu tłumaczy również, że w podobnej sytuacji są również inne podmioty, a fakt, że uiszczają one opłaty „świadczy o dobrej woli i zaangażowaniu lokalnego biznesu w życie gminy”.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL