Resort pracy przygotowuje projekt noweli ustawy dotyczący oskładkowania umów cywilnoprawnych. Business Center Club, Konfederacja Lewiatan i Useme.com zgodnie odpowiadają: ozusowanie wszystkich umów, zwłaszcza o dzieło, to karanie osób aktywnych i przedsiębiorczych, m.in. freelancerów.
Przedstawiciele biznesu uważają, że oskładkowanie umów cywilnoprawnych, to zły pomysł (Adobe Stock, Radoslaw Maciejewski)
Resort Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zakończył już pracę nad projektem oskładkowania wszystkich umów cywilnoprawnych, w tym o dzieło.
Regulacja zakłada objęcie obowiązkowymi ubezpieczeniami społecznymi (emerytalnym, rentowymi, chorobowym i wypadkowym) umów cywilnoprawnych, z wyjątkiem umów wykonywanych przez uczniów szkół ponadpodstawowych lub studentów, do ukończenia 26 lat.
Zgodnie z obecnym stanem prawnym umowy o dzieło nie są oskładkowane. W przypadku umów-zleceń nie trzeba płacić składek wtedy, gdy np. u innego pracodawcy opłacone są składki przynajmniej od minimalnego wynagrodzenia. Nie trzeba także ich płacić, jeśli ktoś ma co najmniej dwie umowy miesięcznie i od pierwszej odprowadzono także składki w wysokości co najmniej minimalnego wynagrodzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Polityka wróciła do parlamentu? "Kaczyński 'przekupywał' posłów"
Oskładkowanie umów. Biznes mówi „nie”
Zmiany dotkną co najmniej 2,3 mln osób wykonujących pracę na podstawie umów zleceń i pokrewnych, w tym 330 tys. freelancerów, pracujących przede wszystkim na podstawie umów o dzieło, a także ponad 2,6 mln małych i średnich firm, które korzystają przede wszystkim z usług wolnych strzelców – wylicza useme.com, platforma do rozliczania pracy zdalnej w Polsce i Europie Centralnej i Wschodniej.
– Stanowczo sprzeciwiamy się kolejnym próbom oskładkowania umów o dzieło i zwiększania obciążeń związanych z umowami zleceń. Działania Pani Ministry rodziny, pracy i polityki społecznej są szkodliwe dla polskiej gospodarki i wpisują się w trend zwiększania kosztów przedsiębiorstw, w tym kosztów pracy. Polska gospodarka staje się przez to mniej konkurencyjna i nisko marżowa, a przez to narażona jest na bankructwa w sytuacjach szoków i kryzysów gospodarczych – mówi Katarzyna Lorenc, ekspertka Business Center Club ds. rynku pracy oraz zarządzania i efektywności pracy.
– Oczywistym beneficjentem tych działań jest ZUS. Osoby korzystające z umów decydują się na nie, rozumiejąc zasady ich działania i potrafią o siebie zadbać np. ubezpieczyć się dobrowolnie, jeśli ten typ umowy jest jedynym źródłem utrzymania. Zazwyczaj jednak osoby łączą pracę etatową ze zleceniami. Dodatkowe obciążenie jest karaniem ich za aktywność zawodową. Początki przedsiębiorczości i freelancing również rozpoczynają się od umów cywilnoprawnych. Utrudnianie wejścia na rynek ze swoimi usługami, gdy startuje się z działalnością osobistą dodatkowymi obciążeniami, trudno uzasadnić – dodaje Katarzyna Lorenc.
Zobacz także:
Zaciął się silnik polskiej gospodarki. Co się dzieje?
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej tłumaczy swoje plany, ochroną zleceniobiorców oraz dziełobiorców przed brakiem lub niską emeryturą w przyszłości lub brakiem ochrony opieki zdrowotnej.
Useme.com przekonuje jednak, że od blisko dekady większość z freelancerów (59,9%) dorabia do etatu.
– Freelancing w Polsce to przede wszystkim dodatkowe źródło zarobków specjalistów, gdyż ich przeważająca liczba jest już zatrudniona na umowie o pracę. A to oznacza, że podatki i wszystkie składki już są opłacone. Zatem, oskładkowanie wszystkich umów, będzie prowadziło do opłacenia składek po kilka razy, czyli zmniejszenia wynagrodzeń freelancerów o 28 proc., bez wyraźnych korzyści w zamian. Od opłacania składki zdrowotnej kilka razy w miesiącu, opieki zdrowotnej freelancerom nie przybywa, a w argumenty o odkładaniu na „godną”, państwową emeryturę już nikt chyba nie wierzy. Jak wynika m.in. z prognoz ZUS i Komisji Europejskiej już niedługo stopa zastąpienia będzie na poziomie 20 proc. A to oznacza, że przyszli emeryci otrzymają co miesiąc jedynie 1/5 swojej ostatniej pensji. Czy to jest godna emerytura? – podsumowuje Przemysław Głośny, prezes zarządu Useme.com.
Zobacz także:
Patologia na rynku najmu. Kwitnie handel adresami do eksmisji
– Pracodawcy z niepokojem przyjmują kolejne podwyższenie kosztów współpracy z osobami fizycznymi. Przy wprowadzaniu nowych kosztów, brakuje dyskusji nad zmniejszeniem obecnych obciążeń pracodawców i pracowników. Zaproponowane rozwiązanie może przynieść więcej negatywnych skutków niż korzyści. Zmniejszy i tak zbyt małą podaż pracy. Pogorszy sytuację osób najbardziej aktywnych, którzy korzystają z możliwości wykonywania dodatkowych, często drobnych zleceń. Ponadto, może doprowadzić do wzrostu umów nierejestrowanych – ostrzega Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.
Polacy na umowach zlecenie i o dzieło. ZUS pokazał dane
W 2023 r. do ZUS zgłoszono 1,6 mln umów o dzieło, to o 81,7 tys. mniej niż w 2022 r. Najwięcej osób wykonujących umowy o dzieło zajmowało się informacją i komunikacją – 87,6 tys. (20,37 proc. wszystkich umów). Na dalszych miejscach znalazły się działalność profesjonalna, naukowa i techniczna – 79,1 tys. (18,38 proc.), działalność związana z kulturą, rozrywką i rekreacją – 57,2 tys. (13,30 proc.) i edukacja – 53,8 tys. wykonawców (12,51 proc. wszystkich umów).
Zobacz także:
Rząd chce więcej kontenerowców na Bałtyku. "Gdańsk największym węzłowym portem"
Z kolei na umowach-zleceniach pod koniec 2023 r. pracowało 1,9 mln osób, z czego składki emerytalne i rentowe płaciło od nich 1,3 mln.