Minister klimatu i środowiska zapewniała, że nie należy straszyć podwyżkami cen prądu, bo wyniosą nie więcej niż 30 zł. Okazuje się, że będzie 30, ale procent. Z czego wynika ten rozjazd w zapowiedziach?
Kilka miesięcy temu stało się jasne, że zamrożenia cen prądu i gazu nie da się utrzymywać w nieskończoność. Rząd zapowiedział, że podwyżki będzie wprowadzał stopniowo, a osoby w najtrudniejszej sytuacji finansowej będą mogły liczyć na dodatkowe wsparcie, więc nie należy się przejmować zapowiedzianymi podwyżkami. W ocenach skutków regulacji do ustawy o bonie energetycznym napisano, że rachunki za prąd większości odbiorców w gospodarstwach domowych wzrosną w II połowie 2024 r. o ok. 29 proc. względem I połowy 2024 r., a rachunki za paliwo gazowe o 15 proc. wobec ceny płaconej w I półroczu 2024 r.
Rachunki za prąd. Nie 30 zł, a 30 proc.
Jeszcze niedawno minister klimatu Paulina Hennig-Kloska zapewniała, że „nie będzie żadnego wzrostu cen energii na poziomie 50 proc. czy nawet 40 proc”., a podwyżki sięgną co najwyżej 30 zł.
– Nie straszmy ludzi. Zmiany rachunków będą rzędu 30 zł – przekonywała.
Miesiąc później okazało się, że o takich podwyżkach możemy tylko pomarzyć. Wzrost wysokości rachunków za prąd o 1/3 trudno określić mianem delikatnej korekty, zwłaszcza że zaczynamy z wysokiego poziomu cen. Te rosną z każdym rokiem. W 2020 r. średnia cena energii elektrycznej dla odbiorcy w gospodarstwie domowym wyniosła 0,5374 zł netto/kWh, a i tak była najwyższa od ośmiu lat. Średnia cena energii elektrycznej dla odbiorców w gospodarstwach domowych w 2023 r. wyniosła 0,7840 zł/kWh i była wyższa o 7,5 proc. w stosunku do roku 2022.
Zapewnienia pani minister, że dużych podwyżek nie będzie, wydawały się podejrzane już od początku. Trudno powiedzieć, w jaki sposób dokonała uśrednienia podwyżki: rachunki w innej wysokości płacą przecież single spędzający większość czasu poza domem, a zupełnie inaczej to wygląda w przypadku rodziny.
O czym zapomniała Paulina Hennig-Kloska
Można podejrzewać, że pani minister skoncentrowała się w swoim komunikacie tylko na cenie prądu, a pominęła koszty dystrybucji. Składają się na nie:
- opłata sieciowa
- stawka opłaty przejściowej
- opłata abonamentowa
- składnik zmienny stawki sieciowej
- stawka jakościowa
- stawka OZE
- stawka kogeneracyjna
- stawka mocowa.
Pominięcie w szacunku aż tylu składników to poważne nadużycie, bo klienci nie mogą zrezygnować z dodatkowych opłat, więc myśląc o rachunku, trzeba brać pod uwagę wszystkie elementy. Należy też pamiętać, że większość wymienionych stawek poszła w ostatnich miesiącach w górę.
Bartłomiej Derski: „żyliśmy w matriksie”
Bartłomiej Derski z serwisu WysokieNapiecie.pl ocenia, że główną przyczyną wzrostu rachunków będzie odmrożenie cen dystrybucji energii. – To przyniesie wzrost o ok. 17 groszy. Ceny samej energii wciąż są jeszcze częściowo mrożone, dlatego wzrost wyniesie tu ok. 10 groszy. Reszta wynika z wyższego podatku VAT – wyjaśnił.
– Przez ostatnie lata żyliśmy w swego rodzaju matriksie, myśląc, że ceny energii nie rosną. Tymczasem one rosły, tyle że tego nie odczuwaliśmy, ponieważ państwo wprowadziło mechanizm dopłat i rekompensowało producentom energii wyższe ceny. W głównej mierze działo się to jednak poprzez opodatkowanie wytwórców energii odnawialnej – farm słonecznych i wiatrowych –– powiedział.
Bon energetyczny. Jest decyzja rządu
Podczas wyjazdowego posiedzenia rządu w Katowicach przyjęto projekt ustawy wprowadzającej bon energetyczny i maksymalną cenę energii elektrycznej na drugie półrocze tego roku. Na przyznanie bonu energetycznego będą mogły liczyć gospodarstwa domowe o niskich dochodach, dla których wzrost cen do poziomu 500 zł za MWh byłby trudny do udźwignięcia. Jak już informowaliśmy, Ministerstwo Klimatu i Środowiska szacuje, że rachunki większości odbiorców energii elektrycznej w gospodarstwach domowych płaconych w drugiej połowie tego roku wzrosną względem pierwszej połowy o ok. 29 proc. Bon energetyczny ma złagodzić dotkliwość tego wzrostu dla mniej zamożnych konsumentów.
Bon energetyczny będzie miał wartość:
- 300 zł dla jednoosobowego gospodarstwa domowego;
- 400 zł dla gospodarstwa 2-3 osobowego;
- 500 zł dla gospodarstwa 4-5 osobowego;
- 600 zł dla gospodarstwa liczącego 6 lub więcej osób.
Jak przypomina serwis Interia.pl, w sytuacji gdy główne źródło ogrzewania danego gospodarstwa domowego jest zasilane energią elektryczną i jest wpisane lub zgłoszone do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków, bon ma mieć dwukrotnie wyższą wartość. Wsparcie wyniesie wówczas 600 zł dla gospodarstwa jednoosobowego, 800 zł dla gospodarstwa 2-3 osobowego, 1000 zł dla gospodarstwa 4-5 osobowego i 1200 zł dla gospodarstwa liczącego 6 lub więcej osób.