Od lipca rachunki za energię elektryczną o ok. 29 proc. względem pierwszej połowy tego roku – szacuje resort klimatu i środowiska. Stanie się tak, jeśli wraz z odmrożeniem zostaną odpowiednio obniżone taryfy.
Już tylko do końca przyszłego miesiąca obowiązują zamrożone ceny energii. Co nas czeka w lipcu? Wzrost cen jest nieunikniony, szczegóły jednak nie są znane. Wiele będzie zależało od tego, jakie taryfy zostaną ostatecznie zatwierdzone przez Urząd Regulacji Energetyki (URE).
W Ocenie Skutków Regulacji do projektu ustawy, którym we wtorek ma się zająć rząd Ministerstwo Klimatu i Środowiska przypomniało, że projektowane przepisy zobowiązują sprzedawców prądu i gazu, dla których Prezes URE zatwierdza taryfy, do wystąpienia z wnioskami o zmiany tych taryf.
O tyle mogą wzrosnąć rachunki za energię
Resort klimatu i środowiska szacuje, że w przypadku energii elektrycznej – biorąc pod uwagę aktualne warunki rynkowe – cena w taryfie mogłaby spaść z obecnych 739 zł za MWh do poniżej 600 zł za MWh.
Jednocześnie – jak przypomina Radio Zet – projekt zakłada wprowadzenie ceny maksymalnej za energię elektryczną w okresie lipiec-grudzień tego roku na poziomie 500 zł/MWh dla gospodarstw domowych oraz na poziomie 693 zł/MWh dla jednostek samorządu terytorialnego oraz podmiotów użyteczności publicznej, a także sektora MŚP.
Zgodnie z kalkulacjami resortu, oznaczałoby to, że rachunki większości odbiorców w gospodarstwach domowych płaconych w drugiej połowie tego roku wzrosną względem pierwszej połowy o ok. 29 proc.
Rozgłośnia przypomina, że szef URE Rafał Gawin pod koniec kwietnia oceniał, że patrząc na notowania giełdowe energii elektrycznej i doliczając wszystkie koszty własne sprzedawców, cena poniżej 600 zł za MWh w taryfie jest realna.