Zmiany w kilku kluczowych resortach, przepychanki koalicyjne i cięcia w liczbie wiceministrów. „Gra w rekonstrukcję” wkracza w Warszawie na kolejny poziom. Rozstrzygnięcia – już po wyborach do PE 9 czerwca.
Jedną z osób, które mogą stracić stanowisko jest Izabela Leszczyna, minister zdrowia.
W poniedziałek 15 kwietnia – podobnie jak w ciągu wielu ostatnich dni – ministrowie i wiceministrowie rządu Donalda Tusk podróżują po Polsce, by wesprzeć kandydatów przed II turą wyborów samorządowych, np. wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz wsparł w Krakowie kandydata KO Aleksandra Miszalskiego.
Ale w rządzie myśli się już o kampanii do Parlamentu Europejskiego i rekonstrukcji. Oczywiście kluczowe decyzje Donald Tusk podejmie dopiero za kilka tygodni. Już teraz jednak wygląda na to, że może być ona nieco szersza, niż wynikało z pierwotnych zapowiedzi.
Pytania o zdrowie
Rekonstrukcja przy okazji czerwcowych wyborów do PE była niejako wbudowana w rząd, który został zaprzysiężony 13 grudnia. Donald Tusk miał zapowiedzieć jeszcze przed jego powołaniem – na posiedzeniu zarządu PO – że to rząd ludzi powołanych do konkretnych zadań, niejako „zderzaków”. W trakcie niedawnej konferencji prasowej Tusk dodał kluczowe kryterium. – Z pracą w rządzie pożegnają się ci, którzy – uznam, że nie wykorzystali tych kilku miesięcy – mówił w ubiegłym tygodniu. Ale też zmiany będą wynikały z kandydowania czy sukcesu w wyborach do PE.
Są między innymi pytania o przyszłość w resorcie zdrowia. Jak pisało niedawno „Wprost”, w ramach rekonstrukcji może dojść do dymisji minister Izabeli Leszczyny. Z naszych ustaleń wynika, że sytuacja jest na tyle złożona, że w Sejmie ruszyły już nawet personalne przymiarki i zgadywanie, kto może ją zastąpić. – Warianty są dwa: albo ktoś ze środowiska naukowego, albo jedna z posłanek KO zajmująca się zdrowiem – mówi nasz rozmówca. Uwagę obserwatorów zwróciła też niedawna krytyka pod adresem resortu ze strony Łukasza Jankowskiego, prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej, w sprawie sposobu wprowadzania zmian w dostępie do tabletki „dzień po”.
Wiele może zależeć też od realizacji zapowiedzi resortu o wprowadzeniu zakazu handlu jednorazowymi e-papierosami. Na początek jego przedstawiciele mówili o rozwiązaniu problemu do wakacji. Ostatnio pojawił się jesienny termin. Minister Leszczyna twierdziła w ubiegłym tygodniu, że ustawa jest „praktycznie gotowa”. MZ zapowiedziało też, że prace nad ustawą miały się zakończyć w kwietniu. – Tusk się niecierpliwi. Dopytuje. Atmosfera się zagęszcza – przyznaje nasz rozmówca znający sytuację w gmachy przy ulicy Miodowej, gdzie mieści się siedziba resortu. Leszczyna mogłaby – podobnie jak wiele innych osób – kandydować do PE.
Starcie koalicyjne
Donald Tusk miał zapowiedzieć wewnętrznie, że w rządzie po rekonstrukcji ma zmniejszyć się liczba wiceministrów do czterech na resort. Ale z naszych informacji wynika, że w ramach samej koalicji może szykować się bardzo poważne starcie o same resorty. Jedno odejście z rządu już jest faktem. Z resortu rodziny odszedł wiceminister Paweł Zgórzyński z PSL, po tym jak ponownie został radnym sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego. I jak wynika z naszych informacji, PSL nie przedstawiło jeszcze jego następcy lub następczyni – co powinno zrobić zgodnie z umową koalicyjną. Dymisja nie trafiła jeszcze do ministerstwa. Co mówi się o tym odejściu? – To początek starcia o sam resort. Ludowcy mają na niego chrapkę. I będą wykorzystywać odejście Zgórzyńskiego, merytorycznie słabego wiceministra skupionego na samorządzie, do ataków na szefową resortu przy okazji rekonstrukcji – mówi nam źródło z resortu. I dodaje, że oskarżenia, które już kieruje Zgórzyński – o złej atmosferze i braku komunikacji wewnętrznej – są absurdalne, biorąc pod uwagę liczbę projektów resortu, które zatwierdza rząd. To wszystko najlepiej pokazuje obecną temperaturę w koalicji.
A poza nazwiskami Borysa Budki, Bartłomieja Sienkiewicza i Krzysztofa Hetmana, którzy mieliby trafić do PE, w tym kontekście zaczyna się też pojawiać nazwisko Dariusza Klimczaka, obecnego szefa resortu infrastruktury z PSL. A jak podało Radio RMF, rekonstrukcja może też objąć szefową resortu przemysłu Marzenę Czarnecką. To pokłosie wywiadu, którego udzieliła „Rzeczpospolitej”, i wypowiedzi o zmianach w górnictwie.
Ostateczne decyzje są w rękach Donalda Tuska. Rozpoznanie kierunków bywa problematyczne nie tylko dla mediów. – Tusk rozmawia o najważniejszych sprawach tylko z super wąskim gronem kilku osób. Reszta dowiaduje się po fakcie. To się zmieniło od czasu poprzedniego rządu. Rozmowy koalicyjne też są w miarę szczelne – podsumowuje nasz rozmówca z KO. To sprawia, że ostateczny kształt zmian i tak może być niespodzianką.