Wbrew recesji w zeszłym roku i prognozowanej na ten rok, za wcześnie, by na gospodarce Niemiec postawić krzyżyk – twierdzą analitycy Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Ma ona jednak dwa fundamentalne problemy, które wymagają reform. Pierwszym jest zbyt powolny wzrost produktywności, a drugim gwałtowne starzenie się społeczeństwa.
/123RF/PICSEL
W ocenie pracowników MFW – Kevina Fletchera, Harriego Kempa i Galena Shera, którzy opublikowali na stronach Funduszu podsumowanie przeglądu niemieckiej gospodarki, uwaga opinii publicznej na jej temat skupia się niejednokrotnie na powierzchownych danych, które owszem, są ważne, ale faktyczne problemy tkwią gdzie indziej i są bardziej złożone. Dodajmy – to problemy, które trawią większość gospodarek Zachodu, w tym również polską.
Na pierwszy rzut oka Niemcy na tle Zachodu wyglądają pod wieloma względami słabiej. Były jedyną gospodarką z siedmiu największych świata (G7), która w ubiegłym roku się skurczyła, a prognozy mówią, że w tym roku nie wyjdzie jeszcze z recesji. Z tego powodu wielu ekspertów uważa, że niemiecki model gospodarczy nieodwracalnie się posypał, gdyż funkcjonował znakomicie póki był zasilany tanim gazem z Rosji, co napędzało konkurencyjny eksport dóbr przemysłowych. Słowem – Nord Stream 2 wyleciał w powietrze, palniki zgasły, gospodarka pogrążyła się w chłodzie i w mroku.
Reklama
To tylko część prawdy, bo odcięcie od taniego gazu po napaści Rosji na Ukrainę w 2022 roku było faktycznie dla gospodarki Niemiec szokiem. Ale przejściowym. Hurtowe ceny gazu, który w 2022 roku podrożał ponad dziesięciokrotnie, wróciły już na ziemię i są na poziomie z 2018 roku. Wskaźnik cen eksportu w stosunku do cen importu (czyli terms of trade) powrócił do tego samego poziomu, jak przed energetycznym szokiem.
Konkurencyjność niemieckiego eksportu
Co więcej niemiecki eksport odzyskał konkurencyjność. Nadwyżka handlowa Niemiec wyniosła w zeszłym roku 4,3 proc. PKB. To wprawdzie nieco mniej niż przed pandemią, ale więcej niż średnia z ostatnich dwóch dekad. Eksperci MFW prognozują, że w tym roku nadwyżka w handlu jeszcze wzrośnie.
Niemcy zamieniają się w przemysłową pustynię, czyli ulegają dezindustrializacji? To także przesada. Owszem, ceny gazu uderzyły mocno w sektory energochłonne – chemiczny, metalowy czy papierniczy. Skurczyły się one, od przedpandemicznych czasów zlikwidowały ponad 50 tys. miejsc pracy, ale stanowią zaledwie 4 proc. gospodarki. W całym niemieckim przemyśle ubytek miejsc pracy w stosunku do 2019 roku wynosi zaledwie nieco ponad 10 tys.
W końcu najważniejsza niemiecka branża – motoryzacja. Czyli sunące 220 km/h po trzypasmowych autostradach SUV-y, napędzane 3-litrowymi dieslami. Oczami wyobraźni widzimy już jak chińskie, tanie i zwinne autka elektryczne spychają je do rowu. Tymczasem po załamaniu w łańcuchach dostaw spowodowanym pandemią w 2020 i 2021 roku produkcja aut w Niemczech wzrosła w zeszłym roku o 11 proc. Eksport samochodów elektrycznych z Niemiec wzrósł o 60 proc. Tylko Volkswagen i BMW odpowiadają za 10 proc. światowej sprzedaży elektryków.
Choć szok energetyczny był bolesny, niemieccy producenci przystosowali się do kryzysu i zakłóceń w łańcuchach dostaw. Skrócili je i przestawili się na produkty o wyższej wartości dodanej. Jaki jest tego skutek? Choć produkcja przemysłowa jest o kilka procent niższa niż przed pandemią, wytwarzana wartość dodana w sektorze produkcyjnym wróciła do poziomu z 2019 roku i trzyma się go stabilnie.
Przyczyny recesji
Dlaczego zatem gospodarka Niemiec tak mocno osłabła? Gdy inflacja gwałtownie wzrosła, konsumenci ograniczyli zakupy. Europejski Bank Centralny podnosił stopy procentowe, by ją poskromić, a podwyżki stóp doprowadziły do osłabienia kilku sektorów, najbardziej wrażliwych na stopy procentowe. Po pandemii nastąpił odwrót konsumentów od dóbr trwałego użytku. Przenieśli wydatki na usługi, a to także osłabiło niemiecką gospodarkę. Według analityków MFW te tymczasowe czynniki powinny ustąpić w ciągu najbliższego roku do dwóch lat.
Gorzej jednak, że gospodarka Niemiec zmaga się także z problemami strukturalnymi, które nie ustąpią same i wymagają reform, żeby poprawiły się średnioterminowe perspektywy wzrostu. Pierwszym jest powolny wzrost produktywności, a drugim, związanym z nim – starzenie się społeczeństwa, które w najbliższych latach gwałtownie przyspieszy. W ciągu najbliższych pięciu lat odsetek populacji w wieku produkcyjnym zmniejszy się o ponad 0,6 punktu proc. w porównaniu ze średnią z lat 2019-23. To dwa razy więcej niż przeciętnie w Unii Europejskiej i sześć razy więcej niż w USA.
O ile w ciągu minionej dekady liczbę ludności w wieku produkcyjnym w Niemczech zwiększali migranci, analitycy MFW przewidują, że fala migracyjna skończy się w ciągu najbliższych pięciu lat. Osoby z wyżu demograficznego odejdą na emerytury, a na każdego emeryta będzie przypadać mniej pracowników, czyli obniży się PKB na głowę. Jeśli nie będzie reform, pracowników czekają wyższe składki na ubezpieczenie społeczne, a emerytów niższe świadczenia. Zwiększy się popyt na usługi zdrowotne odciągając pracowników z innych branż. Niemcy powinny zadbać, by imigranci nadal napływali, ale nie ma pewności, czy to się uda.
Załamanie inwestycji publicznych
Konieczne jest również podjęcie prób zwiększenia podaży pracy kobiet, których pracuje o 2,3 mln mniej niż mężczyzn, a pięciokrotnie częściej są zatrudnione w niepełnym wymiarze godzin. Podniesienie produktywności możliwe jest także poprzez inwestycje w infrastrukturę publiczną, które w Niemczech są niewystarczające. Inwestycje publiczne spadły w latach 90. i od tego czasu ledwo wystarczają, by zrównoważyć amortyzację. W latach 2018-22 inwestycje publiczne brutto stanowiły w Niemczech zaledwie nieco ponad 2,5 proc. PKB, gdy Norwegii ponad 6 proc, a w Polsce – ponad 5 proc. PKB.
Dla pobudzenia inwestycji publicznych konieczne jest zwiększenie kompetencji samorządów lokalnych oraz wprowadzenie adresowanych do nich programów usług doradczych. Niemcy mogłyby zwiększyć finansowanie inwestycji publicznych poprzez reformę innych wydatków, mobilizację większych dochodów oraz zwiększenie limitów zadłużenia nawet o ok. 1 proc. PKB.
Ograniczenie biurokracji, która stanowi barierę zarówno dla inwestycji, jak i zakładania nowych przedsiębiorstw, jest także właściwą drogą do zwiększenia produktywności. Przykład? Uzyskanie pozwolenia na budowę lądowej farmy wiatrowej zajmuje w Niemczech około pięć do sześciu lat.
Niemcy pozostają także w tyle za innymi krajami UE pod względem usług internetowych dla przedsiębiorstw, w tym np. składania zeznań podatkowych. Zaledwie 43 proc. służb publicznych przyjmuje dane osobowe poprzez formularze elektroniczne, gdy w Unii średnia wynosi 68 proc. Analitycy MFW są przekonani, że Niemcy potrafią stawić czoła wyzwaniom i odbudować potencjał gospodarki.
Jacek Ramotowski
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL