O co chodzi z uczelnią Collegium Humanum? "To kuźnia partyjnych nominatów do spółek wydaje na masową skalę tanie dyplomy MBA" – czytamy w "Newsweeku". I robi to we współpracy z zagranicznymi uczelniami, które nie mają prawa nadawać stopni naukowych, bo… nie istnieją – pisze Renata Kim.
Co zwróciło uwagę dziennika?
W 2017 r. wchodzą w życie przepisy, które określają, że jednym z warunków, jakie powinien spełniać kandydat na członka rady nadzorczej w spółce Skarbu Państwa, jest "posiadanie stopnia naukowego, tytułu zawodowego, certyfikatu, złożenie odpowiedniego egzaminu lub ukończenie studiów Master of Business Administration (MBA)". Od 2022 r. dyplom MBA jest też potrzebny dyrektorom publicznych instytucji. Collegium Humanum powstaje w 2018 roku. Kształci kadry PiS, choć na szybki dyplom skusiło się także sporo polityków i samorządowców spoza PiS-u, np. prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, posłanka KO Aleksandra Gajewska czy radna Magdalena Roguska – czytamy.
Część absolwentów uczelni używa tytułu DBA, czyli Doctor of Business Administration, który w polskim prawie nie istnieje. Szkoła chwali się współpracą z wieloma prestiżowymi uczelniami, które – jak ustalił "Newsweek" – albo nie istnieją, albo nie mają uprawnień do kształcenia na poziomie wyższym ani nadawania stopni naukowych. To nie jest wykorzystanie luki w prawie. To przemyślane oszustwo opierające się na mistyfikacji – twierdzi chcący zachować anonimowość ekspert, z którym rozmawia "Newsweek".
W Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej czesne wynosi 78,5 tys. zł, w Akademii Leona Koźmińskiego 76,8 tys., a na Uniwersytecie Łódzkim 35,5 tys. W Collegium Humanum niespełna 10 tys. zł. – To cena wręcz dumpingowa, program realizowany w takiej cenie nie może cechować się wysoką jakością – mówi ekspert.
– Co mnie przeraża? Że w Collegium Humanum politycy i ich krewni uzyskują dyplomy MBA, ale nie wiemy, jakie są realne kwalifikacje tych absolwentów zasiadających w spółkach skarbu państwa – mówi. Dlatego – dodaje – potrzebne są regulacje w ustawie, które ograniczą możliwość dostępu do rad nadzorczych spółek skarbu państwa absolwentom niskojakościowych programów MBA.
Dziennikarka zapytała w Collegium Humanum, ilu absolwentów studiów MBA otrzymało dyplomy od czasu, gdy uczelnia zaczęła prowadzić takie studia, a także, na jakich zasadach CH wybiera swoje partnerskie uczelnie i czy obowiązują w nich jednakowe kryteria naboru, egzaminów i przyznawania dyplomów. Poproszono też o wyjaśnienie, czy warszawska uczelnia w jakikolwiek sposób sprawdza, jaką oferują jakość nauczania. "Zamiast odpowiedzi otrzymałam list od pełnomocnika uczelni, adwokata Dawida Biernata, który odbieram jako próbę zastraszenia. Mecenas zarzucił mi „prowadzenie polityki oczerniania jego Mocodawcy” i zasugerował, że planowany artykuł może go skłonić do „kolejnych działań sądowych” – pisze Kim.
Więcej w "Newsweeku".
KWS