Zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim: Policja zbyt blisko strefy 01

Wejście kilkunastu policjantów, z których część nagrywała zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika, mogło naruszyć zasady bezpieczeństwa w Pałacu Prezydenckim – twierdzą policyjni informatorzy „Rz”.
Zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim: Policja zbyt blisko strefy 01 - INFBusiness

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik spędzili w Pałacu Prezydenckim cały dzień przed zatrzymaniem ich przez policję w celu odbycia kary więzienia

Foto: PAWEŁ WODZYŃSKI/EAST NEWS

Policyjne wejście do Pałacu Prezydenckiego, by zatrzymać byłych szefów MSWiA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, budzi zastrzeżenia także w środowisku samych funkcjonariuszy policji oraz oficerów rządowej ochrony.

– Doszło do dekonspiracji pewnych obszarów systemu ochrony Pałacu – kilkunastu policjantów wprowadzono korytarzami do pomieszczeń, a nie byli uprawnieni, by tam wchodzić – mówi nam jeden z czynnych funkcjonariuszy. Do tego kilku z nich miało włączone kamerki nasobne – przeszli z nimi całą strefę Pałacu, utrwalając przebytą drogę.

– Nie wiadomo, co stało się później z nagraniami, czy zostały zgrane, kto później mógł mieć do nich dostęp i jak ktoś później może wykorzystać te nagrania – mówią nasi rozmówcy ze służb. I są pewni: szeregowi policjanci nie powinni być do Pałacu wpuszczani.

System ochrony Pałacu po takiej obecności nieuprawnionych funkcjonariuszy nie powinien pozostać w tej formie – twierdzą nasi rozmówcy.

A to niejedyne kontrowersje.

Zlokalizować skazanych BTS-ami

„Rzeczpospolita” potwierdziła informację, którą podaliśmy w piątek na rp.pl, że policja była tak zdesperowana, by zatrzymać Wąsika i Kamińskiego przed czwartkowym marszem PiS w Warszawie, że rozważano włączenie techniki operacyjnej, by namierzyć lokalizację Kamińskiego i Wąsika poprzez ich telefony komórkowe. Pomysł spalił na panewce, bo okoniem miał postawić się wiceszef komendy stołecznej Krzysztof Smela oraz szef techniki operacyjnej, którzy uważali, że nie ma podstaw do sięgania po takie narzędzia.

Pomysł, żeby uruchomić technikę, pojawił się w momencie, kiedy policjanci wpadli w konsternację, nie mając –stuprocentowej pewności, czy byli ministrowie istotnie są w Pałacu i co zamierzają dalej zrobić – były obawy, że zostaną wywiezieni do ośrodka prezydenckiego w Juracie.

10 stycznia, a więc dzień po nalocie na Pałac, komendant Smela złożył ponownie raport o przejściu na emeryturę. Policja zapewnia, że nie miało to związku ze sprawą zatrzymania Wąsika i Kamińskiego. Według naszych informacji tylko formalnie. Prywatnie miał uznać, że to przekroczenie uprawnień, w którym on uczestniczyć nie będzie.

Zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim: Policja zbyt blisko strefy 01 - INFBusiness analizy Jacek Nizinkiewicz: Jarosław Kaczyński liczy, że Donald Tusk się cofnie

PiS będzie siało zamęt polityczny, licząc, że wyborcy za destabilizację obarczą władzę. Czeka nas czas niepokoju i dezinformacji. Kroku w tył nie zrobi nikt.

Chroniona strefa „0”

Poważne wątpliwości pod kątem bezpieczeństwa osoby ochranianej, a także budynku ochranianego przez SOP, budzi samo wejście 14 policjantów, którzy zatrzymywali byłych posłów. Kamiński i Wąsik w chwili zatrzymania byli w pomieszczeniu na pograniczu strefy O/1. Pałac ma ok. 110 pomieszczeń, sam SOP zajmuje ok. 20, są też pokoje służby – wszystko podzielone na strefy dostępu – do strefy zero ma dostęp tylko kilka osób w SOP, najbardziej zaufanych.

O niektórych pomieszczeniach Pałacu nie mają prawa wiedzieć zwykli funkcjonariusze ochrony – jest to obiekt szczególnego znaczenia. A jednak weszło tam kilkunastu policjantów.

W poniedziałek „GW” ujawniła, że w akcji wzięli udział osobiście dwaj zastępcy komendanta Służby Ochrony Państwa – pułkownicy Krzysztof Król i Bartłomiej Hebda (to były wieloletni szef ochrony prezydenta Dudy). Byli ministrowie mieli przebywać w pokojach gościnnych prezydenta, ale tam wejść policja nie mogła. „Hebda powiedział szefowej Kancelarii Prezydenta Grażynie Ignaczak-Bandych, by poprosiła na dół Kamińskiego i Wąsika, bo ma dla nich informacje od komendanta służby.

Ignaczak-Bandych poszła po polityków do apartamentu i przyprowadziła ich do pokoju szefa gabinetu prezydenta Marcina Mastalerka, gdzie czekali SOP-owcy. Gdy Wąsik z Kamińskim zeszli, płk Król opuścił gabinet i po chwili wrócił w towarzystwie policji – napisała „Wyborcza”.

Są wątpliwości, czy fortel z wyciągnięciem eksministrów na dół spełniał zasady bezpieczeństwa osoby ochranianej. Gabinet Mastalerka i gabinet prezydenta Dudy są bowiem połączone sekretariatem. Z sekretariatu wchodzi się na prawo do prezydenta, na lewo – do ministra Mastalerka. To dowodzi, że mogła być to strefa chroniona.

– Doszło do bezprecedensowej sytuacji, kiedy cała ochrona okazała się wroga wobec ochranianego – mówi „Rz” jeden ze znawców tych kwestii.

Służba Ochrony Państwa nie odpowie na nasze pytania

„Z uwagi na niejawny charakter wykonywanych zadań, wszelkie informacje na temat podjętych czynności podczas przytoczonego przez Panią Redaktor zdarzenia i okoliczności temu towarzyszących, zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych, nie powinny być udostępniane” – odpowiada nam zespół prasowy SOP.

Wody w usta nabiera też policja. – Nasze stanowisko jest opublikowane na stronie internetowej. Uważamy, że wszystkie czynności podjęte w sprawie przez policjantów były zgodne z obowiązującymi przepisami i poszanowaniem godności osób zatrzymywanych. I że nie ma żadnych wątpliwości, że funkcjonariusze działali na podstawie obowiązujących przepisów i w granicach prawa. Ponieważ prokuratura wszczęła śledztwo, nie mogę udzielać żadnych szczegółów – mówi nam Marta Gierlicka, rzeczniczka Komendy Stołecznej Policji, i odsyła nas z pytaniami do prokuratury. Komunikat KSP zapewnia, że „na potrzeby postępowania zostanie udostępniona całość materiałów z wykonanych czynności”.

Jacek Siewiera, szef BBN, w TVN24 mówił, że „rozkazy dowódców Służby Ochrony Państwa, policji, były wykonywane zgodnie z zasadami użycia funkcjonariuszy – jako narzędzia”. A od momentu wydania postanowienia sądu o doprowadzeniu skazanych do zakładu penitencjarnego procedura odbyła się prawidłowo i „była realizowana w sposób spokojny, merytoryczny”.

W piątek prokuratura wszczęła śledztwo pod wstępnym kątem nadużycia uprawnień przez funkcjonariuszy służb (zawiadomienie złożyli posłowie PiS). W tej sprawie nic nie jest przesądzone.

– Gromadzimy materiały z policji, SOP i Kancelarii Prezydenta, w tym nagrania z kamerek nasobnych policjantów. To wszystko, co dziś możemy powiedzieć – ucina pytania prok. Szymon Banna, rzecznik warszawskiej prokuratury.

Источник

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *