Elon Musk wielokrotnie wypowiadał się o zagrożeniach, jakie dla ludzkości niesie AI i robotyzacja. Czyżby to właśnie w jego fabryce pierwszy robot się zbuntował? Inżyniera, który chciał przeprogramować jego sąsiadów, złapał szczypcami do karoserii i zaczął szarpać jak lalką, zostawiając wokół krwawy ślad.
– Istnieje możliwość, powyżej 0 proc., że sztuczna inteligencja zabije nas wszystkich, dlatego tak ważne jest spotkanie i rozmowa na temat jej przyszłości, bo jest to także przyszłość cywilizacji – powiedział Elon Musk. Tak niedawno mówił miliarder podczas spotkania Big Techów w sprawie AI. Nie jest też tajemnicą, że CEO Tesli podchodzi dość lekceważąco do przepisów BHP. Zmiażdżone ręce i nogi, a niekiedy amputacje, porażenia prądem, urazy głowy i oczu oraz jeden zgon – ponad 600 niezgłoszonych wypadków przy pracy w kosmicznej firmie Muska SpaceX wykazało śledztwo Reutersa. Pracownicy płacą zdrowiem za marzenie miliardera o podboju kosmosu i założeniu pierwszej kolonii na Marsie.
Najwyraźniej ten "trend" dotarł także do teksańskiej fabryki samochodów elektrycznych, w których co najmniej 1 na 20 pracowników uległ wypadkowi w miejscu pracy (według danych za 2022 rok, a warto wspomnieć, że zapewne nie wszystkie przypadki zostały zgłoszone. Średnia dla branży to 1 na 30). Jak opowiadało w tym przypadku dwóch świadków, cytowanych przez "Daily Mail", maszyna zaprojektowana do chwytania i przenoszenia świeżoodlanych aluminiowych części Tesli złapała inżyniera za ramię. Zajmował on się dwoma pobliskimi uszkodzonymi robotami.
"Zbuntowane" urządzenie wbiło mu szczypce w plecy i ramię, wokół którego na podłodze szybko rosła plama krwi. Świadkowie użyli przycisku awaryjnego, by odciąć zasilanie i w ten sposób uwolnili pracownika ze "szponów robota". Tesla zaznaczyła w raporcie do śledczych, że inżynier nie potrzebował zwolnienia lekarskiego (ale warto wspomnieć, że tu gra toczy się o lukratywne ulgi podatkowe w Teksasie, które Bloomberg oszacował na 60 mln dolarów).
Tesla pracuje pełną parą na trzy zmiany, tak że fabryka wypuszcza samochody 24 godziny na dobę. W końcu ich szefem jest "Szybki Elon", bo taki przydomek zyskał Musk.
Do amerykańskich organów regulacyjnych spływa coraz więcej raportów odnośnie do wypadków związanych ze zautomatyzowaniem procesów produkcyjnych. Wśród nich można wymienić obrażenia spowodowane przez roboty wysyłkowe w Amazonie, mylące się autonomiczne samochody czy nawet roboty szachowe, które stosowały przemoc psychiczną.
Nagminne wypadki w fabryce Tesli
Jak twierdzą prawnicy reprezentujący byłych pracowników fabryki Tesli, liczba wypadków, podobnie jak w przypadku SpaceXa została zaniżona. Dotarli m.in. do rodziny pracownika budowlanego, który zmarł przy budowie Gigafabryki o powierzchni 2 tys. arów. Z raportu wynika, że powodem śmierci był udar.
LIsta wypadków obejmuje całą gamę urazów od zadanych tępym narzędziem, skecenia, skaleczenia, złamania spowodowane przez zaczepienie się o maszyny, czy choroby wynikające z kontaktu z substancjami toksycznymi tj. amoniak. Jeden pracownik przebywał na zwolnieniu ponad 4 miesiące, po tym jak w sierpniu jadący wózek uderzył go w nogę. 85-dniowej rehabilitacji wymagała osoba, które została uderzona w głowę "metalowym przedmiotem". Firma miała też ukrywać wypadki przy pracy pod dość enigmatycznym terminem "osobistych" przypadków. Celem było obejście prawa.
Szkolenia BHP mają polegać na wysłaniu pliku PDF za pomocą wiadomości na WhatsAppie.
W związku z tym organizacja Workers Defence Project złożyła skargę do amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa i Higieny Pracy.
Tesla oczywiście broni się, że doniesienia są przekłamane. Jednak nawet te ujawnione dane pokazują jasno, że dochodzi tu do większej liczby wypadków (i to wypadków, które są na tyle poważna, że wymagają zwolnienia lekarskiego) niż w przypadku innych fabryk z branży motoryzacyjnej.