Magdalena Auzbiter
Powrót wyjazdów służbowych oznacza także powrót wydatków z nimi związanych. To nie jest dobra informacja w chwili, gdy firmy muszą radzić sobie z wieloma skutkami trwającego kryzysu gospodarczego. Rosnące ceny dotyczą także kosztów podróży – noclegi, paliwo, bilety lotnicze, wyżywienie.
Ciężko może być walczyć z cenami tych wszystkich produktów lub usług, ale możliwym do wprowadzenia rozwiązaniem, które pozwoli „obniżyć” koszty podróży służbowych i ich obsługi jest automatyzacja całego procesu – w większości przypadków pracownicy przez rezerwacją hotelu lub lotów musi otrzymać odpowiednią akceptację. Jest to jednak czas w „próżni”. W takim wypadku średni czas potrzebny na zaplanowanie, rezerwację i rozliczenie podróży to 3,5 godziny.
Po zastosowaniu automatyzacji tych działań cały proces można skrócić o godzinę. W skali miesiąca i dla firmy zatrudniającej wielu „wyjazdowych” pracowników, to wielka skala. W tym czasie każdy z nich może wykonywać swoje standardowe obowiązki.
– To ogromna oszczędność zarówno dla pracownika, który może ten czas poświęcić na inne zadanie, jak i dla pracodawcy, który nie musi akceptować każdego wyjazdu. Można pomyśleć: „to przecież tylko kilkadziesiąt minut różnicy w skali całego miesiąca”. Jednak w przypadku firm, które zatrudniają setki czy tysiące pracowników podróżujących kilka razy w miesiącu, suma tych „kilkudziesięciu minut” przekłada się na tysiące utraconych godzin pracy – mówi Maciej Stopierzyński, współzałożyciel WorkTrips.com.
Według Global Business Travel Association (GBTA) 2019 r. zakończył się wydatkami na wyjazdy na poziomie 1,4 bln dolarów. W 2020 r. wyniosły one zaledwie 661 mld dolarów, czyli aż 53,8 proc. mniej. Był to cios, z jakim branża nie miała wcześniej do czynienia. Zdaniem GBTA do poziomu 1,4 bln dol. rynek będzie w stanie powrócić dopiero w 2026 r.