Reprezentacja Polski doznała pierwszej porażki w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. Przegrana 2:3 z Tajlandią nieco komplikuje szanse Biało-Czerwonych na zdobycie biletów do Paryża. Choć trudno po takich spotkaniach szukać wielkich pozytywów, to z pewnością wejście Martyny Czyrniańskiej mocno podbudowało wracającą po kontuzji 19-latkę.
Reprezentacja Polski z impetem rozpoczęła turniej kwalifikacyjny do igrzysk, wygrywając ze Słowenią, Koreą Południową oraz Kolumbią. Po trzech triumfach przyszła jednak nieoczekiwana porażka z Tajlandią. Rywal z Azji, który przed spotkaniem ugrał w Łodzi zaledwie jednego, w środowy wieczór pokonał Biało-Czerwone 3:2, sprawiając sporo zamieszania przed ostatnimi spotkaniami.
Falujący występ Polek
Mecz z Tajlandią miał być kolejnym pewnym zwycięstwem trzymającym Polski na czele tabeli turnieju kwalifikacyjnego. Nieoczekiwanie zespól Danaia Sriwatcharametakuli rozpoczął spotkanie od zwycięskiego seta. Nawet jeśli później został potężnie zdominowały przez Biało-Czerwone (Polki wygrały seta 25:7), to zdołał podnieść się i doprowadzić do tie-breaka. W nim Tajki wykorzystały problemy w zespole gospodyń i pokonały faworytki sprawiając wielką sensację.
Po meczu Polki same niedowierzały w to, co się wydarzyło. Potrzebowały trochę czasu, aby zdać sobie sprawę z porażki i wyjść do mediów. Agnieszka Korneluk podkreśliła, że przy pewnej formie jej zespołu, wynik byłby prawdopodobnie inny. Zawodniczki miały świetne momenty, podczas których Tajlandia nie miała argumentów, lecz podobnie jak w poprzednich meczach, tak i w tym znów do gry brązowych medalistek VNL 2023 wdarły się falowania formy.
– Ostatnio często gramy falami. Potrafimy grać bardzo dobrze, jak i oddać przeciwnikowi prowadzenie, by następnie szukać swojego stylu gry. Gdy grałyśmy na swoim poziomie, to tajki nie prezentowały się tak dobrze – powiedziała Korneluk. – Wszystko jest w naszych rękach i nogach. Sytuacja jest o wiele trudniejsza, ale jeszcze jesteśmy w stanie to zrobić – dodała o walce w o bilety na IO środkowa kadry.
Niespodziewana gra reprezentacji Tajlandii
Stefano Lavarini często rotował zawodniczkami podczas spotkania. Szukał rozwiązania na nieskuteczność. Z tego powodu szybko zrezygnował z Olivii Różański, decydując się na Martynę Czyrniańską. Młoda zawodniczka nie dostawała wcześniej zbyt wielu szans do gry. W pierwszych meczach w ogóle nie występowała, gdyż podczas kontuzji Moniki Gałkowskiej pełniła funkcję awaryjnej drugiej atakującej. Nowa zawodniczka Eczacibasi Stambuł podkreśliła klasę rywalek, które prezentowały niewygodny styl.
– Tajki to inny zespół niż te, z którymi grałyśmy wcześniej. Na początku nie mogłyśmy się w tym odnaleźć. Grały bardzo kombinacyjnie, nie mogłyśmy dobrze ustawić bloku. W drugim secie znalazłyśmy na to sposób i było to widać po wyniku. Tajki zmieniły nieco grę. Prezentowały się dobrze w systemie blok-obrona – powiedziała Czyrniańska.
Martyna Czyrniańska ze świetnym wejściem
Czyrniańska skończyła mecz z 17 punktami oraz solidną skutecznością w ataku sięgającą 62 procent. Biorąc pod uwagę przebieg meczu, 19-latka mocno „zaplusowała” sobie u Stefano Lavariniego, który nie chciał zbytnio wypowiadać się na temat indywidualnej dyspozycji zawodniczki ani możliwej zmiany w wyjściowym składzie na mecz z Niemkami. Sama siatkarka, która z powodu kontuzji mięśni brzucha, nie wystąpiła w mistrzostwach Europy, podkreśla, że czuje się gotowa na mocną grę i wsparcie koleżanek. Dodała, że największy kłopot nie dotyczył fizycznego powrotu do zdrowia, a przełamania bariery psychicznej.
– Czuję się bardzo dobrze. Pozbyłam się wszystkich bóli z tej kontuzji. Największa praca dotyczyła sfery mentalnej. Jestem świeża, dziewczyny już sporo grały, więc starałam się wnieść dobrą energię. Z Tajlandią to jednak nie wystarczyło – powiedziała „Czyrna”. – Jedyna wytyczna to była: „graj odważnie, nie patrz na wynik”. Dodatkowo otrzymał parę wskazówek co do obrony, jednakże trudno było obronić ataki Tajek – dodała była zawodniczka Chemika Police o tym, co przed wejściem na boisko powiedział jej Lavarini.
Vital Heynen znów na przeszkodzie
Czwartek jest dniem przerwy podczas turnieju. W piątek 22 września, Polki wznowią walkę o igrzyska meczem z Niemkami Vitala Heynena, które w środę to ostatniej piłki męczyły się o zwycięstwo ze Słowenią. Ostatecznie w starciu byłych selekcjonerów polskiej kadry pań (Marco Bonitta) i panów, górą 3:2 był ten drugi.
– Najważniejsze to skupić się nad tym, co przed nami. Będzie chwila rozmowy, ale myślę, że po niej zostawimy już ten mecz i skupimy się wyłącznie na Niemkach – zakończyła rozmowę z mediami po meczu Czyrniańska.
W tabeli turnieju Polska zajmuje czwarte miejsce. Prowadzą Włoszki przed Amerykankami i Niemkami. Wszystkie trzy ekipy mają komplet zwycięstw.