Serwisy Publicystyka e-Wydanie e-Wydanie Zaloguj Reklama Reklama
Dziesięć lat od śmierci Jana Kulczyka. Jego osiągnieć nie powtórzył nikt Jan Kulczyk budził kontrowersje, ale w biznesie i nie tylko działał z niesamowitym rozmachem oraz skutecznością. Dotychczas w Polsce nikt go pod tym względem nie wyprzedził.
Jan Kulczyk
Marcin Piasecki
Reklama
Jedna strona: wizjoner, przedsiębiorca o niezwykłej intuicji i efektywności, mecenas nauki oraz sztuki. I oczywiście najbogatszy Polak. Druga strona: gracz, który umiejętnie funkcjonował na granicy biznesu publicznego i prywatnego, potrafił wykorzystać słabości państwa do budowy swojego imperium, a jego działania w sferze społecznej były jedynie dźwignią do robienia interesów.
Reklama Reklama
Który wizerunek Jana Kulczyka jest autentyczny? Im więcej czasu mija od jego odejścia, tym bardziej wyraźne stają się kontury tego pierwszego obrazu. Postać nietuzinkowa, choć popełniająca błędy, do czego zresztą sam się przyznawał. Co więcej, trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby polscy przedsiębiorcy bardziej przyjęli niektóre metody działania Kulczyka, ich biznesy mogłyby być silniejsze. A może w wielu aspektach, także społecznych, po prostu ważniejsze i bardziej obecne w świadomości Polaków.
Dlaczego Jan Kulczyk wyprzedzał innych?
Kulczyk umiał dostrzegać specyfikę danego okresu, wyprzedzić o kilka kroków rzeczywistość i odnajdować się w swojej ulubionej roli pioniera. Tak było na początku polskiej transformacji, na przełomie lat 80. i 90., na progu jego wielkiej kariery biznesowej. Z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się to może dość proste, ale trzeba było umieć wyciągnąć wnioski z faktu, że Polskę czeka skok w kapitalizm. To oznaczało nadchodzącą falę prywatyzacji nieefektywnych państwowych firm, wzbogacenie społeczeństwa, które na przykład zacznie kupować samochody, oraz rozwój różnorodnej infrastruktury – od telekomunikacyjnej po energetyczną i drogową. Kulczyk był obecny wszędzie i niemal zawsze potrafił skorzystać z nadarzających się okazji biznesowych.
Swoją drogą, obecnie Polska również jest miejscem ogromnych zmian. Nieustanna rozbudowa infrastruktury, transformacja energetyczna, rewolucja technologiczna, inwestycje w bezpieczeństwo. Czy na tych procesach z impetem rozwija się niepaństwowy polski biznes? Przykład z brzegu: farmy wiatrowe na Bałtyku, które tworzą się na naszych oczach jako nowy segment energetyki. Najpoważniejszym polskim prywatnym graczem w tych inwestycjach jest… założona przez Jana Kulczyka Polenergia, obecnie będąca własnością jego córki Dominiki. Ale patrząc szerzej: czy polscy przedsiębiorcy potrafią wykorzystać szansę, tak jak kiedyś czynił to Jan Kulczyk? Trudno oprzeć się wrażeniu niedosytu. Czego teraz brakuje, a czego nie brakowało Kulczykowi?
Reklama Reklama Reklama
Strategie najbogatszego Polaka
W jego przypadku wizja, nawet w obliczu trudności, była zastępowana przez nową wizję. Znamienna jest historia podupadającego poznańskiego Lecha, Browary Wielkopolski, który Kulczyk nabył w 1993 roku. Ówczesna polityka polskiego rządu polegała na zapobieganiu zakupowi polskich browarów przez dużych międzynarodowych graczy. Szybko jednak to się zmieniło i Kulczyk zrozumiał, że ze swoim Lechem nie ma szans w rywalizacji z gigantami zdobywającymi największych polskich producentów piwa. Znalazł partnera, który podobnie jak on był na biznesowym „musiku” – potężny południowoafrykański koncern SABMiller, który mógł wydawać pieniądze poza RPA jedynie na inwestycje i mocno ich poszukiwał. Dalszy bieg tej historii to wejście SABMiller do Lecha, zakup Browarów Tyskich i powstanie Kompanii Piwowarskiej. Kulczyk wyszedł z polskich browarów na
Źródło