Członkowie Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego, wygodnie usadowieni w pluszowych fotelach, mogli w czwartek spokojnie debatować nad tym, czy podjąć dziś zdecydowane działania, czy zatrzymać się na chwilę, delektując się chipsami krewetkowymi lub kanapkami z czerwonym kawiorem. Nagle stanęli przed przerażającym dylematem. Jak polityka pieniężna powinna zareagować na to? Czy istnieje w ogóle odpowiednia odpowiedź na zmieniającą się sytuację?
/ 123rf.com / 123RF/PICSEL
Poza powszechnym oczekiwaniem, że EBC ponownie obniży stopy procentowe w czwartek, istnieje wiele ważnych pytań, które prawdopodobnie rozważają bankierzy centralni . Ich spostrzeżenia mogą okazać się równie kluczowe, jak w 2012 r. Czy polityka pieniężna może złagodzić nowe wstrząsy, a jeśli tak, to w jaki sposób? Czy mandat banku centralnego powinien zostać rozszerzony jeszcze raz? Zwłaszcza w obliczu przyszłości pełnej niepewności.
Z perspektywy czasu idylliczny scenariusz pozostaje widoczny. Trwa od czerwca ubiegłego roku, kiedy EBC zainicjował cykl obniżek stóp procentowych. Przez kilka miesięcy funkcjonował w poczuciu znacznego komfortu. Cykl łagodzenia miał miejsce w obliczu spadającej inflacji (która osiągnęła 2,2% w marcu), prognoz wskazujących na powrót do celu w ciągu czterech do pięciu lat, stabilizacji oczekiwań inflacyjnych na poziomie około 2% i oznak, że gospodarka strefy euro stopniowo wychodzi z szoku wywołanego kryzysem energetycznym. Ponadto inflacja w usługach zaczęła powoli, ale systematycznie spadać.
Niektórzy członkowie Rady Prezesów sugerowali na ostatnich spotkaniach, że nadszedł czas, aby zastanowić się, kiedy wstrzymać cięcia, powołując się na niepewność związaną ze wzrostem płac, wciąż szalejącym wzrostem cen usług i rosnącą inflacją krajową. Jednak było oczywiste – niezależnie od tego, czy zdecydują się na wstrzymanie, czy wybiorą kolejną obniżkę o 25 punktów bazowych – że nie będzie to decyzja wywołująca znaczące kontrowersje, co najwyżej generująca debatę akademicką. Trajektoria była oczywista. Tempo – moderato cantabile .
Reklama
EBC, inflacja, obniżki stóp procentowych: pojawienie się horroru
Słuszność zarówno kierunku, jak i tempa łagodzenia polityki pieniężnej zostały potwierdzone przez najnowsze prognozy pracowników Eurosystemu. Przesunęli oni harmonogram osiągnięcia celu inflacyjnego z 2025 r. na 2026 r. w porównaniu z poprzednią oceną z grudnia ubiegłego roku, głównie z powodu rosnącej inflacji cen energii. Należy również pamiętać, że stopy procentowe zostały obniżone o 75 punktów bazowych pomiędzy prognozami. Jeśli po trzech latach intensywnych wysiłków cel wydaje się być w zasięgu ręki, to debatowanie, czy powinien on wynosić 2,2 czy 2 procent, byłoby czystą ekstrawagancją.
Niemniej jednak było oczywiste – i ta projekcja również wskazywała – że polityka pieniężna staje się mniej restrykcyjna. Dlatego po posiedzeniu w marcu – kiedy EBC ponownie obniżył stopę depozytową do 2,5%, co łącznie dało redukcję o 150 punktów bazowych – można było rozsądnie założyć, że wstrzyma się w kwietniu. Przynajmniej na jakiś czas.
Tymczasem sytuacja członków Rady Prezesów EBC przypomina sytuację kogoś, kto z miską przekąsek w ręku zaczyna oglądać drugi sezon „The Last of Us”. Nagle, z wygodnego fotela lub kanapy, zostają wciągnięci w krainę horroru. Mają tylko czas, aby zobaczyć, jak przekąski (lub kanapki) lądują na podłodze, już po drugiej stronie. Polityka pieniężna staje teraz w obliczu dwóch fundamentalnych i pilnych wyzwań. Czy będzie w stanie im sprostać, a jeśli tak, to w jaki sposób?
Pierwsze wyzwanie jest wywołane wojnami handlowymi zainicjowanymi przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Drugie wiąże się z koniecznością wzmocnienia zdolności obronnych Unii Europejskiej przed agresywnymi działaniami Rosji. Pierwsze będzie miało wieloaspektowy wpływ na gospodarkę światową i trendy inflacyjne występujące w jej obrębie. Drugie dotyczy polityki fiskalnej rządów europejskich i konsekwencji impulsów fiskalnych na wzrost w porównaniu z inflacją.
Niepewność wokół wojen handlowych: twierdzenia Trumpa mają znaczące implikacje
Czego się do tej pory nauczyliśmy? Jeśli chodzi o wojny handlowe, ekonomiści zgadzają się, że cła USA prawdopodobnie spowodują niższą inflację na świecie (choć wzrosną w USA) i utrudnią wzrost gospodarczy. Wyzwaniem jest to, że zamieszanie charakteryzujące politykę prezydenta USA uniemożliwia formułowanie prognoz, które pozostają ważne dłużej niż dzień lub dwa. Oznacza to, że jesteśmy ograniczeni do ogólnego zrozumienia zjawisk, a nie precyzyjnych szacunków ich konkretnych skutków.
Przypomnijmy – Donald Trump nałożył na początku kwietnia, w „Dzień Wyzwolenia”, tak zwane wzajemne cła na niemal wszystkie kraje, przy czym Unia Europejska stanęła w obliczu 20% cła, które później zostało zawieszone na 90 dni. Jednak wprowadził 10% cło zarówno na Unię, jak i inne gospodarki, wraz z 25% cłem na import, w tym stal, aluminium i samochody z Unii. To jest zakres naszej obecnej wiedzy, chociaż wszystko może się jeszcze zmienić, zanim Rada Prezesów EBC podejmie decyzję w czwartek.
„Rosnące napięcia w handlu światowym wprowadzają niepewność do perspektyw inflacyjnych w strefie euro. Ogólna eskalacja napięć w handlu mogłaby obniżyć wartość euro i podnieść koszty importu, wywierając tym samym wzrost