Kradzież diamentów, kolekcjonerskich monet i blisko 2 milionów złotych w gotówce – to spektakularne skoki mijającego roku. Sprawcy wpadali, ale łupy często znikały.
Sprawców napadu w Warszawie zatrzymano, ale diamenty przepadły
Grażyna Zawadka
Nie było skoków stulecia, jednak miały miejsce napady, rozboje i kradzieże, które odbiły się szerokim echem, a sprawcom przyniosły znaczące korzyści. Jedni wpadli, inni pozostają nieuchwytni, ale łupy rzadko udawało się odzyskać.
Gruzińskie gangi urządzały napady głównie w Warszawie
Wśród najbardziej spektakularnych wymienić należy skok na diamenty o wartości 110 tys. euro, należące do belgijskiej firmy jubilerskiej CMR Diamonds NV. Wszystko rozegrało się w lipcu tego roku, w dzień, w centrum Warszawy. Cenny towar, schowany w skórzanej torbie, przewoził kierowca-konwojent firmy. Zatrzymał się na chwilę przy ul. Mokotowskiej, by wypłacić pieniądze. To wystarczyło szajce złodziei. Przebili szpikulcem oponę w samochodzie, a kiedy konwojent wrócił i zabrał się za zmianę koła, przekonany, że złapał gumę, ukradli mu z auta torbę z diamentami, 10 tys. euro, wagę jubilerską i uciekli.
Pomógł monitoring, który utrwalił przebieg zdarzenia i wizerunki sprawców – czuli się tak pewnie, iż nie byli zamaskowani. Okazało się, że skoku dokonali trzej Gruzini – 28-letni Giorgi G., 24-letni Mukhran M. i 40-letni Demna B. Kiedy wpadli, łupu już nie mieli. – Sprawa pozostaje w toku, jest trzech podejrzanych, diamentów dotychczas nie odzyskano – przyznaje prok. Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
To była zorganizowana kradzież – sprawcy obserwowali ofiarę, a po kradzieży diamenty – jak przypuszczają śledczy – przekazali komuś wyżej w hierarchii grupy. Trzech Gruzinów namierzyli stołeczni policyjni wywiadowcy, gdy na podziemnym parkingu galerii handlowej w golfie czatowali na kolejne ofiary.
Głośno było również o zuchwałym rozboju i kradzieży gotówki na ul. Koszykowej 49a, w kwietniu, w centrum stolicy. Mężczyzna wychodził z kamienicy, napastnicy podbiegli od tyłu, uderzyli go w głowę, pobili i wyrwali torbę z pieniędzmi – łącznie 1 mln 727 tys. zł. Wkrótce wyszło, że napad był jednym z wielu dokonanych przez gang złożony z trzech Gruzinów i Ukraińca. Obecnie wszyscy siedzą, ostatnio sąd przedłużył im areszt do marca 2025 r.
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ursynów do śledztwa w tej sprawie dołączyła kilka innych z kraju. – Zlecone zostały opinie z zakresu daktyloskopii, osmologii, biologii i antroposkopii – wskazuje prok. Piotr Skiba.
Gang rabował pieniądze i monety kolekcjonerskie
W czerwcu na parkingu pod kantorem przy ul. Puławskiej 427 w Warszawie doszło do napadu na dwóch konwojentów przewożących pieniądze właściciela kantoru. Jednego z konwojentów sprawcy uderzyli w twarz i dusili. Ukradli 7 tys. dolarów i 162 tys. zł. Wpadli, bo w pobliżu byli policjanci, którzy ruszyli w pościg. Łup odzyskano.
Miesiąc wcześniej w Żarach ten sam gang, który dokonał napadów na Koszykowej i Puławskiej w Warszawie, właścicielowi kantoru ukradł 657 tys. zł. Autem na austriackich numerach sprawcy stuknęli pojazd konwojentów, wybili szybę i – jak wynika z zarzutów – „używając kilofów, przełamał zabezpieczenie tzw. bezpiecznych toreb, w których umieszczone były pieniądze”.
Już w lutym 2022 r. w Staszowie (powiat piotrkowski) ta sama grupa wiertłem skruszyła szyby w samochodzie, kradnąc 150 srebrnych monet „Kanadyjski Liść Klonu”, 75 „Australijski Kangur” (bita z czystego srebra przez najstarszą mennicę, najsłynniejsza moneta bulionowa w Australii) i 25 monet „Wiedeński Filharmonik” – wartych wtedy 31 tys. zł.
Po skokach uciekali samochodami na fałszywych numerach. Używali podrobionych dokumentów
Nie wszyscy wpadali. Do dziś tajemnicą jest, kto w październiku przy ul. Wilczej w Warszawie ukradł 250 tys. euro (ponad 1 mln zł). Zamaskowani napastnicy podbiegli do samochodu pracownika kantoru (obywatela Ukrainy), także wybili szybę i zgarnęli torbę z gotówką. Mimo obławy złodzieje się rozpłynęli. – Sprawa pozostaje w toku, nie ustalono sprawców i nie odzyskano pieniędzy – mówi prok. Skiba.
Takich zuchwałych kradzieży dokonują głównie w Warszawie gruzińskie zorganizowane grupy przestępcze. – Sprawcy są cierpliwi, obserwują ofiary, zaczajając się pod kantorami. – Przebijają opony w samochodach – szpikulcem, nożem, prętem. Kierowca wysiada, oni kradną pieniądze – mówią nam policjanci.
Jak pisała „Rzeczpospolita”, według rozpracowania operacyjnego służb do Polski przyjechało kilku tzw. worów w zakonie – ci mogą organizować skoki i przejmować łupy. – Wor w zakonie to książę złodziei. Mogą kierować dużymi napadami – mówi nam znawca Kaukazu. – Takie zorganizowane grupy działają też w innych krajach Europy.