Polski sektor rybołówstwa, choć kurczy się w dynamicznym tempie, nadal zatrudnia blisko 2,5 tys. osób pracujących na ok. 800 statków rybackich. Czasy „dorszowego eldorado” już dawno się jednak skończyły, a Bałtyk coraz częściej jest postrzegany jako obszar rozwoju morskich farm wiatrowych, a nie połowów. Fundacja Instrat w swoim raporcie zastanawia się, czy energetyka wiatrowa stworzy miejsca pracy dla rybaków pozbawionych łowisk. Perspektywy nie są jednoznaczne – polskim rybakom nie będzie łatwo się przekwalifikować.
/123RF/PICSEL
Do roku 2040, 8 proc. powierzchni polskiej części Bałtyku zajmą morskie farmy wiatrowe, które są konieczne dla powodzenia transformacji energetycznej – zwraca uwagę Fundacja Instrat w swoim raporcie „Niespokojny Bałtyk”.
Problemy polskich rybaków rosną z roku na rok
Głównym problemem rybaków nie są powstające farmy wiatrowe, a raczej przełowienie i pogarszający się stan morskiego środowiska.
„Czasy tzw. dorszowego eldorado należą do przeszłości, a malejące połowy są opłacalne wyłącznie dla dużych jednostek rybackich. Te z kolei, to zdecydowana mniejszość statków rybackich na Bałtyku” – eksperci przekonują, że choć rozwój morskiej energetyki wiatrowej wpływa na sektor rybołówstwa np. poprzez zajmowanie lub utrudnianie dostępu do łowisk, to morska energetyka wiatrowa nie jest główną przyczyną jego złej kondycji. Największe problemy sektora spowodowane są czynnikami ekosystemowymi, takimi jak zmiana klimatu, malejąca populacja ryb czy rosnąca temperatura wody.
Reklama
Rybacy będą wspierać morską energetykę? Nie będzie łatwo
„Ważna będzie możliwość uwzględnienia polskich statków rybackich jako potencjalnych usługodawców dla sektora zielonej energii. Rybołówstwo jest dziś w słabej kondycji, a inwestycje w rozwój morskich farm wiatrowych na Bałtyku mogą być ważną pomocą i szansą na przyszłość dla sektora rybackiego” – komentuje cytowany przez Instrat Marcin Jodko, armator z Ustki i prezes Krajowej Izby Producentów Ryb.
Dodajmy, że w ramach porozumienia na rzecz morskiej energetyki wiatrowej negocjowana są rekompensaty dla rybaków, którzy ucierpią w wyniku budowy farm wiatrowych, ale nie to jest dla rybackiej branży najważniejsze. Bardziej istotne będzie „zagospodarowanie” potencjału porzucających połowy załóg i ich pływających jednostek.
Instrat przypomina, że rozwój morskiej energetyki wiatrowej ma wykreować 63 tys. miejsc pracy. Eksperci twierdzą jednak, że w bardzo ograniczonym stopniu będą one dostępne dla rybaków ze względu na ich zaawansowany średni wiek, inne kwalifikacje zawodowe czy brak dostatecznej znajomości języka angielskiego. Z analiz wynika, że główne perspektywy zatrudnienia, to praca na statkach obsługujących morskie farmy wiatrowe.
„Dodatkowe trudności zawodowe stwarzają wymogi dotyczące szkoleń i certyfikatów potrzebnych do pracy na morzu w sektorze offshore. W obliczu niepewności zatrudnienia, trudno jest pozyskiwać te kompetencje na własną rękę – wyjaśnia Piotr Siwiński, analityk ds. morskiej energetyki wiatrowej Fundacji Instrat.
Sprawiedliwa transformacja? Górnicy korzystają ze wsparcia; co z rybakami?
Unia Europejska zapewnia hojne finansowanie dla pracowników z regionów i branż objętych transformacją energetyczną. Służy temu tzw. Mechanizm Sprawiedliwej Transformacji – przypomina Instrat. Fundusze na sprawiedliwą transformację płyną dziś w Polsce do regionów węglowych. W przyszłości jednak ten proces może rozszerzyć swój zakres. „Pozyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych również musi brać pod uwagę potrzeby społeczności sąsiadujących z daną infrastrukturą” – apelują eksperci.
***
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL