Iga Świątek nie zakwalifikowała się do półfinałów WTA Finals 2025. Polska zawodniczka uległa Amerykance Amandzie Anisimovej w potyczce bezpośrednio decydującej o promocji w zawodach w Rijadzie.
Większość fanów tenisa z pewnością zachowało w pamięci ten kluczowy pojedynek, w którym zmierzyły się te dwie tenisistki. W roku 2025 doszło bowiem do meczu Igi Świątek i Amandy Anisimovej w chyba najważniejszym starciu w ciągu roku – a konkretnie, w finale Wimbledonu. Ten wielkoszlemowy sprawdzian perfekcyjnie zdała Polka, która… dosłownie zmiotła Amerykankę z londyńskiego kortu trawiastego, wygrywając finał 6:0, 6:0.
WTA Finals: Iga Świątek – Amanda Anisimova. To była walka o awans!
Anisimova, która w rzeczonym finale w Londynie po raz pierwszy grała o tytuł Wielkiego Szlema, zrewanżowała się Polce kilkanaście tygodni później. Lokacja? Trudno o lepszą, bo ponownie ważyły się losy wielkoszlemowego trofeum. Co więcej, Anisimova zwyciężyła „na swoim terenie”, w ćwierćfinale US Open. Znowu skończyło się na dwóch setach, chociaż Amerykanka wygrała „jedynie” 6:4, 6:3 – w porównaniu do londyńskich wydarzeń.
Już inauguracyjna wymiana środowej konfrontacji w Rijadzie, w trakcie WTA Finals, uzmysłowiła, że żadna z pań nie planuje tego dnia odpuszczać.
Nim rozpoczęło się starcie Świątek – Anisimova, pewna miejsca w półfinale była Jelena Rybakina. Reprezentantka Kazachstanu, która w poniedziałek pokonała Polkę w trzech setach, jeszcze raz udowodniła, że jest w świetnej dyspozycji. I kto wie, być może to przedłużone zakończenie sezonu okaże się dla Rybakiny sposobnością do zdobycia czegoś znaczącego w Rijadzie.
Świątek i Anisimova miały jednak własne zamierzenia. Pojedynek był wyrównany, nie brakowało widowiskowych akcji, ale także pomyłek. Te ostatnie wynikały z wysokiej stawki i tego, że każda z tenisistek strzegła swoich gemów serwisowych. Świątek kilka razy znalazła się w trudnej sytuacji, zwłaszcza w jedenastym gemie (5:5), przy stanie 15:40 i coraz bardziej nacierającej Amerykance po drugiej stronie kortu. Ale Polka zdołała się wybronić, wychodząc na 6:5, a w kolejnym tie-breaku triumfując 7:3.
Niestety, nie obyło się bez przeciwności, ponieważ na trybunach pojawił się niezwykle głośny kibic Polki. Doszło do dość dużego incydentu, o którym więcej napisaliśmy w odrębnym materiale – jeszcze w trakcie rywalizacji.
Druga odsłona miała bardzo zbliżony przebieg. Znów remisowo, sprawiało wrażenie, że Świątek ma coraz więcej atutów po swojej stronie. Niemniej jednak tenis jest wyjątkowo nieprzewidywalny i Anisimova wykorzystała… pierwszego break pointa w tej części gry, przy wyniku 5:4 na swoją korzyść. Rezultat? Zamiast 5:5 – zakończyło się na 6:4 dla Amerykanki i po dwóch godzinach rywalizacji stało się jasne, że o wygranej jednej z nich przesądzi trzeci set. Czyli typowa batalia na pełnym dystansie.
Niestety dla Polki, już po 21 minutach nadszedł pierwszy przełom, niestety na jej niekorzyść (1:3). Świątek rozpoczęła czwartego gema od 0:40 i musiała z trudem bronić się przed naporem przeciwniczki. Udawało się to do wyniku 30:40. Polka podjęła ryzyko przy drugim podaniu i niestety… popełniła podwójny błąd. Amerykanka wkrótce potem przypieczętowała to wygranym gemem i objęła prowadzenie 4:1 w trzeciej partii pojedynku.
Już w trakcie trzeciego seta Anisimova i Świątek poprawiły rekord długości trwania meczu w WTA Finals 2025. Ponad 2,5 godziny zaciętej walki, w której o ostatecznym wyniku zadecydowało parę chwil nieco słabszej formy – jak to często w tenisie bywa. Świątek zaatakowała jeszcze raz w siódmym gemie (2:4), uzyskując 30:0 i 40:30 przy serwisie Amerykanki. Anisimova wybrnęła jednak z trudnej sytuacji, po 32 minutach trzeciej partii osiągając bardzo komfortowe 5:2. Choć paradoksalnie, tylko z jednym przełamaniem.
Drugie nastąpiło w następnym gemie. Ponownie wyrównanym, ale wygranym przez Anisimovą na przewagi. Tym samym Amerykanka zwyciężyła w całym spotkaniu 2:1, w ostatnim secie 6:2.
Na czwartek (tj. 6 listopada) zaplanowano dwa finałowe mecze fazy grupowej WTA Finals. Jako pierwsze na korcie w Rijadzie zmierzą się Amerykanka Jessica Pegula i Włoszka Jasmine Paolini. Po starciu amerykańsko-włoskim rozpocznie się pojedynek „wagi ciężkiej”, mecz liderki rankingu WTA Aryny Sabalenki z trzecią rakietą świata – Amerykanką Coco Gauff.
Wszystkie mecze WTA Finals są transmitowane na kanałach Canal+ Sport. W internecie można skorzystać z platformy Canal+ Online.
Iga Świątek i wszystkie jej tytuły mistrzowskie
Polska zawodniczka w dotychczasowym przebiegu kariery zdobyła łącznie aż 25 tytułów mistrzowskich na kortach niemalże całego świata.
Świątek zwyciężyła w sześciu turniejach Wielkiego Szlema, czterokrotnie na kortach Rolanda Garrosa (2020, 2022, 2023 i 2024), jeden raz na US Open (2022) oraz Wimbledonie (2025). Do tego należy dodać prestiżowy triumf w WTA Finals (2023).
Oprócz tego, wygrane w turniejach rangi WTA 1000, kolejno w: Rzymie (2021, 2022, 2024), Dosze (2022 i 2024), Indian Wells (2022 i 2024), Miami (2022), Pekinie (2023), Madrycie (2024) oraz ten ostatni w Cincinnati (2025).
Na liście znajdują się również turnieje WTA 500, w kolejności: Adelajda (2021), Stuttgart (2022 i 2023), San Diego (2022), Dosze (2023) i Seulu (2025). Dodatkowo polski akcent, WTA 250 w Warszawie (2023).
Po turnieju olimpijskim w Paryżu (2024) do tej listy trzeba dopisać brązowy medal igrzysk. Pierwszy medal w dziejach polskiego olimpizmu wywalczony w zmaganiach na kortach tenisowych. Aczkolwiek jak sama tenisistka wspomniała, po wygranej w Wimbledonie, gdyby mogła, zamieniłaby jedno ze zdobytych Wielkich Szlemów – na olimpijskie złoto.



