W poniedziałek (24 lutego) informowaliśmy o tragicznym wypadku Mileny Widlak. Reprezentantka Polski w juniorskim biathlonie walczy o powrót do zdrowia.
Mając zaledwie 18 lat, Milena Widlak jest na początku swojej sportowej kariery. Niestety, tragiczny wypadek sprawił, że zawodniczka, która jest częścią młodzieżowej reprezentacji Polski, obecnie walczy o odzyskanie zdrowia.
– Wydawało się, że to był zwykły upadek podczas treningu narciarskiego w biathlonie. Jednak zawodniczka zjechała do lasu i zderzyła się z drzewami. Doznała złamania kręgosłupa i poważnych obrażeń głowy. Obecnie jej stan jest stabilny, ale był moment, w którym jej życie wisiało na włosku – wyjaśnił dyrektor sportowy Polskiego Związku Biathlonu Eurosportowi.
Milena Widlak miała poważny wypadek. To obiecujący talent z drużyny biathlonowej
Wspomniana Agnieszka Cyl po raz pierwszy zabrała głos publicznie przed kamerami TVP Sport. W tym czasie dyrektor federacji biathlonowej podkreślił, że sytuacja jest rzeczywiście poważna.
– To jest niezwykle poważne. Będziemy potrzebować pomocy od każdego, kto ma współczujące serce. Na razie szukamy lekarzy, którzy mogą nam dać bardziej optymistyczną prognozę niż jeden procent w sprawie powrotu Mileny do zdrowia. Odmówiłem przyjęcia tego. Wraz z całym zespołem, federacją i tymi, którzy nas wspierają, dołożymy wszelkich starań. Po tym incydencie zwracamy się do każdego możliwego kontaktu, aby pomóc Milenie stanąć na nogi – oświadczył Cyl.
Jak podano w poniedziałkowej aktualizacji, Widlak niewątpliwie będzie potrzebowała wsparcia; otrzymaliśmy wiadomości zarówno od jej klubu, jak i najbliższej rodziny zawodniczki. Omawiamy konsultację ze specjalistą (neurochirurgiem) dotyczącą zdrowia Widlak i późniejszych opcji rehabilitacji.
Prawdopodobne jest również, że wkrótce pojawi się okazja, aby bezpośrednio wesprzeć walkę nastolatki o zdrowie, poprzez zbiórkę funduszy.
Urszula Filip, prezes klubu UKN Melafir Czarny Bór, również odniosła się do wypadku. Opowiedziała o nieszczęśliwym zdarzeniu.
– Niestety, Milena jechała ostatnia. Nie wiemy, jak to się stało. Według trenera drzewo, w które uderzyła, znajdowało się dwa, trzy metry od toru. Najprawdopodobniej najpierw uderzyła bardzo mocno w ziemię, a potem bezradnie zderzyła się z drzewem. Nie było żadnych reakcji obronnych, ani kij, ani narta nie zostały złamane, ani kończyny nie zostały uszkodzone. Uderzyła tylko głową i plecami – dodał prezes klubu, który reprezentuje Widlak, również rozmawiając z Eurosportem.
Trening, który miał katastrofalne skutki dla Widaka, odbył się ponad tydzień temu.