Poszła fama, że na terenie miały być rozmieszczone kamery i że mysz się nie przeciśnie. Akurat. Ja mam zwyczaj stania za kulisami w pełnej gotowości, w kostiumie co najmniej pół godziny przed wejściem na scenę– napisała.
Maryla Rodowicz skarży się na obsługę „Sylwestra z Dwójką”. „Byłam bez przerwy przeganiana”
Maryla Rodowicz była tak zniesmaczona tym, co działo się za kulisami „Sylwestra z Dwójką”, że chciała nawet wulgarnie odpowiedzieć jednemu z pracowników.
To jest dosyć uciążliwe, bo za kulisami jest mało miejsca, byłam bez przerwy przeganiana z miejsca na miejsce w dość chamski sposób. Nosz, pomyślałam sobie, po finale syknę do tego panoszącego się inspicjenta „Jeszcze raz tak się do mnie odezwiesz, k***o, to ci prz*******lę”, ale zapomniałam i przypomniało mi się dopiero w hotelu – wspomniała we wpisie.
Piosenkarkę zirytowała również obecność przypadkowych osób, które jak stwierdziła „lansowały się w trakcie koncertu”.
Mocno wkurzające były lansujące się za kulisami, w trakcie koncertu, osoby zupełnie nie związane z imprezą, tak zwani krewni i znajomi królika. Tu się przebierają półgołe tancerki, tu się przygotowują artyści do wejścia na scenę, a tu się pałętają uhahane obce ciała – napisała. I dodała, że przecież „miała się nie przecisnąć nawet mysz”.
Trwa ładowanie wpisu Instagram
Dobrze, że w ogóle mnie dopuścili na scenę. I że byłam w Zakopanem,bo mam słabość do górali, do ich muzyki, do ich folkloru, do knajp, do oscypków z grilla, do rydzów z patelni i w ogóle, hej! – podsumowała.